El Clasico: Punkty czy obrona – gdzie trójka jest bardziej szczęśliwa?
Mecze dwóch największych hiszpańskich klubów rozbierane są na czynniki pierwsze, a nawet głębiej. Styl ma znaczenie, ale najważniejsze są trzy punkty. Jednak tym razem warto się zająć inną trójką. Chodzi o trójkę w obronie, która – częściej lub rzadziej – pojawia się po obu stronach barykady. Jak z niej korzystają Zinedine Zidane i Ronald Koeman?
Francuz uchodzi za trenera, który jest bardzo przywiązany do sprawdzonych sposobów. System, ustawienie to jedno. Jeszcze bardziej wydaje się być „przyspawany” do konkretnych nazwisk. W ten sposób wielu nowych piłkarzy ma kłopoty z przebiciem się do składu. Realnej szansy na pokazanie się nie dostał Marcos Llorente, który błyszczy w Atletico. Mimo ogromnego potencjału i sporego ciśnienia wśród madridistas także Martin Odegaard spędza kolejne miesiące na wypożyczeniu. Kibice wielokrotnie domagali się zmian, ale de facto gablota z pucharami zdecydowanie przemawia za Zizou. Zresztą w obecnym sezonie nadal ma spore szansę na… podwójną koronę. Po kompromitacji z Alcoyano w Pucharze Króla oraz wpadce z Athletikiem w Superpucharze raczej spisywano rozgrywki na straty. Tymczasem lada moment mogą znaleźć się w półfinale Ligi Mistrzów, a do zwalniającego Atletico mają ledwie trzy punkty straty.
Trójka w obronie na kłopoty kadrowe
Gdy idzie, raczej trenerzy nie zmieniają swoich bazowych ustawień. Oczywiście są innowatorzy, którzy lubią żonglować liczbami pod kątem wybranych systemów gry. To jednak nadal mniejszość i nawet na najwyższym poziomie wielu ich nie ma.
Są jednak sytuacje, w których po prostu nie ma wyjścia i ze względu na stan posiadania, trzeba zmieniać ustawienie. Tak było w przypadku Barcelony. W pewnym momencie brakowało kontuzjowanych Gerarda Pique i Ronalda Araujo – podstawowej pary obrońców. Żaden z trójki Umtiti, Lenglet i Mingueza, w jakiejkolwiek konfiguracji dwójkowej, nie dawał takiego spokoju, co Hiszpan z Urugwajczykiem. Skoro dwóch nie zdaje egzaminu, dorzucamy trzeciego. W ten sposób udaje się niwelować braki wszystkich.
Kilkukrotnie do obrony cofany był Frenkie De Jong. Holender pełnił więc dwie role jednocześnie. Jednego z ostatnich obrońców i pierwszego rozgrywającego. Efektywność podań i znajdowanie wolnych przestrzeni w środku to znak firmowy wychowanka Ajaksu, więc takie ustawienie miało sporo plusów. Kolejnymi były także wyższe pozycje na boisku dla Jordiego Alby i Sergino Desta. Lubiący atakować z głębi pola boczni obrońcy, stali się wahadłowymi, mając niemal podwójne zabezpieczenie. Prawego lub lewego obrońcy z bloku trójki oraz Sergio Busquetsa z linii pomocy. A skoro oni mogli wyjść znacznie wyżej, wówczas Ousmane Dembele mógł być bliżej pozycji nr 9, podobnie jak Antoine Griezmann z drugiej strony.
Krótko mówiąc tworzyła się spora przewaga w środkowym sektorze, od dołu do góry boiska. – Po przegranym 10 lutego 0:2 pierwszym meczu Copa del Rey z Sevillą, pomocnik Barcy Pedri powiedział, że rywal miał wyraźną przewagę w środku pola. By zaradzić temu problemowi, na spotkanie ligowe z tymże rywalem Ronald Koeman zdecydował się na zagęszczające tę strefę boiska ustawienie 1-3-5-2. Był to trafny wybór, bo Barca całkowicie sparaliżowała ofensywne zamysły gospodarzy, rzadko pozwalając im na przedostanie się pod swoją bramkę. Zwycięstwo 2:0 było doprawdy najniższym z możliwych – pisał pod koniec lutego Leszek Orłowski na łamach Piłki Nożnej.
Szybka zmiana ustawienia
Zresztą cofnięcie De Jonga do linii obrony w ustawieniu 3-5-2 sprawiało, że bardzo szybko i łatwo Barca mogła w trakcie meczu przejść na 4-3-3. Wówczas Holender mógł wejść nieco wyżej, obniżali swoją pozycję Dest oraz Alba. Busquets musiał pokryć znacznie większe pole, zaś z przodu znowu potrzebna była szerokość w ataku. Kilka roszad i płynnie można rotować w zależności od potrzeb.
Były także mecze, w których De Jong grał już w środku pola i brakowało Desta. Wówczas miejsce na prawej stronie zajmował Oscar Mingueza. Nie jest to urodzony wahadłowy ani boczny obrońca, w stylu Alby po drugiej stronie boiska. Mimo wszystko potrafi dać pewien komfort i jakość. W domowym meczu z Athletikiem Bilbao jednak potrafił swoim wejściem zrobić przewagę i zaliczyć asystę przy zwycięskim golu Antoine’a Griezmanna.
Koeman w swojej trenerskiej karierze wielokrotnie używał tego ustawienia. Tak było choćby jeszcze za czasów Southamptonu, gdy m.in. w trakcie meczu Pucharu Ligi z Liverpoolem przechodził z czwórki na trójkę w trakcie meczu. – Druga połowa to moja wina. Podjąłem ryzyko by grać trójką z tyłu i zmienić formację, chcieliśmy wrócić do gry. Ukarali nas swoją umiejętnością gry na wolnym polu, którego mieli więcej po przerwie – analizował wtedy Holender.
Karim Benzema i Leo Messi obaj strzelą gola? Zagraj ten typ po kursie 4,75 w BETFAN
Wykorzystanie tego systemu w Barcelonie tłumaczył przed meczem z Realem Valladolid z ostatniego poniedziałku. Bo to właśnie na mecz z tym rywalem, ale w pierwszym spotkaniu wystawił po raz pierwszy trójkę w obronie. – Real Valladolid zazwyczaj stosuje 4-4-2, więc trójka stoperów przeciwko dwóm napastnikom jest ważne. Zawsze mogliśmy szukać wolnego zawodnika między liniami. Staraliśmy się tak grać i dobrze nam to wyszło. Ostatnio ten system też nam służy – odpowiadał na pytanie dziennikarza. Jednak po pierwszym starciu tych drużyn zdecydowanie był zadowolony z wykonania. – Dało nam to więcej pewności z tyłu. Widzieliśmy bardzo skupiony i poważny zespół. Stworzyliśmy sobie również wiele okazji do zdobycia gola. Nie wiem jednak, czy utrzymam ten system, czy nie – mówił w grudniu. Jak się okazuje Koeman utrzymuje i rozwija system, który wygląda coraz lepiej.
Kapitalny bilans
Portal FcBarca.com przypomina, że bilans Barcelony w meczach, gdy grali z trójką z tyłu jest kapitalny. Mowa bowiem o dwóch zwycięstwach z Sevillą – ligowym 2:0 i remontadzie w pucharze – a także triumfach z Osasuną, Hueską i przede wszystkim Realem Sociedad, który rozbili na Anoeta 6:1. – System z trójką stoperów wzmocnił obronę. Wykorzystujemy do maksimum jakość naszych piłkarzy – mówił po spotkaniu z Hueską. Do tego w Paryżu Barca również wyszła z trójką w obronie i prawdopodobnie o tym meczu również mówiłoby się w kontekście remontady. Tam winę za brak awansu ponoszą zawodnicy ofensywni, którzy zmarnowali kilka świetnych sytuacji do strzelenia gola.
Il Real Madrid con il 3:5:2, il Barcellona con il 3:4:2:1 come l’Atletico Madrid, il Chelsea con il 3:4:1:2 : molte grandi europee scelgono uno schieramento con tre centrali Evoluzione o ritorno al passato? pic.twitter.com/9i03AMVs4q
— Maurizio Pistocchi (@pisto_gol) March 17, 2021
Skruszony beton
Zinedine Zidane również został zmuszony do zmiany systemu. Tutaj kłopoty zdrowotne w zespole były jeszcze większe niż w Katalonii. Sergio Ramos i Dani Carvajal pauzowali i pauzują bardzo długo. Dodatkowym kłopotem był uraz Alvaro Odriozoli. W ten sposób brakowało szefa defensywy i całej prawej strony. Często szansę dostawał Lucas Vazquez na prawej obronie, ale kołdra wielokrotnie stawała się za krótka. Aż przyszedł mecz z Getafe i tu zacytujemy nasz tekst sprzed derbów Madrytu. – Jednak miesiąc temu zdarzył się cud i Real przeciwko Getafe wyszedł w ustawieniu 3-4-3 i wypaliło. Marcelo, gdy grał jako lewy obrońca często zapominał o defensywie i nie miał za sobą zabezpieczenia. Marcelo jako wahadłowy grał wyżej i miał znacznie więcej swobody, z której korzystał – pisaliśmy miesiąc temu.
Po meczu z Getafe Alvaro Benito, były piłkarz Realu, a dzisiaj komentator jednej z hiszpańskich telewizji zachwycał się zestawieniem Marcelo i Marco Asensio. Podkreślał asymetrię w ustawieniu, która dała odpowiednią swobodę w poruszaniu się jednemu i drugiemu. Obaj przecież wielokrotnie byli krytykowani za swoje występy w ostatnim czasie. Zwłaszcza w przypadku Brazylijczyka zarzucano mu mniejszą wydajność w ataku i niemal zerową przydatność w defensywie.
Większy komfort systemem przyszłości?
W przypadku Realu też mowa o kontuzjach oraz ukryciu niedociągnięć związanych z ciągłymi roszadami w składzie. Jesus Gallego na łamach madryckiego AS-a w marcu pisał, że ten system daje większy komfort przy stratach piłki. Nie naraża wiekowego Sergio Ramosa na pojedynki szybkościowe z napastnikami, a także daje więcej swobody dla Kroosa i Modricia w środku pola.
Drugi ze stołecznych dzienników – Marca – po tym spotkaniu zastanawiał się czy to wyjście awaryjne, czy system na przyszłość. Zwracali uwagę na to, że Zizou do tej pory dryfował między 4-3-3 i 4-4-2, potrafiąc zmieniać w trakcie meczu. Na Getafe wyszedł w 3-4-3 i był niezwykle zadowolony, wszak rywal spod stolicy nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką Courtoisa. A chodzi czas, gdy kontuzjowany był Ramos i próżno było szukać zdrowych prawych obrońców w ekipie Królewskich. Wobec tego na drugim wahadle zagrał Marvin Park, do tej pory kojarzony z występami w rezerwach.
Co ciekawe na łamach Marki można było przeczytać odniesienie do sezonu… 1999/2000, gdy Vicente del Bosque zmuszony różnymi okolicznościami pojechał w 3-5-2 na Old Trafford i wygrał rewanż 1/4 finału Ligi Mistrzów z Manchesterem United. Chwilę później Królewscy sięgnęli po trofeum, pokonując Valencie w Paryżu.
***
Do tej pory Barcelona znacznie częściej korzystała z ustawienia z trójką w obronie niż Real. Dla Zinedine’a Zidane’a to wciąż mocno alternatywne rozwiązanie. Używał go z Getafe, Elche czy Eibarem i przeciwko Atalancie w Lidze Mistrzów. W zasadzie tylko ten mecz przeciwko Włochom był takim prawdziwym sprawdzianem w kontekście kluczowych meczów. Pozostałe gry, to rywale ze znacznie niższej półki. Trzeba jednak przyznać, że w Valdebebas przeciwko Gasperiniemu potrafił zneutralizować wiele atutów La Dei i większa swoboda dla Modricia okazała się kluczowa przy golu otwierającym rewanżowe spotkanie.
Celny strzał do 10. minuty meczu? Zagraj ten typ po kursie 1,65 w BETFAN
Czy zobaczymy dzisiaj którykolwiek z zespołów w takim zestawieniu? W Barcelonie pełna moc, jeśli chodzi o kadrę meczową w obronie. Wszyscy zdrowi, niektórzy dopiero weszli na najwyższe obroty, ale to i tak więcej niż w Madrycie. Real bez trójki podstawowych graczy(!), a dodatkowo grając czwórką przeciwko Liverpoolowi wyglądał naprawdę solidnie. Weźmy pod uwagę, że ewentualne 3-5-2 lub 3-4-3 w przypadku Realu oznaczałoby wystawienie albo Marcelo, albo Odriozoli, co zważywszy na liczbę rozegranych przez nich minut raczej budziłoby większe obawy niż nadzieje dla madridistas.