Dojrzewający hit Ekstraklasy. Lech nieznacznie wygrywa z Pogonią

07.04.2024

W niedzielne popołudnie na ENEA Stadionie przy ulicy Bułgarskiej zmierzyły się z sobą ekipy Lecha Poznań i Pogoni Szczecin. Hit kolejki rozstrzygnął się w drugiej połowie i zakończył wynikiem 1:0 dla drużyny z Wielkopolski. Kto zdobył bramkę? Niezawodny Mikael Ishak, który po raz pierwszy w 2024 roku wystąpił w pierwszym składzie. 

Lech wygrywa „rzutem na taśmę”

Jednym z głównych zarzutów kierowanych do Mariusza Rumaka w tym sezonie są fatalne statystyki w ofensywie. „Kolejorz” pod jego wodzą stwarza sobie mało sytuacji bramkowych. Nie ma sytuacji, no to także nie ma bramek, co logiczne. O ile defensywę Lecha w rundzie wiosennej śmiało można nazwać solidną i stabilną, to w ataku dominuje minimalizm. W pierwszych fragmentach spotkania z Pogonią było podobnie – mecz toczył się raczej w środku pola, a „Kolejorz” nie stworzył ani jednej dogodnej sytuacji. Niecierpliwić zaczęli się także fani zespołu z Wielkopolski. Na trybunie zarezerwowanej dla najbardziej zagorzałych sympatyków wywiesili transparent, który jasno wyrażał złe nastawienie do obecnego stylu gry Lecha.

Taki stan rzeczy na ENEA Stadionie utrzymywał się aż do 77. minuty, kiedy to praktycznie jedyną okazję „Kolejorza” wykorzystała gwiazda drużyny z Poznania – Mikael Ishak. Dla Szweda gol ten był pierwszym w rundzie wiosennej, ponieważ aż do ostatniego spotkania przeciwko Stali Mielec nie mógł występować ze względu na uraz żeber. Jego absencja długo się przeciągała. Nie zagrał w siedmiu meczach Ekstraklasy i Pucharze Polski z Lechem, dopiero ostatnio wszedł na ponad 20 minut ze Stalą Mielec. Jak powiedział jednak sam Szwed po spotkaniu w mixed zonie, wszystko z jego zdrowiem już w porządku.

Niechlubna seria przerwana

Wygrywając z Pogonią, zespół Lecha przełamał niechlubną serię pięciu meczów bez zwycięstwa przeciwko ekipie z województwa zachodniopomorskiego. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w lutym 2022, kiedy to w mistrzowskim sezonie „Kolejorz” zwyciężył 3:0 na wyjeździe. Od tego czasu historia spotkań drużyn Lecha i Pogoni prezentowała się następująco:

  • 0:0 (po dogrywce 0:1) i odpadnięcie z Pucharu Polski
  • 0:5 – bardzo bolesna wyjazdowa porażka
  • 2:2 – Ishak nie strzelił karnego
  • 2:2 – Lech stracił wygraną w 99. minucie, gdy karnego wykorzystał Kamil Drygas
  • 0:1 – przedsezonowy mecz towarzyski

Pogoń mogła zwyciężyć

Spotkanie Lecha z Pogonią mogło się jednak potoczyć zupełnie inaczej. „Portowcy” przez długie fragmenty spotkania prowadzili grę, a ekipę „Kolejorza” ratować musiał bramkarz gospodarzy Bartosz Mrozek. Jeżeli spojrzymy na pomeczowe statystyki, to Pogoń oddała aż 20 strzałów, a Lech 10. Gdy porównamy też xG, czyli expected goals, to Pogoń miała okazje na poziomie 1,80, natomiast Lech tylko 0,86. Zwycięstwo i podłączenie się do walki o tytuł może fanów cieszyć, ale styl znów rozczarowuje. Swoją drużynę na pomeczowej konferencji prasowej docenił Jens Gustafsson, który stwierdził, że zabrakło szczęścia, a mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej.

Mariusz Rumak, nie chciał odnosić się do słów swojego rywala.

Pogoń podmęczona po Pucharze?

Po bramce zdobytej przez Mikaela Ishaka ekipa Pogoni nie rzuciła się na swojego rywala, by ratować wynik. Jak stwierdził prawy obrońca Lecha Alan Czerwiński, w końcówce spotkania było widać, że ekipę przyjezdnych trapiło pucharowe zmęczenie. Miało to związek z tym, że cztery dni wcześniej ekipa Pogoni grała dogrywkę z Jagiellonią Białystok w Pucharze Polski. Mecz tamten był intensywny i zdecydowanie dał się we znaki „Portowcom”.

Lech wraca do walki o mistrzostwo?

„Kolejorz” wygrywając z Pogonią zapewnił sobie niesamowicie istotne trzy punkty, ponieważ obie ekipy walczą o miejsce premiujące udziałem w europejskich pucharach. Lech ma na koncie 48 oczek, co sprawia, że na nowo – po ostatnich wpadkach – włącza się do gry o mistrzostwo Polski. Oczywiście, że będzie o nie niesamowicie trudno, gdyż jak powiedział sam Mikael Ishak po spotkaniu: – Tak, ten sezon w Ekstraklasie jest szalony. Głównymi rywalami  w wyścigu o tytuł są Śląsk Wrocław oraz Jagiellonia Białystok. Podopieczni Mariusza Rumaka „wskoczyli” na podium i zajmują trzecie miejsce. Najsolidniej wygląda Jagiellonia Białystok, ale w momencie pisania tej relacji przegrywa do przerwy z Legią 0:1. Taki wynik sprawia, że Lech traci tylko trzy punkty do lidera.

W zupełnie innych kolorach maluje się sytuacja Pogoni Szczecin. Podopieczni Jensa Gustafssona tracą na ten moment siedem punktów do liderującej Jagiellonii, i zamiast na walce o mistrzostwo Polski klub ze Szczecina powinien skupić się na zapewnieniu sobie udziału w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy oraz finale Pucharu Polski, w którym Pogoń za parę tygodni zmierzy się z Wisłą Kraków.

Ze stadionu w Poznaniu,

Mateusz Dukat

Fot. PressFocus