Carragher znów nie błysnął wypowiedzią. Prezenterka wybrnęła z tego z klasą

14.03.2024

Szerokim echem odbiła się wypowiedź Jamiego Carraghera w studio po meczu Arsenalu z Porto. Były piłkarz chciał wbić szpileczkę prowadzącej studio dziennikarce „CBS Sports Golazo” Kate Abdo, że nie jest lojalna wobec swojego partnera. Dzień później oboje znów zasiedli razem w studio, a widzowie byli ciekawi, jak prezenterka odniesie się do tej sytuacji. Abdo wybrnęła z tego z klasą.

Nieudany żart Carraghera

W studio po spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów pomiędzy Arsenalem a Porto Jamie Carragher wystąpił w trykocie ”Kanonierów”. Był to efekt sugestii ze strony skrzydłowego Arsenalu Bukayo Saki, a legendarny zawodnik Liverpoolu na tę propozycję przystał. Carragher próbował namówić do założenia koszulki także pozostałych gości, czyli Thierry’ego Henry’ego i Micah Richardsa oraz prezenterkę „CBS Sports Golazo” Kate Abdo. Abdo jednak odmówiła, tłumacząc się, że ”jest lojalna”. Carragher zapytał ”wobec kogo”, a ta odparła, że ”wobec Manchesteru United”. Na tym dialog się nie skończył, bowiem Carragher odpowiedział ”ale nie wobec Malika”.

”Malik”, czyli Malik Scott to były profesjonalny bokser, a obecnie trener byłego mistrza wagi ciężkiej WBC Deontaya Wildera. Informacja o związku Abdo ze Scottem ujrzała światło dziennie w grudniu 2023 roku, lecz nie za sprawą samej dziennikarki, a ujawnienia tego w studiu „CBS Sports Golazo” przez Richardsa oraz Carraghera. Prezenterka była to przez to obiektem drwin ze strony niektórych internautów.

Carragher próbował wbić prowadzącej studio szpileczkę, a tymczasem przekroczył pewne granice taktu. Sam najprawdopodobniej nie zdał sobie od razu z tego sprawy, bowiem jeszcze szeroko się po żarcie uśmiechał. Wymowne były jednak reakcje Micah Richardsa, który spojrzał tylko w dół, a Thierry Henry na wypowiedź Carraghera zareagował z niedowierzaniem. Abdo odpowiedziała zaś: – Co? Jak w ogóle możesz tak mówić?

Zaskakująca reakcja Abdo

Na Carraghera spadła ogromna krytyka. Sytuacja była komentowana nie tylko w Internecie, ale i w brytyjskich mediach. Widzowie domagali się nawet… zwolnienia eksperta „CBS Sports”. Carragher po publicznym zarzuceniu Abdo zdradzania swojego partnera nie został jednak ”schowany do szafy”, bowiem już następnego wieczora wraz z nią oraz Henrym i Richardsem ponownie zasiadł w studio.

Widzowie byli ciekawi, jak Abdo zachowa się na antenie wobec Carraghera i sposób, w jaki prezenterka wybrnęła z tej sytuacji był iście profesjonalny. Abdo rozpoczęła studio słowami ”Jesteśmy w tej grupie od 3,5 roku. Dorastałam z bratem, a tworząc ten program zyskałam trzech dodatkowych braci”. Następnie prezenterka przeszła do przedstawienia ekspertów.

Thierry Henry, oczywiście, złote dziecko. Nie robi nic złego. Jest przykładem dla wszystkich. Czy jest onieśmielający? Może, ale to starszy brat, którego wszyscy podziwiamy i jacy chcemy właśnie być.

Potem mamy średniego brata, Jamiego Carraghera. Jest w stanie powiedzieć absolutnie wszystko, aby zwrócić na siebie uwagę. Czy czasami posuwa się za daleko? Absolutnie. Czy przeprasza? Tak. Ale każdy z nas ma tego jednego irytującego członka rodziny, którego nadal kochamy i akceptujemy.

A potem jest mały braciszek. Głośny, ale miły. Micah Richards. Łatwy do czepiania się go o wszystko, ale nie da się go nie kochać. Ulubieniec wszystkich. I jak w dobrej rodzinie trzymamy się razem. Kolejny dzień, kolejny występ.

Nie pierwsza absurdalna wypowiedź Carraghera

Nie po raz pierwszy w ostatnim czasie Jamie Carragher zaskoczył swoją kuriozalną wypowiedzią. Na początku lutego Arsenal pokonał na Emirates Stadium Liverpool 3:1. Podczas świętowania na murawie tego zwycięstwa kapitan ”Kanonierów” Martin Odegaard zrobił zdjęcie klubowemu fotografowi Stuartowi MacFarlane’owi na tle trybun. Tak błaha sytuacja rozsierdziła byłego piłkarza ”The Reds”, który na antenie „Sky Sports” celebrację Norwega skomentował słowami: – Po prostu zejdź do szatni. Wygrałeś mecz, zdobyłeś trzy punkty. Byłeś znakomity, ponownie włączyłeś się do walki o tytuł. Ale po prostu zejdź do tunelu.

fot. Twitter