Liga Europy – podsumowanie pierwszych meczów 1/8 finału

07.03.2024

Po tygodniu przerwy do gry wróciła Liga Europy. Za nami pierwsze mecze 1/8 finału 15. edycji tych rozgrywek. Jedną nogą w ćwierćfinale są już Roma oraz Liverpool, które pokonały rywali różnicą czterech bramek. O krok od pierwszej porażki w tym sezonie był zaś Bayer Leverkusen. Lider Bundesligi uciekł jednak spod topora i wyszarpał remis z Karabachem w doliczonym czasie gry.

Sporting – Atalanta 1:1 (1:1)

Paulinho 17′ – Gianluca Scamacca 39′

1/8 finału Ligi Europy rozpoczęła się już w środę. Po raz trzeci w tym sezonie doszło do starcia Sportingu z Atalantą. Oba zespoły rywalizowały ze sobą w fazie grupowej, gdzie ich rywalem był m.in. Raków Częstochowa. W obu grupowych spotkaniach lizbońskie ”Lwy” nie zdołały pokonać podopiecznych Gian Piero Giasperiniego i podobnie było tym razem.

Atalanta była zdecydowanie lepszą drużyną w Lizbonie. Gospodarze momentami wydawali się bardzo niepewni. Popełniali proste błędy i mogą mówić o sporym szczęściu, że zostali skarceni zaledwie raz. Zawodnicy ”La Dei” obili bowiem aż trzykrotnie słupek. Sporting w pierwszej połowie stać było na zaledwie jeden celny strzał, ale wylądował on akurat… w siatce. W 17. minucie na listę strzelców wpisał się Paulinho. Źle w tej sytuacji zachował się stoper Atalanty Isak Hien, który ewidentnie się zagapił i zostawił ogrom miejsca po swojej stronie. Elektrycznie grający Szwed został zmieniony już w przerwie.

Jego rodak Viktor Gyokeres również nie pokazał się z najlepszej strony. Sondowany przez Arsenal napastnik pojawił się na placu gry tuż przed rozpoczęciem drugiej połowy. Gyokeres wylądował jednak w kieszeni Berata Djimsitego. Wynik tego spotkania ustalony został jeszcze przed przerwą. W 39. minucie drugiego gola w tej edycji Ligi Europy strzelił Gianluca Scamacca. Atalanta pozostaje niepokonana.

Roma – Brighton 4:0 (2:0)

Paulo Dybala 13′, Romelu Lukaku 43′, Gianluca Mancini 64′, Bryan Cristante 68′

Na Stadio Olimpico doszło do pojedynku dwóch starych dobrych znajomych, a więc Daniele De Rossiego i Roberto De Zerbiego. Odkąd De Rossi objął stery w Romie w połowie stycznia, ”Giallorossi” ponieśli zaledwie jedną porażkę w dziewięciu meczach i to z będącym obecnie poza zasięgiem Interem. Prawdziwy renesans formy pod wodzą De Rossiego przeżywa Paulo Dybala, który podczas jego kadencji zdobył najwięcej bramek w zespole Romy. W 13. minucie zdobył już ósmą za kadencji De Rossiego, a jednocześnie pierwszą w tym sezonie Ligi Europy. Poprzednio trafił w przegranym finale z Sevillą.

Tuż przed przerwą na 2:0 podwyższył Romelu Lukaku. Siódmy gol Belga w tej edycji Ligi Europy sprawiał, że wówczas był on liderem klasyfikacji strzelców. W drugiej połowie na listę strzelców wpisali się także Gianluca Mancini oraz Bryan Cristante. Dopiero po raz drugi w historii Roma strzeliła cztery gole angielskiej drużynie w europejskich pucharach. Wcześniej ”Giallorossi” dokonali tego w maju 2018 roku, kiedy to w półfinale Ligi Mistrzów pokonali Liverpool 4:2. Brighton zaś jest w kryzysie. Po raz pierwszy pod wodzą De Zerbiego przegrało trzeci raz z rzędu. Ten mecz to w ich wykonaniu tragedia.

Kilka minut w tym spotkaniu rozegrał Nicola Zalewski. Na placu gry pojawił się dopiero w 88. minucie. Z kolei Jakub Moder cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.

Sparta Praga – Liverpool 1:5 (0:3)

Connor Bradley 46′ (bramka samobójcza) – Alexis Mac Allister 6′ (rzut karny), Darwin Nunez 25′, 45+3′, Luis Diaz 53′, Dominik Szoboszlai 90+4′

Rewanż Sparty Praga z Galatasaray był jednym z tych, który obfitował w najwięcej bramek. Również i tym razem w meczu z udziałem mistrzów Czech oglądaliśmy najwięcej goli. Wynik tego spotkania już w 6. minucie trafieniem z rzutu karnego otworzył Alexis Mac Allister. Dla Argentyńczyka był to pierwszy w karierze gol w europejskich pucharach. W doliczonym czasie pierwszej połowy Mac Allister do bramki dołożył asystę przy trafieniu Darwina Nuneza. Dla Urugwajczyka był to zaś drugi gol w tym meczu, bowiem 20 minut wcześniej znakomitym strzałem pod poprzeczkę pokonał Petera Vindhala. Liverpool spokojnie prowadził do przerwy.

W zespole Liverpoolu wystąpiło trzech zawodników z Ameryki Południowej i każdy z nich wpisał się na listę strzelców. W 53. minucie gola na 4:1 strzelił Luis Diaz. Kolumbijczyk odpowiedział na bramkę kontaktową dla Sparty, która padła tuż po przerwie za sprawą trafienia samobójczego Conora Bradleya. Wychowanek Liverpoolu zaliczył fatalne wejście w to spotkanie, bowiem swój występ rozpoczął zaledwie kilkadziesiąt sekund wcześniej.

W 74. minucie na placu gry zameldował się powracający po kontuzji Mohamed Salah. Zdobył nawet bramkę, lecz nie została uznana z powodu pozycji spalonej. Ale co się odwlecze to nie uciecze, bo w doliczonym czasie wynik spotkania na 5:1 ustalił Dominik Szoboszlai.

Karabach – Bayer Leverkusen 2:2 (2:0)

Yassine Benzia 26′, Juninho 45+2′ – Florian Wirtz 70′, Patrik Schick 90+2′

W 1/8 finału doszło do aż trzech ponownych spotkań grupowych rywali i starcie Karabachu z Bayerem to jedna z tych powtórek. 34 mecze – tyle wynosiła rekordowa seria ”Aptekarzy” bez porażki. Nie przegrali jeszcze żadnego spotkania w tym sezonie, odnosząc w tym czasie aż 30 zwycięstw i notując zaledwie cztery remisy.

Po pierwszej połowie w powietrzu wisiała olbrzymia sensacja. Karabach schodził do szatni z prowadzeniem 2:0 i wszystko wskazywało na to, że to zespół Gurbana Gurbanova będzie pierwszym pogromcą Bayeru od maja 2023 roku. Alonso próbował ratować wynik posłaniem do boju kluczowych piłkarzy – Jeremiego Frimponga, Granita Xhaki oraz Floriana Wirtza. Ich wejście było na wagę złota, bowiem w 70. minucie wychowanek Leverkusen podłączył zespół do tlenu.

Alonso miał w tym spotkaniu nosa do zmian, co w doliczonym czasie gry udowodnił Patrik Schick. Czech zaledwie kilkanaście minut wcześniej pojawił się na murawie, a w 92. minucie po dośrodkowaniu Roberta Andricha głową z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. Był to pierwszy gol Schicka w 2023 roku, ale jakże ważny, bo nie psujący długo budowanej serii.

Freiburg – West Ham 1:0 (0:0)

Manuel Gregoritsch 81′

Starcie Freiburga z West Hamem było trzecią powtórką z fazy grupowej. W obu spotkaniach na tamtym etapie rozgrywek górą był West Ham. Wygrał we Fryburgu 2:1, a na London Stadium 2:0. ”Młoty” były również najlepszą drużyną w grupie A, dzięki czemu awansowały bezpośrednio do 1/8 finału.

Freiburg zaś do 1/8 finału dotarł po elektryzującym rewanżu z Lens. Podopieczni Christiana Streicha odrobili przed własną publicznością wynik 0:2 i po dogrywce wygrali 3:2. Bramkę na wagę awansu zdobył Manuel Gregoritsch, który również w meczu z West Hamem został bohaterem. To właśnie on w 81. minucie strzelił jedynego gola w tym bardzo wyrównanym spotkaniu, gdzie obie ekipy oddały równo po 15 strzałów w tym po cztery celne.

Po raz pierwszy w historii Freiburg odniósł zwycięstwo w pierwszym meczu fazy pucharowej europejskich pucharów. Wcześniej klub z północy Niemiec do rewanżów dwukrotnie przystępował z pierwszym wynikiem remisowym oraz czterokrotnie po porażce. West Ham zaś już czwarty raz przegrał w delegacji. Co więcej podopieczni Davida Moyesa wygrali tylko dwa z dziewięciu ostatnich meczów wyjazdowych, przy czym przegrali aż sześć.

Benfica – Rangers 2:2 (1:2)

Angel Di Maria 45+2′, Connor Goldson 67′ – Tom Lawrence 7′, Dujon Sterling 45+5′

Tak jak mecz Sportingu z Atalantą był starciem grupowych rywali Rakowa, tak na Estadio da Luz zmierzyli się ze sobą grupowi rywale Lecha Poznań z sezonu 2020/21 Ligi Europy. Benfica przystępowała do meczu po klęsce z odwiecznym rywalem FC Porto aż 0:5. Szkoci w miniony weekend również ponieśli porażkę (1:2 z Motherwell), lecz mieli fart, bo przegrana Celtiku z Hearts sprawiła, że utrzymali się na fotelu lidera Premiership. Oba grupowe mecze Benfiki z Rangersami z 2020 roku kończyły się remisami. Poprzedni mecz pomiędzy tymi drużynami zakończył się remisem 2:2, a wynik został otwarty przez Rangersów już w 7. minucie. Historia ta powtórzyła się po ponad trzech latach.

Jako pierwszy tego wieczora na listę strzelców wpisał się w 7. minucie Tom Lawrence. Choć w doliczonym czasie Angel Di Maria doprowadził do wyrównania za sprawą trafienia z rzutu karnego, gospodarzom nie udało się zejść do szatni z wynikiem 1:1. Jeszcze przed przerwą podopieczni Paula Clementa ponownie wyszli na prowadzenie, tym razem za sprawą Dujona Sterlinga. Wychowanek Chelsea zdobył pierwszą w karierze bramkę w europejskich pucharach. Warto też zwrócić uwagę na występ perełki z Taviry, reżysera i kreatora, czyli Joao Nevesa. Skrót jego zagrań poniżej.

W 2020 roku na Estadio da Luz padł remis 3:3, a bramkę samobójczą zdobył wówczas Connor Goldson. Anglik stolicę Portugalii będzie najprawdopodobniej omijał szerokim łukiem, bo i tym razem wbił swojaka. Wynik 2:2 utrzymał się już do końca.

Marsylia – Villarreal 4:0 (3:0)

Jordan Veretout 23′, Yerson Mosquera 28′ (bramka samobójcza), Pierre-Emerick Aubameyang 42′ (rzut karny), 59′

Istna demolka i blamaż Marcelino. Szkoleniowiec Villarrealu ten sezon rozpoczynał na ławce… Marsylii. Wytrwał jednak zaledwie siedem spotkań, bowiem Marsylia pod jego wodzą odniosła zaledwie dwa zwycięstwa i przede wszystkim pożegnała się z Ligą Mistrzów już w III rundzie eliminacji. Jeżeli nowy-stary trener Villarrealu był żądny zemsty na klubie, który szybko postawił na nim krzyżyk, to już po pierwszej połowie przestał o tym marzyć. ”Żółta Łódź Podwodna” przegrywała 0:3, co zdarzyło się jej już po raz trzeci w tym sezonie.

Największym antybohaterem Villarrealu był Yerson Mosquera, który nie dość, że w 28. minucie zdobył bramkę samobójczą, to niemal kwadrans później sprokurował rzut karny. Na gola zamienił go Pierre-Emerick Aubameyang, a tuż przed upływem godziny gry miał na koncie dublet. Auba zdobył już dziewiątą bramkę w tej edycji Ligi Europy i jest najlepszym strzelcem biorąc pod uwagę wszystkie europejskie rozgrywki.

Milan – Slavia Praga 4:2 (3:1)

Olivier Giroud 34′, Tijjani Reijnders 44′, Ruben Loftus-Cheek 45+1′, Christian Pulisic 85′ – David Doudera 36′, Ivan Schranz 65′

Wiceliderzy czeskiej ekstraklasy już od 26. minuty grali w osłabieniu. Czerwoną kartkę za faul na Christianie Pulisiciu obejrzał El Hadji Diouf. Co ciekawe, w dwóch ostatnich meczach faule na Amerykaninie doprowadziły do otrzymania czerwonych kartek u aż trzech zawodników. Wykluczenie z gry Senegalczyka było punktem zwrotnym, bo do tamtej chwili Milan prezentował się naprawdę słabo. W przewadze ”Rossoneri” zyskali wiatr w żagle. Raptem kilka minut później wynik tego spotkania otworzył Olivier Giroud, ale padła błyskawiczna odpowiedź już kilkadziesiąt sekund później. Fenomenalnym strzałem z woleja popisał się David Doudera.

Trafienie wyrównujące dla Slavii zadziałało na podopiecznych Stefano Pioliego niczym płachta na byka. W 44. minucie pierwszą bramkę w europejskich pucharach w barwach Milanu zdobył Tijjani Reijnders, a na początku doliczonego czasu gry na 3:1 podwyższył Ruben Loftus-Cheek. Dwubramkowa przewaga Milanu uśpiła nieco czujność dziurawej defensywy. W 65. minucie niepilnowany Ivan Schranz przymierzył w kierunku dalszego słupka na 3:2. W końcówce gospodarze postawili jednak kropkę nad ”i”. Rafael Leao minął z piłką obrońcę i kiedy wydawało się, że za chwilę będzie celebrował trafienie, to sprzed nosa sprzątnął mu je Pulisic, który dla świętego spokoju dotknął jeszcze futbolówkę.

Mecze Milanu w fazie pucharowej Ligi Europy obfitują w nie lada kanonadę strzelecką. W trzech wiosennych meczach „Rossonerich” w tych rozgrywkach padło aż 14 bramek, co daje średnią 4,7 gola na mecz. Milan zdobył zaś w tym czasie dziewięć bramek, co oznacza, że podopieczni Pioliego strzelają w tych rozgrywkach trzy gole na mecz.

fot. scren Viaplay