Antonio Conte: „Żona ma mnie dość”
Antonio Conte udzielił pierwszego wywiadu po odejściu z Tottenhamu. Pojawił się on na łamach „The Telegraph”, a dziennikarzem przepytującym Włocha był ceniony w środowisku Matt Law.
Analiza
Dowiadujemy się między innymi od Antonio Conte, że analizuje najnowsze trendy w piłce za pomocą gry „Subbuteo”, którą ma od początku swojej trenerskiej przygody w swoim gabinecie w Turynie. Można w niej, według Conte, odtworzyć niektóre sytuacje taktyczne. Do każdego klubu, w którym trenował, zabierał właśnie „Subbuteo”. Czasami także po to, by wyjaśnić zawodnikom pewne sytuacje taktyczne. Zasugerował przy tym, że jego kolejne drużyny mogą być tymi, które bronią wysoko – a także grającymi czwórką z tyłu (tu: pokazał dziennikarzowi pomysł na tę taktykę między pytaniami). Conte uchodzi za specjalistę od 3-5-2 i broni tej taktyki, że nie jest ona defensywna.
Wysoka linia oznacza, że musisz mocno naciskać. Możesz ustawić linię wysoko, jeśli na piłkę wywierany jest nacisk. W przeciwnym razie jest to duże ryzyko. Ludzie myślą, że to (3-5-2, przyp. MZ) defensywny system, a to nieprawda. To nie zależy od trzech czy czterech obrońców, tylko od tego, jak zbudujesz zespół i jak zbudujesz atak. Jednocześnie nie jest dobrze być zbyt ofensywnym. Trzeba szanować charakterystykę piłkarzy. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli chcesz wygrać ligę lub sięgnąć po trofeum, musisz mieć stabilną drużynę.
W domowej gablocie trzyma wszystkie swoje puchary (ich repliki), aby przypominać sobie, że po to się gra i musi robić to dalej, zbierać ich coraz więcej. Przyznaje też, że fajnie być drużyną dającą rozrywkę, ale z reguły te „tylko” rozrywkowo grające ekipy nie zdobywają trofeów. Trzeba więc znaleźć balans. Woli być trenerem widowiskowych, ale… też zwycięskich drużyn. Najlepszą opcją jest robienie tego jednocześnie, bo zawsze, gdy przychodzi do klubów, są wobec niego oczekiwania i brak wygranej to z automatu porażka. Tak było w Tottenhamie.
Celebracja TOP4 w Tottenhamie
Conte jest jednym z trzech trenerów, który wygrał ligę, będąc rywalem zespołu Pepa Guardioli. Jego praca w Tottenhamie była jednak inna od tej w Chelsea i pełna przygód. W klubie najpierw bardzo celebrowano… sam fakt awansu do Ligi Mistrzów, a w drugim roku – stracił trzech przyjaciół w cztery miesiące: Sinisę Mihajlovicia, Gianlukę Viallego oraz Gian Piero Ventrone, swojego trenera przygotowania fizycznego. O tej trzeciej ze strat opowiedział:
Dla mnie świętowanie czwartego miejsca i miejsca w Lidze Mistrzów było naprawdę dziwne. (…) Powiedziałem, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Przejście z dziewiątego na czwarte miejsce, przy wszystkich problemach, z którymi się mierzyliśmy, było cudem. Ale nie świętowaliśmy tak, jakby to był cud, ponieważ jestem przyzwyczajony do wygrywania. To był naprawdę trudny moment, także dla zawodników Tottenhamu, gdy zmarł Gian Piero. Próbowaliśmy temu zaradzić, ale czułem, że także gracze odczuli tę okropną sytuację.
Wkrótce po śmierci przyjaciół, wymagał pilnej operacji usunięcia pęcherzyka żółciowego. Wrócił do pracy już po tygodniu, ale potem został zmuszony do kolejnych czterech tygodni wolnego, by całkowicie wyzdrowieć. To był ważny okres Ligi Mistrzów, Pucharu Anglii i ligi. Sam wolał wrócić szybko, ale zrozumiał, że potrzebny jest w pełni sił. Daniel Levy namówił go, żeby wrócił do domu i spokojnie wyzdrowiał. Po meczu z AC Milan, kiedy przegrali na San Siro, Levy pozwolił mu zostać we Włoszech, bo nie podobało mu się, jak wygląda.
Publiczna krytyka Tottenhamu
Po meczu z Southampton stwierdził, że piłkarze Tottenhamu „nie chcą grać pod presją i stresem” i zasugerował, że długie oczekiwanie klubu na trofeum może nie być tylko skutkiem Levy’ego. Przewidział również, że Tottenham zajmie „siódme, ósme lub 10. miejsce” dzięki nastawieniu i zaangażowaniu, jakie wykazali gracze. Conte w Tottenhamie na koniec spalił medialnie wszystkie mosty. Stwierdził po meczu z Southampton, że piłkarze nie chcą grać pod presją. To trener, który nie gryzie się w język, bo po prostu nie umie tego robić.
Jeśli coś mówię, to znaczy, że zawsze jest coś prawdziwego. Szczerze, niczego z tego powodu nie żałuję. Mam jednak dobre przeczucia, co do Tottenhamu. Zachowam to doświadczenie w swoim sercu. Taki jestem (zbyt szczery – przyp. MZ). Nienawidzę kłamstw. Czasami może mi to pomóc, a czasami może mi zaszkodzić. Wolę jednak milczeć niż kłamać – dotyczy to także relacji z moimi zawodnikami.
W sezonie może się zdarzyć, że będziesz potrzebować szczerej rozmowy, która może być pozytywna lub negatywna. Wiem to doskonale, też byłem zawodnikiem i niektórzy trenerzy opowiadali mi dobre kłamstwa, żeby mnie uspokoić. Nie chcę tego typu sytuacji. Bardzo dobrze wiem, że kiedy prowadzi się szczere rozmowy z zawodnikami, w pierwszej chwili mogą być nieco wściekli. Z mojego doświadczenia wynika, że czas pomaga graczowi Cię docenić. Byli źli, ale potem docenili szczerość.
Co porabia po zwolnieniu?
Conte opowiedział też co nieco o czasie, który spędził poza „trenerką”. Mija wkrótce rok od jego ostatniego meczu na ławce. W tym czasie spędzał wakacje w Maroku i Egipcie, grał w padla. Odrzucił możliwość rywalizacji z Luciano Spallettiem o posadę w reprezentacji Włoch i szansę wznowienia kariery w klubach w Europie i Arabii Saudyjskiej, woląc poczekać do lata z zaplanowaniem swojego powrotu.
Mój ojciec namawiał mnie, bym szybko wrócił, ale ważne jest, aby nabrać sił fizycznych i psychicznych. Teraz moim jedynym problemem jest to, że mam za dużo energii i denerwuję moją żonę! Szczerze mówiąc, jako trener chciałbym pewnego dnia wznieść się na wyższy poziom w Lidze Mistrzów, ale wiem, że to bardzo trudne. Ludzie myślą, że to proste, ale trzeba pozostać we właściwym klubie, odpowiadającym twoim ambicjom, takim, który jest gotowy zrobić ostatni krok w stronę wygrania Ligi Mistrzów. Spójrz na Manchester City. Siedem lat, prawda. Chciałbym podarować tę radość mojemu ojcu. Powiedział: „Chcę zobaczyć, jak podnosisz Ligę Mistrzów”. To nie jest proste, ale marzenie może mieć każdy.
Wybrane rekordy, które ustanowiły drużyny Conte:
- w pierwszym sezonie w Juventusie klub wygrał ligę bez porażki – drugi przypadek w historii Serie A
- Chelsea w 2016/17 wygrała najwięcej meczów jako mistrz – 30 (akurat ten rekord pobił później jeszcze dwukrotnie Manchester City (2017/18, 2018/19 i raz Liverpool 2019/20 w ich niesamowitej kilkuletniej rywalizacji; oba kluby wygrały po 32 spotkania – przyp. MZ)
Fot. PressFocus