„Zaraz odwiozą mnie do Tworek”

03.11.2021

Pamiętacie ten cytat z filmu Miś? Gra słów nieprzypadkowa, skoro od wczoraj głośno jest o zwolnieniu Piotra Tworka z posady trenera Warty Poznań. Gdyby popatrzeć na obecne wyniki, można się z nią zgodzić. Całościowo jednak zdecydowanie środowisko opowiedziało się po stronie trenera. Trudno się dziwić. To kolejny trener, który padł ofiarą wyników ponad stan.

Warta Poznań dzisiaj należy do grona najbiedniejszych klubów Ekstraklasy. Gdyby odjąć pieniądze z Canal+, prawdopodobnie także na drugim poziomie rozgrywkowym nie uchodziłaby za krezusa. Nadal nie gra w Poznaniu, tylko w pobliskim Grodzisku Wielkopolskim. Mimo tego Piotr Tworek i spółka dokonali czegoś wielkiego. Wielką rzeczą był awans sam w sobie, a przecież to nie wszystko.

To na pewno była I liga?

Tutaj warto przyjrzeć temu, jak wyglądała praca sztabu za czasów I ligi. Teoretycznie mówimy już o bardzo wysokim poziomie w Polsce. Czytając jednak wywiad ze sztabem Warty w czasopiśmie „Asystent Trenera” z tego roku, można mieć ku temu wątpliwości. Trzyosobowy sztab ludzi w profesjonalnej piłce to dzisiaj coś niespotykanego. Obecnie przy najmłodszych grupach w akademiach trudno spotkać jednego trenera, minimum to duet. W dorosłej piłce na określonym poziomie standardem jest: pierwszy trener, asystent, a nawet dwóch, do tego trener bramkarzy, przygotowania fizycznego oraz analityk. Wówczas można mówić o „pakiecie podstawowym” niezbędnym do funkcjonowania w profesjonalnej piłce.

Tymczasem Piotr Tworek ze swoim sztabem potrafili w niewielkim gronie nadrobić pracę, którą powinno wykonać znacznie więcej osób. Dopiero po awansie do Ekstraklasy sztab został poszerzony.

Wynik ponad stan zabija..

Przed chwilą Marek Gołębiewski został pierwszym trenerem Legii Warszawa. To także przykład trenera, który stracił posadę jakiś czas temu za… rozbudzenie – jak się okazało – niepotrzebnych nadziei. Jego Skra Częstochowa miała bronić się przed spadkiem z II ligi. Tymczasem zaczęła walczyć o awans do I ligi. Przyszedł wiosenny kryzys i Gołębiewskiego pod Jasną Górą nie było. Jak się później okazało ta zamiana miała sens – Skra dzisiaj gra na zapleczu Ekstraklasy.

Jednak gdyby ekipa Gołębiewskiego grała w drugiej połowie tabeli, nad strefą spadkową, wówczas nikt by o tym nie pomyślał. W końcu realizowaliby scenariusz nakreślony przez klub. Jednak było zbyt dobrze i już przyjęto to jako naturalny stan rzeczy, od którego kryzys wiosenny był rozwiązaniem nie do przyjęcia.

Lepiej siedzieć cicho

Kolejny raz widzimy, że lepiej jako trener w Polsce… nie osiągać sukcesów. Awans z drużyną, która miała bronić się przed spadkiem to przecież ogromny sukces. Czy coś większego od zgarnięcia trofeum będąc jego faworytem? Trudno porównywać. Jednak zaskoczenie, jakim była promocja Warty do Ekstraklasy, już podkreślało wagę tego kroku dla poznańskiego klubu. Zieloni rok później zrobili jeszcze więcej. Byli o krok od awansu do europejskich pucharów. Walka trwała nie tyle do ostatniego meczu, co ostatnich minut sezonu. Śląsk Wrocław dosłownie o włos wyprzedził poznaniaków. A przecież Warta miała z hukiem spaść do I ligi.

Kryzys i zwolnienie

Będziemy się powtarzać, ale w Polsce dominuje jedna zasada dla trenerów. Z kryzysu jako trener możesz wyciągnąć drużynę pod jednym warunkiem. Jeśli to twój poprzednik w niego wpadł. Ty jeśli wyciągnąłeś drużynę z kryzysu, już w niego nie możesz wpaść. Dlaczego? Bo będziesz podpisywany jako „były trener zespołu X”. Nie inaczej jest w przypadku Piotra Tworka i Warty Poznań.

Warta w ubiegłym sezonie nie grała efektownej piłki i każdy się z tym zgodzi. Jednak skład, który dla wielu był pierwszoligowym dotarł w okolice podium Ekstraklasy. Mówimy o piątym miejscu w lidze. Przypomnijmy, że Jerzy Brzęczek po zajęciu czwartego miejsca z Wisłą Płock trafił do reprezentacji Polski!

Teraz niestety Warta Poznań przeżywa kryzys znany jako „drugi rok dla beniaminka jest zawsze trudniejszy”. Przedostatnie miejsce w tabeli i najgorszy atak w lidze. Osiem goli w trzynastu meczach to wynik kompromitujący zespół. Tym bardziej że Zieloni nie strzelili gola w ośmiu kolejnych meczach. Nawet wtedy, gdy rywalem była trzecioligowa Olimpia Grudziądz w Pucharze Polski. Ostatni raz? 27 sierpnia z Radomiakiem. Zresztą połowa dorobku do sierpniowa wygrana 4:0 w Łęcznej, która zresztą była jedyną w tym sezonie. Paradoksalnie w defensywie, mimo takich wpadek jak ostatnio duetu Grzesik – Lis, nie jest źle. Siódma obrona ligi oraz wynik w okolicach tego, ile tracą Raków czy Śląsk.

Jedyny plus

Następcą Tworka ma zostać Dawid Szulczek. Przy całym niesmaku, który pozostaje po zwolnieniu trenera, to jedyny plus sytuacji. Szulczek zostanie pierwszym pełnoprawnym pierwszym trenerem urodzonym po 1990 roku w Ekstraklasie. W styczniu skończy dopiero 32 lata, ale już na jego koncie jest spore doświadczenie trenerskie. Więcej w roli asystenta, ale od ponad roku prowadzi drugoligowe Wigry Suwałki. To niezłe przygotowanie, a teraz dostanie szansę. Czy to głęboka woda? Z jednej strony przeskok do Ekstraklasy, w której był jako asystent. Z drugiej trudno mówić o wielkich oczekiwaniach. Warta jest skazywana na spadek, więc można tylko zyskać w takiej sytuacji.

Są takie kluby w Ekstraklasie, w których 30-letni trener z Polski by wypaliłmówił 10 miesięcy temu na łamach FutbolNews Dawid Szulczek w dużym wywiadzie. To będzie miał okazje sprawdzić prawdziwość słów, które powiedział. Mówi się, że przejęcie klubu w trakcie rundy nie jest łatwe, ale tutaj kolejny cytat. – Gdybym mógł sobie wybierać, zawsze chciałbym otrzymywać pracę w połowie grudnia (śmiech) – dodał ówczesny trener Wigier.