Katar obronił tytuł mistrzów Azji

11.02.2024

Katar obronił tytuł mistrzów Azji. W finale turnieju walczyły ze sobą Katar i Jordania. „Kasztanowi” od początku turnieju nie byli żadnymi aktorami ze scenariusza, jak mówi twitterowy klasyk. Katarczycy stawiani byli w roli faworyta. Niezbyt doświadczona Jordania jako rywal, puchar rozgrywany na własnej ziemi, a w dodatku Akram Afif, który jest w kosmicznej formie. Jak zakończył się bliskowschodni finał?

Kontrowersyjny hat-trick z rzutów karnych i obrona tytułu

To, że ten mecz był wyjątkowy, pokazuje chociażby Akram Afif i jego trzy finałowe gole. Jest to pierwszy taki przypadek w historii, żeby po finale Pucharu Azji ktoś zabrał piłkę do domu po strzeleniu hat-tricka. Informacja może być trochę mniej szokująca, gdy dowiemy się w jakim stylu piłkarz z somalijskimi korzeniami go osiągnął. Do tego potrzebował… trzech rzutów karnych!

Wiadomo, „jedenastka” to jeszcze nie gol, ale okoliczności w których niektóre z nich były dyktowane pozostawiają wiele do życzenia. Największą uwagę fanów, przykuł ten trzeci karny, który przesądził o losach tego spotkania. Przechodząc już wyłącznie do spotkania, trzeba przyznać, że przeważali… Jordańczycy. Pierwszego gola strzelili jednak gospodarze, za sprawą karnego Akrama Afifa. Sam piłkarz wykonał po tym golu zaskakującą cieszynkę, która obecnie podbija social media!

Po pierwszej bramce Katarczycy złapali trochę luzu i uspokoili grę. W takiej „luźnej” atmosferze spotkanie przebiegało do końcówki pierwszej połowy, z kilkoma próbami zarówno Jordanii, jak i Kataru.

Trener Marquez przeprowadził kilka istotnych zmian na początku drugiej połowy. Na murawie zameldował się m. in. Abdulaziz Hatem. Było też widać zmiany w szeregach ekipy marokańskiego szkoleniowca. Jordania miała kilka naprawdę groźnych sytuacji. Tę najgroźniejszą zdecydowanie był słupek Haddada i nieudana dobitka piętą Aliego Olwana. Zaledwie sześć minut Jordańczycy zdołali wyrównać na 1:1. Po wrzutce Haddada na pole karne, piłkę ładnie opanował i gola z powietrza zdobył Yazan Al-Naimat, który kibicom na Lusail Stadium jest dobrze znany, za sprawą występów w lokalnym Al Ahli Ad-Dauha.

https://twitter.com/SportsCN2/status/1756471374464664002/video/1

Niestety dla kibiców „czarnego konia” tych rozgrywek, szczęście z remisu nie trwało długo. Zaledwie pięć minut później kolejną „jedenastkę” na gola zamienił Akram Afif. Do końca to Katar kontrolował sytuację. Bramka, która przesądziła o losach tego spotkania padła w 95. minucie i (a jakże) był to rzut karny. Podyktowany po bardzo kontrowersyjnej okazji, w której Akram Afif właściwie wbiegł w bramkarza rywali. Sędzia główny tego spotkania, po konsultacji z VAR-em, uznał, że jest to rzut karny, którego większość fanów i ekspertów nie mogła się tam doszukać. Ostatecznie Katarczyk z somalijskimi korzeniami strzelił po raz trzeci. W ten sposób, Katar obronił tytuł mistrzów Azji.

Fot. PressFocus