Molde – Legia 3:2. Katastrofa do przerwy i… powrót do żywych

15.02.2024
Ostatnia aktualizacja 19 lutego, 2024 o 17:40

Molde – Legia 3:2. Wynik ten naprawdę nie wygląda źle, biorąc pod uwagę, że po pierwszej połowie pachniało wielką kompromitacją. Legia przegrywała aż 0:3, w bramce po raz kolejny słabym punktem okazał się Kacper Tobiasz, a Kosta Runjaic od razu po przerwie zrobił aż cztery zmiany. To napędziło zespół i zadziałało.

Osłabiona personalnie, ale i znacznie bogatsza Legia

Legia Warszawa przystępowała do meczu z Molde z poważnie uszkodzonym kręgosłupem drużyny. Bartosz Slisz odszedł do MLS za trzy miliony euro, a w ostatni dzień okienka transferowego gruchnęła wiadomość o odejściu Ernesta Muciego do Besiktasu za rekordowe 10 mln euro. Na domiar złego, do Norwegii nie pojechał przeziębiony Marc Gual. 

Początkowy entuzjazm po wylosowaniu przeciwnika grającego w systemie ligowym wiosna-jesień stopniowo gasł, a zaczęły pojawiać się wątpliwości. Trener Kosta Runjaić przed meczem był w dobrym nastroju. Zażartował nawet, ciesząc się, że mecz będzie na sztucznej murawie, bo przynajmniej… nie pobrudzi sobie butów.

Kompromitacja w pierwszej połowie. Fatalny Tobiasz

Dobry nastrój szybko jednak minął, bo Legia pierwszej połowie przypominała spadkowicza z I ligi a nie zespół, który walczy o mistrzostwo. Molde od początku miało kontrolę nad grą, a na bramki nie trzeba było długo czekać. Po piłce z głębi pola Linnes wrzucił do Gulbrandsena, który w 12. minucie pewnie wykończył akcję. To był dopiero początek tragedii. Siedem minut później było już 2-0. Gulbrandsen ponownie ukuł warszawiaków po dobitce.

Beznadziejnie zachował się Tobiasz, który wypluł piłkę przed siebie i podarował Norwegowi drugiego gola. Dramat Tobiasza dopełnił się w 24. minucie, gdy przepuścił pod brzuchem bardzo łatwy strzał. To nie pierwszy raz, gdy zawala mecz w europejskich pucharach. Legia kulała również w ofensywie, nie potrafiąc stworzyć żadnej składnej akcji. Wydawało się, że pucharowa wiosna skończy już zimą.

Odmieniona Legia w drugiej połowie

W przerwie musiało dojść do prawdziwego wstrząsu w szatni, bo w drugiej połowie zobaczyliśmy całkiem inny zespół. Kosta Runjaić dokonał aż czterech zmian, co okazało się zbawienne w skutkach. Do gry weszli: aktywny na skrzydle Morishita, Kapustka, który strzelił z dystansu w słupek i autor bramki głową na 3:2, Rafał Augustyniak. To kapitan Josue podłączył Legię do respiratora i strzałem z powietrza pokonał Petersena. Legioniści atakowali, dominowali nawet Molde. Spokojnie mogło skończyć się nawet remisem. 

Sprawa awansu wciąż jest otwarta

Biorąc pod uwagę przebieg meczu, Kosta Runjaić może być umiarkowanie zadowolony. Za tydzień w Warszawie wystarczy jedna bramka i dwumecz zacznie się od nowa. Jedno jest pewne: na meczach Legii w Europie nie można wychodzić do toalety. Prowiant na mecz też lepiej mieć już przy sobie, bo nigdy nie wiadomo, na jaką karuzelę zostaniemy wrzuceni. Przed rewanżem Legię czeka ligowe przetarcie z Puszczą Niepołomice w niedzielę.

Fot. screen Viaplay