Grosicki przesadził. Według pomocnika Polska mogła pokonać Włochów

15.10.2018

Polska reprezentacja pod wodzą Jerzego Brzęczka nie wygrała jeszcze żadnego spotkania. Dwa mecze zremisowała i dwa przegrała. W niedzielnym z Włochami w Lidze Narodów zaprezentowała się bardzo słabo. Gdyby nie Wojciech Szczęsny i sporo szczęścia biało-czerwoni mogli po pierwszej połowie przegrywać kilkoma gola. – Z pewnością nie zasługiwaliśmy  na zwycięstwo – przyznał Arkadiusz Milik.

Goście praktycznie przez całe spotkanie dominowali. Gdyby nie Szczęsny już po pierwszej połowie wynik spotkania byłby rozstrzygnięty. Polakom sprzyjało również szczęście, piłka dwa razy trafiła w poprzeczkę. – Z pewnością nie zasługiwaliśmy dziś na zwycięstwo, bo Włosi byli lepszym zespołem, kontrolowali przebieg spotkania. Nie umieliśmy dłużej utrzymać się przy piłce, a także wyprowadzać kontrataków, gdy byliśmy w niskiej obronie. Myślę jednak, że mogliśmy ten mecz zremisować. Bardzo szkoda bramki straconej w takich okolicznościach, w doliczonym czasie gry – podsumował porażkę 0:1 Milik.

Nieco inaczej przebieg spotkania widział Kamil Grosicki. – Uważam, że stworzyliśmy sobie sytuacje, które powinniśmy wykorzystać i mogliśmy nawet wygrać. Nie udało się. Bardzo boli ten stracony gol. Jest w nas pewna blokada, nie możemy przełamać się od mistrzostw świata. Wierzę, że wrócą jeszcze chwile radości – powiedział pomocnik. – Czeka nas wiele pracy, ale potencjał w tej drużynie jest. Szkoda, że żegnamy się z dywizją A, bo zawsze chce się grać z najlepszymi. Przed nami kwalifikacje mistrzostw Europy i w nich musimy zaprezentować się jak najlepiej – dodał Grosicki.

Po dwóch meczach rozegranych w Chorzowie, z Portugalią (2:3) i Włochami chyba nie należy spodziewać się, że zapowiadane przez pomocnika „radosne chwile” szybko nie nadejdą. – Chcemy zawsze wygrywać, obojętnie, czy gramy trzema, czy czterema zawodnikami w drugiej linii. Na pewno widzieliśmy wszyscy, że w pierwszej połowie nie wyglądaliśmy najlepiej. Po przerwie było trochę lepiej. Każda porażka, nawet w meczach towarzyskich, boli. To żadna przyjemność schodzić z murawy pokonanym – zaznaczył Kamil Glik.