Gdyby babcia miała wąsy #4: Co zrobić, by piłka nożna była ciekawsza?

12.01.2021

Co prawda już proponowaliśmy zmiany w przepisach piłki nożnej rodem z innych dyscyplin. Jednak można pójść jeszcze dalej i utrudnić nieco życie piłkarzom, ale tym samym sprawić, że spotkania będą ciekawsze i bardziej emocjonujące dla kibiców. W jaki sposób? Na przykład poprzez zasady rodem ze sportów halowych.

Na trop wpadłem podczas niedawnego szkolenia z Mateuszem Ludwiczakiem. To on wraz z Tomaszem Tchórzem wprowadzili do Polski i rozpropagowali ideę „Fundamentów gry”. W dużym skrócie to kompletne zaprzeczenie tego, czego doświadczyło zapewne 90-95% nas, gdy uczyliśmy się w klubie grać w piłkę. Wówczas dominowała forma ścisła, a fundamenty gry stoją w absolutnej opozycji do izolowanych form treningów. Nacisk jest kładziony na zrozumienie sytuacji boiskowych, a nie na sposób wykonania. Ten ma być środkiem do celu, jakim na boisku jest strzelenie gola.

Wspomniany Ludwiczak mówił m.in. że szkolenie dzieci i młodzieży to bardzo trudna sztuka. Pracujemy z najmłodszymi dzisiaj, by wprowadzić ich do piłki za 5 czy 10 lat, gdy ta może być już w jakiejś formie zmieniona. Może będą jakieś rewolucyjne zasady, które kompletnie zmienią sposób gry.

Czasowe ograniczenia

W koszykówce mamy kilka zasad, które nieco utrudniają grę. Akcja może trwać maksymalnie 24 sekundy, z szansą na jej ponowienie po rzucie, który trafił w tablicę/obręcz. Wcześniej jednak w osiem sekund piłka musi przekroczyć linię połowy.

Takiego samego czasu nie użyjemy do piłki nożnej, choćby z powodu rozmiarów boiska. W koszykówce mowa o 28 metrach długości i 15 szerokości, zaś w piłce 105 na 68. Odnieśmy więc te liczby na boisko piłkarskie. Skoro połowę boiska koszykarskiego – 14 metrów – trzeba przejść w 8 sekund, to oznacza, że na każdy metr średnio przypada 1,75 sekundy. W piłce nożnej mowa o 52,5 metrach, czyli około 92 sekundach na wyjście z własnej połowy. W tym wypadku to bardzo dużo czasu, gdyż półtorej minuty to około 1,66% całego czasu meczu, podczas gdy w koszykówce jedno wyjście z połowy odpowiada 0,33% czasu europejskiego i jeszcze mniej w NBA.

Ale gdyby dać pół minuty na opuszczenie własnej połowy? Wówczas mocno utrudniłoby to wielu ekipom grę. Przepis o możliwości otwarcia gry wewnątrz pola karnego pomogła drużynom grającym piłką, tak proponowane przez nas zmiany mogą nieco utrudnić im takie rozwiązania.

Podobnie można dać dwie albo trzy minuty na przeprowadzenie całej akcji. Byłaby to opcja, która przydałaby się zwłaszcza w meczach, gdy wynik jest rozstrzygnięty i drużyny nie kwapią się do ofensywnej gry. Wielokrotnie oglądaliśmy mecze, gdzie wynik 2:0 czy 3:0 po 60-70 minucie sprawiały, że jedni nie mieli już ochoty walczyć o więcej, a drudzy „klepali” w obronie usypiając kibiców. Taki przepis dawałby możliwość większej liczby sytuacji bramkowych zmuszając niejako po prostu do działania.

Gra pasywna

Pod to ostatnie zagadnienie bardzo pasowałby pewien przepis z piłki ręcznej. Tam nie ma określonego czasu na akcję, ale sędziowie mogą uznać, że drużyna atakująca gra pasywnie. Wówczas podnoszą rękę do góry, co daje sygnał do szybkiego zakończenia akcji. To również mogłoby pomóc w meczach, gdy żadna z drużyn nie chce podjąć ryzyka. Dobre rozwiązanie na fazę pucharową na dużych turniejach, ewentualnie podczas dogrywek meczów klubowych i międzypaństwowych. Jest jednak mały kłopot.

UZNANIOWOŚĆ

O ile w koszykówce 24 sekundy na całą akcje nie podlegają jakimkolwiek dyskusjom, o tyle gra pasywna to termin wytrych w piłce ręcznej. Arbiter jest tam panem i władcą uznając, kiedy taka gra ma miejsce. Nie ma sztywnych ram czasowych, nie ma zachowań piłkarzy, które przybliżają/oddalają taką „diagnozę” arbitra. Co więcej, często pod wpływem publiki, podświadomie, nieco dłużej mogą grać gospodarze. To oczywiście nie do sprawdzenia, ale na wielkich turniejach wielokrotnie były zarzuty do sędziów, że faworyzowali pod tym względem gospodarzy.

To byłby oręż przeciwko arbitrom, którzy w piłce i bez tego są pod ogromną presją. Każdy klub zawsze ma przeciwko sobie sędziów, a przynajmniej każdemu tak się zdaje…

Bezpośredni futbol

Są jeszcze inne pomysły z halowych sportów, które mogłyby znacznie utrudnić dotychczasowe granie, czyli…

ZAKAZY

W koszykówce miniesz połowę i już nie możesz się cofnąć z piłką. Ani sam nie wrócisz, ani nie podasz do kolegi, który jeszcze nie zdążył wyjść. To byłoby wręcz rewolucyjna zmiana. Z jednej strony utrudniamy grę tym, którzy długo i cierpliwie konstruują akcję, a z drugiej można byłoby zobaczyć jakość piłkarską. Utrzymać się przy piłce na połowie boiska, gdzie są niemal wszyscy albo wszyscy uczestnicy meczu.

Oglądacie futsal? Niby halowa odmiana piłki nożnej, ale przepisy – w niektórych aspektach – mocno różnią się od tych z zielonego boiska. Jednym z nich jest ograniczenie dotyczące rozgrywania z bramkarzem. Rozpoczyna od bramki podaniem do obrońcy i… już nie ma powrotu. Dopóki rywal nie dotknie piłki, ponownie golkiper nie może otrzymać podania od kolegi z drużyny. Wyjątkiem jest wyjście za połowę. Tam połowa ma wymiar taki, że zdecydowanie szybciej może wrócić do bramki niż na dużym boisku. Podczas zawodów międzynarodowych długość boiska musi wynosić pomiędzy 38 a 42 metry, czyli połowa boiska będzie albo 19, albo 21 metrów od bramki.

Protesty

Nietrudno się domyślić, że takie zmiany byłyby głośno kontestowane, zwłaszcza wśród tych, którzy mają golkiperów dobrze grających nogami. Na dzisiaj to praktycznie cała czołówka. Pep Guardiola szukając bramkarza zawsze zwraca uwagę na aspekt gry nogami. W tym wypadku posiadanie Edersona, Alissona, ter Stegena czy Neuera byłoby nieco mniej korzystne. Nadal by bronili, ale już przy budowaniu akcji ofensywnych ich udział byłby znacznie mniejszy.

Ułatwiłoby to także drużynom broniącym się przeciwko najlepszym. Możliwość gry do bramkarza zawsze jest kłopotliwy przy zakładaniu wysokiego pressingu, gdyż zawsze brakuje jednej osoby. Pojawia się dylemat czy atakować bramkarza i zostawić rywala bez pokrycia? A może dać czas bramkarzowi na rozgrywanie, ale mając w głowie, że ten golkiper jest w stanie posłać idealną piłkę na kilkadziesiąt metrów…

Co najlepsze?

Na dzisiaj każda z tych propozycji wywołałaby burzę w szklance wody. Nie ma wątpliwości, że wszystkie zrobiłyby rewolucje w piłce nożnej. Z drugiej strony historia futbolu pokazuje, że wiele takich już było.

Niegdyś nie było zmian, później jedna, trzy, a teraz nawet pięć przy okazji pandemii. Kiedyś bramkarz mógł złapać podaną piłkę od kolegi. Mógł wypuszczać piłkę z rąk i ją łapać. Przepisy i interpretacje dotyczące zagrań ręką zmieniały się i zmieniają non stop. Nietykalność bramkarza w polu bramkowym również została zniesiona. Rozpoczęcie akcji może nastąpić wewnątrz pola karnego, a od kilku lat na najwyższym poziomie jest VAR.

Do wielu zmian trzeba było dojrzeć, choć niektóre szybciej zostały zaakceptowane. Którą z proponowanych rewolucji można wprowadzić do piłki, a które są zbyt radykalne?

***

Dotychczasowe odcinki cyklu:

Zmiany w przepisach – piłka ręczna i futsal za wzór

Rewolucja dla trenerów

Gdyby tak przenieść Brazylię do Polski…