Thomas Tuchel: „Nie jestem jedynym problemem Bayernu”

24.02.2024

Thomas Tuchel dokończy tylko sezon 2023/24 i pożegna się z Bayernem. Po raz pierwszy od 2015 roku „Bawarczycy” przegrali trzeci mecz z rzędu. W Lidze Mistrzów trzeba będzie odrabiać z Lazio bramkę straty, a w Bundeslidze Bayer odjechał już na 11 punktów (jak Bayern wygra z RB Lipsk, to będzie osiem). Niemiec przypłacił to posadą.

Chciał sprzedać gwiazdę?

Thomas Tuchel na pewno chciałby mieć większy wpływ na politykę transferową i funkcjonowanie klubu. Portal „The Athletic” informował, że chciał sprzedać… Joshuę Kimmicha oraz Leona Goretzkę i przeznaczyć tę sumę na inne wzmocnienia. Kimmich ma kontrakt tylko do końca 2025 roku i jakoś nie palił się do jego przedłużenia, przynajmniej gdy na stanowisku był Tuchel. Mario Basler, Dietmar Hamann, Lothar Matthaus krytykowali pomocnika za brak wpływu na zespół i to, że linia tej formacji jest niestabilna z nim w składzie.

Nieudany transfer, wściekły Tuchel

Uli Hoeness, Herbert Heiner oraz Karl-Heinz Rummenigge stanowczo jednak zaprotestowali i nie zgodzili się na decyzję o sprzedaży tak ważnych zawodników, mimo choćby zniżki formy Leona Goretzki. Tuchel bardzo chciał mieć w zespole Joao Palhinhę z Fulham i miał być wściekły, że nie udało się go zakontraktować. Bayern ponosi winę, bo za długo się ociągał i nie udało się tego dopiąć w deadline day. Palhinha był już nawet na testach w Monachium! Ustalił indywidualne warunki, zrobił sobie sesję zdjęciową, ale… Fulham miało za mało czasu, żeby znaleźć następcę i bało się, że pod nieobecność tak ważnego gracza, który zalicza najwięcej odbiorów w Premier League, będzie zaangażowane w walkę o utrzymanie.

Thomas Tuchel: „Nie jestem jedynym problemem”

Bayern kiepsko spisał się w Lidze Mistrzów, przegrywając z Lazio 0:1 w pierwszym meczu 1/8 finału, potem wypuścił prowadzenie z przeciętnym Vfl Bochum. Tuchel jeszcze wcześniej w szatni po meczu z Leverkusen miał rzucić do piłkarzy, że spodziewał się po nich więcej, więc on też dopasowuje się do takiego słabego poziomu. Ten most cały czas się coraz bardziej palił. Władze klubu, co zrozumiałe, zdecydowały się rozstać z trenerem po tym sezonie. Mówiło się też, że „stracił szatnię” i przestał docierać do piłkarzy. On jednak zaznacza, że nie jest jedynym problemem:

Nigdy nie czułem, że jako sztab trenerski przestaliśmy docierać do zespołu, ale mamy rozbieżność między treningami a meczami i to trener jest za to odpowiedzialny. Nie sądzę, że jestem jedynym problemem Bayernu, ale biorę na siebie odpowiedzialność. Nie jestem zadowolony ze sposobu, w jaki gramy i przez dłuższy czas byłem nieszczęśliwy z tego powodu.

Zadaniem Tuchela jest wyjście z twarzą w tym sezonie i uratowanie renomy swojego nazwiska. W Bayernie jest bowiem skreślony, ale wciąż może jeszcze pozostawić po sobie dobre wrażenie. Pytanie jednak… co z motywacją drużyny? Jak zapatruje się na to zespół wiedząc, że ich trener i tak nie ma tu przyszłości? Jest to ryzykowne. Tuchel żałuje, że znaczył w tym klubie po prostu zbyt mało. W tej chwili może już mówić co chce, bo i tak przecież drugi raz go nie zwolnią. W sumie to cieszy się, że cała presja z niego zeszła:

Nie ma znaczenia, czy rozumiem decyzję klubu i czy jestem z niej zadowolony. Jedyne, co się teraz liczy, to przejrzystość. Przejrzystość przynosi wolność i jest dobra dla meczów i treningów. Chodzi o więcej swobody dla trenera w działaniu. Nie musisz myśleć o długoterminowych konsekwencjach swoich wyborów.

Fot. PressFocus