Gdyby babcia miała wąsy #1: Zmiany w przepisach – piłka ręczna i futsal za wzór

28.10.2020

Ile razy słyszeliście, że gdybologia jest wśród Polaków jednym z ulubionych pojęć? No to dostajecie jeszcze jeden dowód na to, że tak jest. Jak wyglądałby idealny świat piłki? Tego nie wie nikt. Ale możemy zastanowić się nad tym, co można wprowadzić, żeby uatrakcyjnić piłkę lub poprawić pewne jej elementy. Na początek piłkarskie przepisy, które można udoskonalić czerpiąc z innych dyscyplin. Dzisiaj wybieramy temat płynności gry, który można poprawić w trzech aspektach.

Zmian w regulaminie gry w ostatnich latach trochę mieliśmy. Najważniejszą było wprowadzenie technologii do użycia. Goal-line, a przede wszystkim VAR zmieniły życie na najwyższym poziomie. To jednak dotyczy stricte poziomu profesjonalnego w każdym kraju.

Była jednak zmiana, która dotyczy wszystkich, a uważam, że jest kapitalnym pomysłem, realnie wpływającym na grę. Chodzi o wznowienie z autu bramkowego. Do niedawna piłka musiała opuścić pole karne drużyny wznawiającej. To oznaczało, że de facto najbardziej karani byli ci, którzy chcieli krótko rozpoczynać od bramki. Musieli poszukać wolnej przestrzeni tuż za swoją „16”, gdzie często czyhał przeciwnik z wysokim pressingiem. Dzisiaj też ten przeciwnik może tam oczekiwać, ale już dopuszczalne jest podanie wewnątrz własnego pola karnego. Dobre? Zdecydowanie tak, gdyż pojawiło się dużo opcji do rozegrania piłki, z których korzystają na całym świecie.

Przykład z piłki ręcznej

Od dawna chodzi za mną pomysł skopiowania jednego z przepisów z piłki ręcznej. Kłopot w tym, że musiałoby być jednoznaczne prawodawstwo w tym zakresie i jednomyślność z konsekwencją sędziów.

Oglądając mecze piłki ręcznej zawsze rzuciło mi się w oczy jedno. Zawodnicy, gdy sędzia odgwizdał faul w ataku/błąd kroków czy jakiekolwiek inne przewinienie w ofensywie, od razu kładli piłkę na parkiecie w miejscu, gdzie się zatrzymali. Bez żadnych dyskusji, tylko odłożenie piłki, a drużyna wykonująca rzut wolny mogła od razu wznowić grę. Dlaczego? Po jakimś czasie śp. Wojciech Nowiński, komentujący mecze podczas wielkich imprez, wyjaśniał, że jeśli zawodnik tego nie zrobi, automatycznie dostaje karę 2 minut. Proste? Nawet bardzo.

Wróćmy do piłki nożnej. Ile razy była sytuacja, że zawodnik faulujący, po chwili brał piłkę w ręce i gestykulował w stronę sędziego? Policzcie podczas najbliższego oglądania meczu. Niby przypadkowo, a przecież chodzi o to słynne „boiskowe cwaniactwo”. W ten sposób uniemożliwiamy szybkie wznowienie gry przeciwnikowi, który chce wykorzystać nasz brak zorganizowania.

Czas ucieka, a można przecież to ukrócić bardzo szybko. Rzut wolny dla przeciwnika, a ty bierzesz piłkę? Automatycznie żółta kartka. Żadnej pobłażliwości i koniec kropka. Nawet, jeśli chodzi o Messiego, Neymara czy Ronaldo, którzy gdzieś złapali wcześniej żółtą kartkę. Zrobić sobie mocny początek i wtedy można oduczyć zawodników tych praktyk, a grę zrobić bardziej płynną.

Czas dla bramkarzy

Zgodnie z przepisami bramkarz po złapaniu piłki, ma 6 sekund na jej pozbycie się z rąk. Bez względu czy rzuci sobie pod nogi, poda ręką/nogą do kolegi. To jednak zdecydowanie martwy przepis. Tutaj też włączcie sobie dowolny mecz i przeanalizujcie go pod kątem zachowania bramkarzy. Jeśli jego drużyna przegrywa w końcówce, wtedy będzie się spieszył. Jeśli wygrywa, celebracja wznowienia potrwa baaardzo długo. Gdy chwyci piłkę po dośrodkowaniu teatralnie padnie, a potem będzie leżał, jakby go coś ustrzeliło. Od momentu złapania piłki z upadkiem, do wstania minie pewnie już z pięć-sześć sekund. Kolejnych kilka upłynie na kozłowanie piłki i „analizowanie”, gdzie najdalej można się jej pozbyć. Wtedy podejmuje decyzje i po kilkunastu sekundach piłka wraca do gry. W zasadzie każdy mecz tak wygląda. Kłopot w tym, że trudno dziwić się golkiperom i ich zachowaniu. Sędziowie na to pozwalają.

W swoim życiu tylko raz widziałem, gdy Legia grała w 2010 roku z Cracovią. Marcin Cabaj złapał piłkę i bardzo długo czekał na wznowienie gry. Więc arbiter, w zgodzie z przepisami, podjął decyzje o rzucie wolnym pośrednim. Skończyło się golem Macieja Iwańskiego i ogromną awanturą ze strony piłkarzy Pasów. Na poniższym wideo najpierw widać, gdy w drugiej sekundzie Cabaj łapie piłkę, a potem słychać moment – 0:16 – gwizdka sędziego. Razem 14(czternaście) sekund.

Jak to zmienić? Tak jak w futsalu. W momencie, gdy bramkarz ma piłkę w rękach arbiter wyciąga rękę w górę i zaczyna liczyć. Doliczy do sześciu i to ostatni moment dla golkipera, by pozbyć się piłki z rąk. Proste i do zastosowania wszędzie. A jeżeli chcemy mieć czytelniej na najwyższych stadionach, wówczas można wziąć dodatkowego arbitra, który przy pulpicie włącza czas, który jest odliczany na telebimie.

Auty

Pamiętam, gdy Bartosz Bereszyński opowiadał, że w Sampdorii Marco Giampaolo miał przygotowanych kilka wariantów rozegrania rzutu z autu na własnej połowie. Od jakiegoś czasu coraz popularniejszy jest trener Thomas Gronnemark, który w Liverpoolu zajmuje się tym aspektem i zapewne jemu mój pomysł się nie spodoba.

Na połowie przeciwnika nie zmieniałbym nic. Ale już na własnej części boiska dopuściłbym możliwość wykonywania autów nogą, tak jak w futsalu. Również zachowana byłaby zasada określonego czasu na wykonanie takiego autu. Wszystko dlatego, by nie było długiego ustawiania i zagrywania długich piłek. Po prostu wychodzi futbolówka za boisko, stawiasz i możesz podać do jednego z kolegów. Trzy-cztery sekundy? Prawdopodobnie wystarczyłyby na wykonanie.

To też mogłoby znacznie upłynnić grę. W końcu często zdarza się, że auty na własnej połowie są mordęgą dla… wykonujących. A jeśli sytuacja ma miejsce w okolicach chorągiewki, na wysokości pola karnego, to często jest okazją do szybkiej kontry dla przeciwnika. W końcu założenie pressingu pod polem karnym rywala ma sens w takiej sytuacji.

Popatrzmy z perspektywy broniących. Jesteśmy bardzo blisko bramki rywala. Wyczekujemy błędu. Prawdopodobieństwo, że drużyna wyjdzie stamtąd kilkoma podaniami i ucieknie na drugą stronę lub przerzuci piłkę do przodu jest niewielkie. Zatem wysoki pressing i można w ten sposób zgarniać drugie piłki.

Przy podaniach nogą będzie to już znacznie trudniejsze dla broniących, a mogłoby być sporym ułatwieniem dla tych, którzy są w posiadaniu piłki.