Liga Konferencji: podsumowanie rewanżów 1/16 finału

23.02.2024

Liga Konferencji i mecze 1/16 finału to tak zwane baraże, repasaże itd. Zwycięzcy grup mają wtedy w nagrodę wolne, a ci, którzy zajęli drugie miejsca i spadkowicze z Ligi Europy grają między sobą o awans do 1/8 finału. Tylko jeden dwumecz zakończył się dogrywką. Bilans zespołów z Ligi Konferencji jest druzgocący – to aż 7:1 dla „spadochroniarzy”. Honor obroniło Dinamo Zagrzeb.

Slovan Bratysława – Sturm Graz 0:1 (1:5 w dwumeczu)

Tu w zasadzie wszystko było już rozstrzygnięte w pierwszym meczu. Slovan tym razem dominował, bo próbował sobie dać jakąś minimalną szansę na złapanie nadziei, dlatego zepchnął gości do defensywy w pierwszych 45 minutach. Nie udało się Słowakom jednak ani razu trafić do siatki. Juraj Kucka, niegdyś piłkarz Genoi i AC Milan, był najbliżej powodzenia, ładnie zrobił na zamach obrońcę, ale uderzył w poprzeczkę.

Bramka dla Sturma to błąd obu stoperów w jednej akcji – Guram Kashia nie trafił w piłkę głową i dał się jej przelobować, a Kenan Bajric został uprzedzony przez Mikę Bieretha, który ładnie wykończył akcję. Więcej bramek nie padło. W końcówce jeszcze czerwoną kartkę za sfaulowanie wychodzącego sam na sam piłkarza gości otrzymał Cesar Blackman. To sobie zawieszenie poczeka, aż znowu zagra w europejskich pucharach.

Ferencvaros – Olympiakos 0:1 (0:2 w dwumeczu)

Grecy byli po prostu lepsi. Stworzyli dwa razy więcej szans i pozwolili Ferencvarosowi na zaledwie jeden celny strzał. Olympiakos mógł i powinien tu wygrać wyżej, ale zmarnował kilka dogodnych okazji. Jeżeli atakujesz przeciwnika, często jesteś w jego polu karnym, to masz większą szansę na otrzymanie rzutu karnego. No i Ayoub El Kaabi uderzył piłkę głową, a Samy Mmaee miał nienaturalnie ułożoną rękę i nie było innej możliwości niż odgwizdanie rzutu karnego. El Kaabi się nie pomylił. Spotkanie bez większej historii. Emocji to tu za bardzo nie było, mimo przecież małej przewagi Olympiakosu z pierwszego spotkania. Węgrzy rozczarowali.

Eintracht Frankfurt – Royale Union SG 1:2 (3:4 w dwumeczu)

Największa niespodzianka tej fazy rozgrywek, chociaż z drugiej strony… jeżeli ktoś śledzi na co dzień poczynania Eintrachtu w Bundeslidze, to już mniej go dziwi taki rezultat. Wygrał z RB Lipsk, no i fajnie, tyle, że później tracił punkty z ligową szarówką, a nawet kandydatami do walki o utrzymanie (Darmstadt, FC Koeln). Niemcy wcale w tym spotkaniu nie zaimponowali.

Royale Union SG to za to lider belgijskiej Jupiler League z dużą przewagą nad drugim Anderlechtem i w tym dwumeczu pokazał, że nie ma w tym żadnego przypadku. Eintracht zerwał się za późno, bramka w 88. minucie na niewiele się już zdała, bo było mało czasu. Belgowie tak świętowali z wyjazdowymi fanami:

Łudogorec Razgrad – Servette FC 0:1 (0:1 w dwumeczu)

Najskromniejszy bramkowo dwumecz, bo o losach awansu przesądziła jedna bramka na 180 minut. Zdobył ją Timothe Cognat i to już w 6. minucie, co trochę później ustawiło spotkanie. Łudogorec zaczął bardziej dominować, szczególnie na początku drugiej połowy, gdzie wyglądało to już jak napór. Szwajcarzy to przetrzymali i grają dalej. To największy sukces klubu w ciągu ostatnich 20 lat. Nie napiszemy, że w historii, bo kiedyś dwa razy grali w ćwierćfinale Pucharu Zdobywców Pucharów i dotarli do 1/8 finału Pucharu UEFA w sezonie 2001/02. To dokładnie ten sam etap, który osiągnęła legendarna Wisła Kraków pod wodzą Henryka Kasperczaka.

Bułgarów tego dnia zawiodła skuteczność, bo zmarnowali aż trzy tzw. duże szanse. Son (ale nie ten z Korei Południowej) otrzymał dogranie po ziemi i nabiegał na piłkę. Miał ją gdzieś na 13. metrze. Idealna „lala”, żeby załadować, gdzie się chce. Nie trafił nawet w bramkę… Caio Vidal zmarnował z kolei sam na sam, a w innej akcji uderzył z główki w środek bramki z pięciu metrów. Swoją drogą, warto wyróżnić Jeremy’ego Fricka, bramkarza gości właśnie, bo tymi interwencjami zrobił awans do 1/8 finału.

Bodo/Glimt – Ajax 1:2 (3:4 w dwumeczu)

Jedyna para, która musiała rozstrzygać losy awansu w dogrywce. Ajax przeszedł tę fazę siłą woli, bo przecież na Johan Cruyf ArenA przegrywał jeszcze przed 90. minutą 0:2, żeby w doliczonym czasie doprowadzić do wyrównania. A tu… cóż, nie wyglądało to za dobrze. W zasadzie nie wiadomo jakim cudem Holendrzy prowadzili tu do przerwy, bo chyba jakieś siły magiczne skumulowały się pod bramką Dianta Ramaja. Ajax miał zaledwie jedną akcję, a Bodo/Glimt aż dziewięć.

Do tego pod koniec pierwszej części gry Brian Brobbey musiał opuścić murawę z urazem, a to autor 15 bramek dla „Joden” w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach. Żeby tego było mało, to w 48. minucie z boiska z czerwoną kartką wyleciał Josip Sutalo. Na szczęście dla Ajaksu za prawie 20 minut siły się wyrównały. To jednak i tak Norwegowie cisnęli i w końcu potwierdzili dominację golem w 83. minucie. W tym momencie to już się wydawało, że zmiażdżą ten Ajax. Jak to się skończyło? „Centrostrzałem” Kennetha Taylora z lewej strony, który wpadł do siatki. Ajax to wyrwał z gardeł! Na nic 25 strzałów Bodo/Glimt.

Dinamo Zagrzeb – Real Betis 1:1 (2:1 w dwumeczu)

Jedyny przedstawiciel Ligi Konferencji, który awansował dalej. Trafienie Cedrica Bakambu z Realu Betis oficjalnie zostało uznane najładniejszym golem tej kolejki 1/16 finału. Bardzo podobną bramkę straciła też Legia, ale wydaje się, że napastnik hiszpańskiej ekipy zrobił to jeszcze lepiej, bo przede wszystkim wyrachowanie i w pełni świadomie, dokładnie tak, jak chciał, stojąc dwa metry od bramkarza. Zobaczcie zresztą sami:

Ten gol jednak nie dał finalnie awansu. Dinamo Zagrzeb odpowiedziało trafieniem Takuro Kaneko i taki wynik utrzymał się już do końca. Betis nawet jakoś specjalnie nie cisnął, choć potrzebował przecież jeszcze gola, by odrobić stratę. Druga połowa raczej rozczarowała.

Gent – Maccabi Haifa 1:1 (1:2 w dwumeczu)

Jeżeli zastanawialiście się dlaczego Liga Konferencji grała tylko siedem spotkań, no to właśnie to jest to ósme, zaginione. Dlatego że odbyło się dzień wcześniej, gdy emocjonowaliśmy się Ligą Mistrzów. Taki rezultat również należy uznać za niespodziankę. Maccabi prowadziło 1:0 do przerwy, zatem miało 45 minut i wynik 2:0 w dwumeczu.

Druga część gry to po prostu otłukiwanie pola karnego drużyny z Izraela. Gent oddało w niej aż 16 strzałów (sześć celnych), wymieniło pięć razy więcej celnych podań i nawet grało przez 20 minut w przewadze jednego gracza po drugiej żółtej kartce Daniela Sundgrena. Tylko co z tego? Przełożyło się to na zaledwie jedno trafienie i Maccabi, murując dostęp do własnej bramki przez całą tę połowę, zapewniło sobie awans do dalszej fazy. Belgowie będą przeklinać te ekipy z Izraela, bo przecież w grupie wyprzedziło ich inne Maccabi – Maccabi Tel Awiw, wygrywając w ostatnim meczu 3:1. Przez to musieli zagrać w 1/16 finału i nie sprostali.

Legia Warszawa – Molde 0:3 (2:6 w dwumeczu)

Syf, kiła i mogiła, co tu więcej komentować. Szkoda słów na „popisy” Legii w obronie w tym dwumeczu. Różnica klas i tyle, a do szerszego podsumowania meczu na Łazienkowskiej odsyłamy TUTAJ.

Fot. screen Viaplay