Aco Stojkov 🇲🇰: „Goran jest piłkarzem, którego sława nie zmieniła”

21.06.2021

Aco Stojkov i Goran Pandev w nastoletnim wieku byli nierozłączni. Pochodzą z tej samej miejscowości, północnomacedońskiej Strumicy, mieście położonym przy granicy bułgarskiej. Ich piłkarskie kariery również rozpoczęły się w tym samym klubie, Bełasicy. Poza tym obaj jako osiemnastolatkowie trafili do Interu. Chociaż ich piłkarskie drogi w pewnym momencie się rozeszły, do dziś utrzymują kontakt.

W rozmowie z cyklu “24 Twarze Euro” Aco Stojkov opowiedział nam o wspólnych początkach z Goranem Pandevem. Czy kapitan reprezentacji Macedonii Północnej zmienił się przez ostatnie 25 lat? Jak Macedończycy podeszli do pierwszych w historii kraju mistrzostw Europy? Były piłkarz Interu podzielił się także swoimi piłkarskimi wspomnieniami.

***

Przeczytałem, że pochodzi pan z tej samej miejscowości, co Goran Pandev i zaczynaliście karierę w tym samym klubie. Znacie się od dziecka?

Poznaliśmy się gdy mieliśmy po trzynaście lat i od tamtej pory przechodziliśmy razem wszystkie kategorie. Byliśmy jak tandem! Wystartowaliśmy razem w FC Bełasica Strumica i przez kilka lat byliśmy partnerami w ataku – najpierw juniorach, potem w dorosłej drużynie i pierwszej reprezentacji. W tamtych czasach postrzegano nas jako perspektywiczny duet i wszyscy traktowali nas dwóch jako jeden organizm. Można powiedzieć, że nam obu wróżono wielką karierę piłkarską.

Słysząc nazwisko “Pandev”, co jako pierwsze przychodzi panu na myśli?

Goran zawsze miał świetną technikę i piłkarskie umiejętności, które od wielu lat wciąż doskonali. Chciał spełniać marzenia. A teraz jest na tronie, najlepszego piłkarza w historii Macedonii. Gdybym miał jednak wybrać konkretne wydarzenie z jego udziałem, mam przed oczami mecz z Holandią w eliminacjach do Mundialu 2006. Zremisowaliśmy wtedy 2:2 i obaj zdobyliśmy po jednej bramce.

Jeszcze wcześniej trafiliście jednak razem do Interu, a potem na wypożyczenie do Spezii. Czy przez ten czas wasze relacje pozostały niezmienne, patrząc że potem poszliście w innym kierunku?

Goran jako piłkarz bardzo się rozwinął, ale jako człowiek pozostał taki sam. To fantastyczny przyjaciel – zawsze był miły, pomocny i skromny. I to mu zostało. Niewiele jest osób, których sława nie zmienia, więc Goran po prostu jest wyjątkiem.

Jak pan myśli, co sprawia, że Goran Pandev mimo 38 lat na karku wciąż potrafi grać na wysokim poziomie w Genoi i reprezentacji?

Jego drugą największą miłością życia, oczywiście po żonie (śmiech), jest piłka. Myślę, że to wszystko wyjaśnia, dlaczego wciąż jest w tak świetnej formie.

Wciąż utrzymujecie kontakt?

Tak, wciąż jesteśmy w kontakcie. Rozmawiamy ze sobą telefonicznie, a latem – gdy obaj jedziemy do naszej rodzinnej Strumicy, spotykamy się wraz z naszymi rodzinami. Jeśli tylko mamy taką okazję, nie możemy jej przegapić! Poza tym nasze dzieci są w jednym wieku – dobrze się dogadują i dzięki temu też mamy zawsze dodatkowe tematy do rozmowy (śmiech).

Czyli domyślam się, że był pan jedną z pierwszych osób, które pogratulowały Goranovi Pandevovi pierwszej bramki na Euro?

Oczywiście, zawsze rozmawiamy przy okazji różnych ważnych wydarzeń w naszym życiu, urodzin, rocznic. Po tej bramce też od razu mu pogratulowałem.

Chciałbym teraz trochę z panem porozmawiać o pana karierze piłkarskiej. Jak pan wspomina pobyt w Interze? 

To był wspaniały czas i dał mi dużo motywacji na następne lata kariery. Szkoda tylko, że kilka razy wtedy doznałem kontuzji i nie miałem niestety pełni możliwości do pokazania swojego pełnego talentu.

W międzyczasie trafił pan na moment do Polski – przez jedną rundę grał pan w Górniku Zabrze. Był pan zadowolony z tego czasu?

Byłem tam przez tylko sześć miesięcy. Zawsze jednak miło wracam wspomnieniami do tamtego okresu. Ludzie w Zabrzu byli przyjaźni, a ja zostałem miło przyjęty jako obcokrajowiec. Jak teraz widzę, teraz u was jest jeszcze lepiej – polska piłka się poprawiła i macie lepsze warunki. Może tego trochę nie zauważacie, ale uważam, że gra w Polsce to duże osiągnięcie.

Po czterech latach, po wypożyczeniach, odszedł pan z Interu. Zdecydował się pan na transfer do Belgii – nie mógł pan wtedy zostać we Włoszech?

Niestety, nie zawsze wszystko wychodzi tak jak chcesz. Nie ma też zgodności między tym czego chcesz, a tym, co jest najlepsze dla twojej kariery. W każdym razie, Belgia okazała się dla mnie dobrym kierunkiem i myślę, że było to dobre doświadczenie.

Potem grał pan w wielu krajach, zanim wrócił pan w rodzinne strony. Gdzie, poza Macedonią, czuł się pan najlepiej?

Zdecydowanie w Szwajcarii. Tam miałem swój najlepszy czas – w karierze i życiu – i po roku zwróciłem na siebie uwagę większych klubów. Niestety, “dzięki” mojemu agentowi, do niczego nie doszło, a moja kariera ułożyła się trochę inaczej niż oczekiwałem. Potem jednak jeszcze przez dwa kolejne lata przyjeżdżałem tam z dziećmi na wakacje.

Przejdźmy do tematu reprezentacji, w której zagrał pan 42 razy. Który mecz w narodowych barwach wspomina pan najlepiej – właśnie ten z Holandią?

Tak, ten mecz najbardziej utkwił mi w pamięci i żadnego innego już nie porównałbym do niego. Pokonałem najlepszego bramkarza na świecie w tamtym momencie, Edwina van der Sara. To było bezcenne uczucie.

Jak pan zareagował, gdy reprezentacja Macedonii Północnej awansowała na Euro?

Krótko mówiąc, spełniły się moje marzenia z dzieciństwa. Chociaż już nie gram, całym sercem jestem za tą drużyną.

Domyślam się, że w całym kraju awans na Euro był prawdziwym świętem.

To był piękny moment w naszej piłkarskiej historii. Mimo ograniczeń związanych z covidem, nasi kibice wyszli na ulice, świętując ten sukces. Jak wielu ich jest było widać w Bukareszcie podczas Euro, gdzie przyjechało sporo ludzi od nas. Piłka nożna w naszym kraju jest najpopularniejszym sportem, nawet mimo tego, że Wardar trzy razy zdobył Puchar Europy w piłce ręcznej.

Jaką opinią w kraju cieszy się selekcjoner macedońskiej kadry, Igor Angelovski?

Jest bohaterem narodowym! W związku z tym, że doprowadził naszą reprezentację na Euro, zdobył sympatię nie tylko kibiców, ale także osób niezwiązanych z piłką w kraju. Podobnie zresztą jak jego podopieczni.

Jest pan zadowolony z gry Macedonii Północnej na Euro, mimo tych dwóch porażek?

No cóż, zawsze możemy być lepsi. Ale bądźmy szczerzy, to ważny moment dla nas, więc nie chodzi nam tylko o walory piłkarskie, ale o emocje i przejście do historii. Każdy punkt dla nas byłby traktowany w kraju jako wielki sukces.

Po dwóch meczach już niestety wiadomo, że nie wyjdziemy z grupy na Euro. Ale nie powinniśmy być rozczarowani. Oczywiście awans do 1/8 nie był całkowicie niemożliwy, ale trudno oczekiwać już w debiucie na turnieju wyjścia z grupy. Wolałbym zresztą, gdybyśmy robili stopniowe postępy, krok po kroku. Myślę, że Euro 2020 to świetne doświadczenie, ale czekają nas kolejne wyzwania.

Czy udział w Euro 2020 wpłynie na piłkarski rozwój w kraju?

Oczywiście. W ostatnich latach w naszym kraju wzięliśmy udział w wielu inicjatywach UEFA. Awansowaliśmy na wielki turniej i mamy w składzie piłkarskie gwiazdy. Ta historia może trwać dalej. Chociaż oczywiście wciąż mamy problemy z infrastrukturą, a zarobki piłkarzy są zbyt niskie.

Niestety w naszym kraju dużym problemem jest korupcja i nie dotyczy to tylko sportu, ale także innych sfer życia. Potrzebujemy właściwych ludzi we odpowiednich miejscach, żeby móc iść do przodu.

ROZMAWIAŁ: PRZEMYSŁAW CHLEBICKI