Alicja Konieczek: „W finale wszystko może się zdarzyć”

12.03.2024
Ostatnia aktualizacja 13 marca, 2024 o 20:20

Igrzyska olimpijskie w Paryżu zbliżają się wielkimi krokami. O wystąpieniu na tak dużej imprezie marzy każdy sportowiec. W ramach cyklu „W drodze do Paryża” rozmawiamy z tymi, którzy wezmą udział w igrzyskach. Naszym kolejnym gościem była Alicja Konieczek – specjalistka w biegu na 3000 metrów z przeszkodami. Olimpijski debiut ma już za sobą, a jak sama mówi, celem na Paryż jest awans do finału.

Alicja Konieczek to polska biegaczka, która na co dzień mieszka i trenuje w Stanach Zjednoczonych. Jest bardzo blisko pobicia wieloletniego rekordu Polski w biegu na 3000 metrów z przeszkodami, a jego ustanowienie to jeden z głównych celów na ten sezon. Polka należy do światowej czołówki, a jej awans do finału podczas igrzysk jest bardzo prawdopodobny. W ramach cyklu „W drodze do Paryża”, porozmawialiśmy z Alicją Konieczek między innymi o różnicach w treningach w Stanach a w Polsce, o tym jak to jest mieć rodzeństwo trenujące tę samą dyscyplinę, a także o celach na sezon i na igrzyska.

W drodze do Paryża 2024 – Alicja Konieczek

Będą to już Twoje drugie igrzyska. Jak się czułaś, kiedy pod koniec sierpnia spełniałaś minimum olimpijskie?

Alicja Konieczek: – Czułam się wspaniale. Była to wisienka na torcie. To był sezon, w którym byłam w formie i często osiągałam wyniki prawie spełniające minimum olimpijskie. Szczęśliwie w ostatniej chwili dostałam się na Diamentową Ligę, o czym dowiedziałam się cztery dni przed startem. Moim celem było wtedy zakwalifikowanie się na igrzyska olimpijskie. Kiedy skończyłam bieg na dziewiątym miejscu, uniosłam ręce w górę i niezwykle się cieszyłam. To była taka radość, że niektórzy mogliby pomyśleć, że wygrałam bieg. Cieszyłam się z tego, że udało mi się osiągnąć minimum olimpijskie i smakowało to jak zwycięstwo.

W Tokio nie udało Ci się wywalczyć awansu do finału, ale biegnąc swoją obecną życiówkę, bez problemu byś się w nim znalazła. Czy dotarcie do finału igrzysk olimpijskich w Paryżu to Twój cel minimum?

Alicja Konieczek: – Oczywiście. Już na ostatnich mistrzostwach świata byłam pierwsza spośród dziewczyn spoza finału. Poziom jest mniej więcej ten sam, a ja liczę że pobiegnę w okolicach dziewięciu minut i kilkunastu sekund. Moim celem jest wejść do tej finałowej piętnastki. W finale wszystko może się zdarzyć, ale moim podstawowym celem jest wystartowanie w nim. Odbędzie się dwa dni po eliminacjach i nie każda zawodniczka wytrzyma taki wysiłek fizyczny i psychiczny. Mój cel jest jak najbardziej realny do spełnienia i mam nadzieję, że wystartuję w finale.

Wróciłaś już do Stanów Zjednoczonych. Czy masz w planach starty w Polsce jeszcze przed rozpoczęciem igrzysk?

Alicja Konieczek: – Tak, do Polski wrócę pod koniec maja. Najpierw wystartuję w mistrzostwach Europy, a następnie chcę wystartować na mityngu w Poznaniu. Będę chciała też wystąpić na mistrzostwach Polski, a po nich czekają mnie ostatnie przygotowania do igrzysk i będę trenowała w Sankt Moritz. Cały sezon mam już zaplanowany.

Co wpłynęło na Twoją decyzję o przeprowadzce do Stanów? Była to ciekawość, czy może motywowały Cię lepsze warunki treningowe?

Alicja Konieczek: – Gdy w Polsce skończyłam technikum, to zastanawiałam się gdzie wyjechać na studia. Poszłam w ślady brata, który wybrał się do Stanów Zjednoczonych. Na studiach w USA nie trzeba od razu wybierać kierunku, co dało mi więcej czasu na zadeklarowanie się. Postanowiłam, że będę się uczyć w górach. Podjęłam to ryzyko, aby moja kariera sportowa jeszcze bardziej się rozwinęła. Moja szkoła mieściła się około 2400 metrów n.p.m.. Początkowo było to dla mnie za wysoko, ale z czasem się przyzwyczaiłam. Zadomowiłam się w Stanach i obecnie dobrze mi się tu trenuje. Teraz mieszkam w Albuquerque, miasto jest położone około 1600 metrów n.p.m. i mam tutaj doskonałą pogodę. Są to bardzo sprzyjające warunki i tutaj najlepiej mi się trenuje.

Czym różnią się treningi w Stanach Zjednoczonych od tych, które miałaś w Polsce?

Alicja Konieczek: – Treningi różnią się diametralnie. W Stanach mam standardowy cykl, dwa akcenty we wtorek i w piątek plus długie wybieganie w niedzielę – minimum 20 kilometrów do nawet 28 kilometrów. W Stanach nie mam typowych obozów przygotowawczych, w trakcie których ciężko się trenuje, a potem zjeżdża się na regenerację. Ja trenuję stałym cyklem.

Czy pobicie rekordu Polski w biegu na 3000 metrów to twój cel na sezon olimpijski? Kiedy zrobiłaś minimum olimpijskie brakowało nieco ponad cztery sekundy, na takim dystansie to naprawdę niewiele.

Alicja Konieczek: – Od kilku lat stawiam sobie taki cel i co roku powtarzam sobie, że dam radę. Jest coraz bliżej i brakuje mi już naprawdę niewiele. Szczerze mówiąc, to gdy zrobiłam życiówkę, to byłam w takiej formie, że mogłam pobić rekord Polski. Znalazłam się jednak w złej grupie podczas biegu. W połowie dystansu trochę zwolniłyśmy i to miało duże znaczenie. Pobicie rekordu Polski to mój główny cel na ten sezon. Pokaże mi to, że jestem na poziomie finału igrzysk olimpijskich. Jeżeli nie przeszkodzi mi w tym żadna kontuzja i trafię na dobry bieg, to myślę że się uda. Biegów na 9:00 i na 9:30 jest bardzo dużo, a pomiędzy rzadko się zdarzają, ale mam nadzieję, że na taki trafię.

Należysz do sportowej rodziny. Jak na ciebie wpływa fakt, że twój brat trenował, a twoja siostra dalej trenuje ten sam sport?

Alicja Konieczek: – Jest to bardzo fajna rzecz. Mamy wspólne zainteresowanie. Znamy się na treningach, czasach, rangach zawodów, przez co dobrze się rozumiemy, kiedy ze sobą rozmawiamy. Wspieramy się podczas przygotowań, jak i przed zawodami. Rodzeństwo naprawdę wie, co powiedzieć przed zawodami i często potrafi udzielić mi kluczowych porad. Aneta niedługo przyjedzie do Stanów, aby ze mną trenować. Jest między nami zdrowa rywalizacja. Aneta obecnie trenuje z tym samym trenerem co ja i spodziewam się od niej bardzo dobrych wyników.

Niedawno startowałaś w Halowych Mistrzostwach Polski w biegu na 3000 metrów. Jaka jest Twoim zdaniem największa różnica między biegiem na 3000 metrów a 3000 metrów z przeszkodami?

Alicja Konieczek: – Wysiłek jest nieporównywalnie inny. Zwykłe 3000 metrów można przebiec prawdopodobnie kilka razy w tygodniu bez większego problemu, a przy biegu z przeszkodami jest to ogromny wysiłek, który wymaga sporej regeneracji. Często nie można usiedzieć w samochodzie czy samolocie, ponieważ bolą plecy, kolana, biodra. Regeneracja trwa kilka dni. Bieg na 3000 metrów z przeszkodami to ogromny wysiłek fizyczny.

Której przyziemnej rzeczy z Polski najbardziej Ci brakuje, mieszkając w Stanach Zjednoczonych?

Alicja Konieczek: – Z Polski najbardziej brakuje mi pieczywa, takiego prosto z piekarni, które jest pyszne. W Stanach jest sztuczne i nafaszerowane chemią spożywczą.  Drugą rzeczą są formy transportu. W Polsce podróżuje się bardzo komfortowo. W pociągu jest wagon restauracyjny, mam sporo miejsca, są zadbane łazienki. W Stanach do wyboru jest jedynie samolot, który generuje dużo wyższe koszty.

Jak lubisz spędzać czas wolny?

Alicja Konieczek: – Mam pieski i uwielbiam z nimi wyjść do parku, czy nad rzekę. Relaksuje mnie zabawa z nimi na świeżym powietrzu. Lubię też chodzić po sklepach, choć nie zawsze w celu kupienia czegoś.

Sponsorem strategicznym Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej jest ORLEN.