Legia i Pogoń zawiedli. Podział punktów w Warszawie

02.03.2024

Legia szukała pierwszego domowego zwycięstwa z Pogonią od niemal trzech lat. Starcie rozgrywane przy ul. Łazienkowskiej w Warszawie uznano za jeden z dwóch największych hitów 23. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Ranga tego spotkania najwidoczniej przytłoczyła zarówno Legię, jak i Pogoń. Mecz kandydatów do mistrzostwa Polski przez znaczną większość czasu był zamknięty, a ostatecznie zakończył się remisem 1:1.

Dominacja Legii w pierwszej połowie

W pierwszej połowie ekipa gospodarzy zupełnie zepchnęła do defensywy drużynę przyjezdnych. Legia co chwilę stwarzała sobie kolejne ataki, a posiadanie piłki „Wojskowych” przekroczyło poziom 60%. Pogoń przez pierwsze minuty była zdezorientowana i niemało brakowało, by gol dla Legii padł już na samym początku spotkania.

W ciągu pierwszych 45 minut rywalizacji podopieczni Kosty Runjaicia oddali aż 10 strzałów, przy zaledwie pięciu po stronie Pogoni. Używając nomenklatury bokserskiej, „Portowcy” byli już liczeni przez sędziego Piotra Lasyka, jednak ostatecznie dotrwali do drugiej rundy.

Pogoń zadowolona z remisu

Druga połowa przyniosła już jednak bardziej otwartą grę, co przełożyło się także na gole. Najpierw, w 49. minucie po raz czwarty w tym sezonie Ekstraklasy na listę strzelców wpisał się Paweł Wszołek. Duży wkład w akcję bramkową miał kapitan „Wojskowych” Josue, który wreszcie zanotował pierwszą asystę w bieżących rozgrywkach ligowych.

Przez pozostałą część tego meczu znacznie lepiej prezentowali się już zawodnicy Pogoni. Przejęłi inicjatywę, a szybka kontra przeprowadzona w 61. minucie przełożyła się na gola strzelonego przez Efthymisa Koulorisa. Dla Greka była to pierwsza bramka w 2024 roku.

Jasno można było zauważyć, że piłkarze Pogoni po bramce wyrównującej postawili pod własną bramką słynny „autobus”, przez który „Legioniści” nie byli w stanie przejść. Przez ostatnie pół godziny gry „Portowcy” sprawiali wrażenie, jakby remis 1:1 w zupełności im wystarczał. Z jednej strony nie ma co się dziwić takiemu podejściu ekipy ze Szczecina. Nawet punkt wciąż utrzymuje ich w grze o mistrzostwo Polski, a początek marca to wciąż nie jest etap, w którym koniecznie trzeba stawiać wszystko na jedną kartę.

Spięcie Runjajicia ze swoim byłym podopiecznym

Uwagę kibiców, którzy starcie Legii z Pogonią oglądali w telewizji, z pewnością mogła przykuć sytuacja z 60. minuty. Wówczas, obecny szkoleniowiec Legii, z przeszłością w Pogoni, Kosta Runjajic wdał się w dyskusję ze swoim byłym podopiecznym, Rafałem Kurzawą. Cała sytuacja miała miejsce przy ławce gospodarzy, kiedy to Kurzawa upadł na ziemię, a Niemiec ironicznie klepnął go w głowę. Cała sytuacja zirytowała pomocnika Pogoni, który głośno odpowiedział szkoleniowcowi „Wojskowych”.

Legia i Pogoń wciąż w grze o mistrzostwo

Niskie tempo z pewnością swoje źródło miało w tym, że otwarta gra mogłaby potencjalnie poskutkować stratą punktów i w zmniejszeniem szans na tytuł mistrza Polski. Na ten moment, po 23 rozegranych meczach Pogoń traci do prowadzącego w tabeli Śląska pięć, a Legia siedem punktów.

Patrząc na etap sezonu, jest to różnica spokojnie do zniwelowania i zaatakowania miejsca numer jeden. Już w niedzielę czeka nas kolejne bezpośrednie starcie pomiędzy zespołami zaangażowanymi w walkę o mistrzostwo. Obrońcy trofeum, Raków Częstochowa, przed własną publicznością podejmą drużynę Lecha Poznań.

fot. screen Canal+Sport