Wielkie Derby Śląska dla Górnika! Ruch może pluć sobie w brodę

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 16 marca 2024

Po raz pierwszy od 15 lat Wielkie Derby Śląska odbyły się na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Choć Ruch był w tym spotkaniu stroną dominującą, to piłkarze Górnika byli bardziej konkretni. Zabrzanie pokonali odwiecznych rywali 2:1 i odnieśli pierwsze wyjazdowe zwycięstwo od końcówki października.

Pierwsze takie derby od lat

Na trybunach Stadionu Śląskiego miało zasiąść ok. 38 tysięcy widzów, co byłoby drugą najwyższą frekwencją w tym sezonie Ekstraklasy. Kultowy ”Kocioł Czarownic” po raz ostatni Wielkie Derby Śląska widział pod koniec pierwszej dekady XXI wieku w sezonach 2007/08 oraz 2008/09. Ruch w roli gospodarza rozegrał je na Stadionie Śląskim.

Ostatnia taka rywalizacja na tym obiekcie miała miejsce 28 lutego 2009 roku, a Górnik wygrał 1:0 po bramce Adama Banasia. Co ciekawe, w składzie Ruchu na to spotkanie znalazł się 19-letni wówczas Maciej Sadlok, który obecnie znów reprezentuje barwy ”Niebieskich”. Kapitan Ruchu musiał jednak opuścić 123. Wielkie Derby Śląska z powodu kontuzji.

Ruch dominuje, Górnik strzela

Pierwsza odsłona tej rywalizacji zdecydowanie należała do Ruchu, a gospodarze po raz pierwszy bramce rywali zagrozili już w 5. minucie. Daniel Szczepan znakomicie przepuścił piłkę po podaniu Filipa Starzyńskiego, odciągając przy tym Kryspina Szcześniaka. Z piłką w pole karne wpadł Juliusz Letniowski, który jednak przegrał pojedynek z Danielem Bielicą. Golkiper Górnika popisał się kolejną znakomitą interwencją, broniąc potężną dobitkę Adama Vlkanovy. W 32. minucie na lewej stronie pola karnego Dominikiem Szalą ”pokręcił” Tomasz Wójtowicz. Następnie zagrał górą w kierunku Daniela Szczepana, a ten złożył się do uderzeniem głową, lecz nie oddał jednak celnego strzału.

Po kilku minutach z podobnej odległości piłkę do siatki wpakował Filip Starzyński. Kolejny z wychowanków ”Niebieskich” uderzeniem z powietrza po dośrodkowaniu Adama Vlkanovy pokonał Daniela Bielicę. Starzyńskiemu nie dane było jednak zapisać na koncie pierwszego gola w tym sezonie Ekstraklasy. Zanim piłka trafiła na prawe skrzydło do Vlkanovy, to Robert Dadok na wślizgu powalczył o nią z Damianem Rasakiem. Po obejrzeniu tej sytuacji na monitorze sędzia Szymon Marciniak uznał, że wypożyczony z Górnika Zabrze zawodnik przewinił.

Dadok już po chwili mógł odkupić swoje winy za nieuznanego gola. Prawy wahadłowy Ruchu uderzył głową po dośrodkowaniu z lewego sektora. Futbolówka nie znajdowała się jednak na idealnej wysokości, w efekcie czego Dadok puścił ją w kozioł, a ta powędrowała nad poprzeczką. Choć Ruch w pierwszej połowie wyraźnie dominował, to Górnik schodził do szatni z prowadzeniem. W czwartej minucie doliczonego czasu gry prawą stroną szarpnął Adrian Kapralik. Swój indywidualny rajd Słowak zakończył uderzeniem ”z fałsza”, które odbił przed siebie Dante Stipica. Kapralik dopadł do dobitki i strzelił szóstego gola w tym sezonie Ekstraklasy.

Emocjonująca końcówka

Pierwszą dogodną okazję do wyrównania Ruch stworzył w 58. minucie. Otrzymał rzut wolny po odbiciu piłki ręką przez Damiana Rasaka. Tuż przed ”szesnastką” stały fragment gry wykonał Filip Starzyński. Autor nieuznanej bramki minimalnie jednak przestrzelił, posyłając piłkę nad poprzeczką. Po przerwie spowodowanej zadymieniem obserwowaliśmy niemałą kopię sytuacji z pierwszej połowy. Tomasz Swędrowski dośrodkował z lewego sektora w kierunku dalszego słupka, a na piłkę ruszył Robert Dadok. Na wahadłowego Ruchu naciskał jednak obrońca Górnika, w efekcie czego nie udało mu się dojść do strzału głową.

W przerwie Sebastian Musiolik został zmieniony przez Soichiro Kozukiego. W 81. minucie Japończyk przechwycił w bocznym sektorze piłkę po niedokładnym zagraniu Miłosza Kozaka i ruszył z nią przed siebie. Kozuki przebiegł z piłką niemal całą połowę Ruchu, a wejściu w pole karne swobodnie zszedł na lewą nogę i oddał uderzenie przy bliższym słupku. Futbolówka wylądowała w bramce i mógł celebrować pierwsze trafienie na polskich boiskach.

Pięć minut później gospodarzy do tlenu podłączył Soma Novothny. Węgier najwyżej wyskoczył do dośrodkowanej przez Miłosza Kozaka piłki z rzutu wolnego i uderzeniem głową pokonał Bielicę. Dla Novothny’ego był to debiutancki gol w barwach Ruchu i warto dodać, że na listę strzelców wpisał się po zaledwie czterech minutach od wejścia z ławki.

Podopieczni Jana Urbana przysporzyli swoim kibicom sporo nerwów końcówce. Ruch już po kilkudziesięciu sekundach mógł wyrównać, a premierową bramkę w Ekstraklasie mógł zdobyć Adam Vlkanova. Łukasz Moneta dośrodkował piłkę z lewego sektora na pole karne, a Czech dopadł do uderzenia głową. Jednak futbolówka otarła się jedynie o boczną siatkę. Już po upływie 100. minuty piłkarze Ruchu mieli „meczbola”. Dalekie zagranie górą w kierunku ”szesnastki” posłał Łukasz Moneta, Daniel Szczepan wygrał przebitkę w powietrzu, a strzał głową oddał Novothny. Uderzenie Węgra nie zagroziło jednak w żaden sposób Bielicy, który pewnie złapał futbolówkę ”do koszyczka”.

Górnik włącza się do walki o puchary?

123. Wielkie Derby Śląska zakończyły się 49. zwycięstwem Górnika. Co więcej, Górnik po raz pierwszy od 2014 roku wygrał drugi kolejny mecz z Ruchem. Zabrzanie po 25 rozegranych meczach mają na koncie 39 punktów i niespodziewanie mogą myśleć już nie o utrzymaniu, a o walce o puchary. Do czasu meczu Legii z Piastem wskoczyli na szóste miejsce w tabeli.

Zwycięstwo Ruchu nad Piastem 3:0 sprzed dwóch tygodni miało być dla beniaminka promyczkiem nadziei, a tymczasem po raz pierwszy od września ”Niebiescy” przegrali drugi mecz z rzędu. Do bezpiecznej strefy Ruch może tracić nawet osiem oczek, jeżeli Korona lub Puszcza wygrają w tej kolejce swoje mecze. Może nawet zakończyć 25. kolejkę na ostatnim miejscu w tabeli, jeśli ŁKS sprawi sensację i pokona Raków.

fot. screen Canal+Sport