Piłkarze w wyborach samorządowych. Jak im poszło?

10.04.2024

Wśród kandydujących w ostatnich wyborach samorządowych, nie zabrakło takiej grupy jak piłkarze. 7 kwietnia kandydowało w wyborach przeszło 190 tysięcy osób. Jak poszło w wyborach ludziom piłki, którzy chcą brać odpowiedzialność za losy swojej małej ojczyzny? O tym w podsumowaniu. 

Marcus da Silva

Marcus to były zawodnik Arki Gdynia, który postanowił wejść w politykę. Napastnik jest bezsprzecznie legendą pomorskiego klubu. W Arce rozegrał aż 259 meczów, w których strzelił 63 gole. Barwy gdyńskiej drużyny reprezentował przez ponad 10 lat, a z klubu odszedł zeszłego lata, już po osiągnięciu czterdziestki. Aktualnie gra dla Wierzycy Pelplin, która występuje w rozgrywkach klasy okręgowej.

Traktowanie sportu amatorsko pomogło da Silvie znaleźć czas na inne aktywności niż tylko piłka nożna. Były gracz Arki w tych wyborach, kandydując do Rady Miasta Gdyni, zaliczył swój polityczny debiut i zdecydowanie może uznać go za udany. Da Silva startował z list Koalicji Obywatelskiej i mimo dalekiego, piątego miejsca na liście udało mu się przekonać wyborców. Popularność i szacunek zrobiły swoje. Ostatecznie otrzymał on 1236 głosów, co pozwoliło mu dostać się do Rady.

Jacek Kiełb

O byłym zawodniku Korony Kielce w pewnym momencie kampanii zrobiło się głośno. Wszystko przez… konferencję prasową, w której nieudolnie starał się przedstawić swój program. Kiełb starał się o wejście do Rady Miasta Kielce z listy Komitetu Suchański Bezpartyjni Koalicja dla Kielc. Komitetowi poparcia udzieliła m.in. Konfederacja. Były gracz Korony otrzymał „jedynkę” na liście, jednak wpadka z kampanii okazała się być nie do zapomnienia przez wyborców. Kiełb stał się wręcz kandydatem-memem, a taką łatkę trudno od siebie odkleić w świecie polityki. Z pewnością Kiełb miał dużą szansę, aby odnieść pierwszy polityczny sukces – swoje zdziałać miała popularność kandydata oraz wysokie miejskie na liście. Jak się jednak okazuje, kielecki wyborca potrzebuje konkretów, a nie nazwiska.

Szymon Michałek

Nie mówimy tutaj stricte o piłkarzu, a bardziej działaczu ze świata futbolu. Warto jednak dopisać o tym wyjątku, bo jest to niecodzienna historia. Michałek jest bowiem ściśle związany ze środowiskiem kibiców Ruchu Chorzów, a najbardziej znany jest z tego, że stworzył największy sektor rodzinny na stadionach w Polsce. W przypadku da Silvy i Kiełba mówiliśmy o kandydowaniu do rad swoich miast. Michałek porwał się jednak na większe polityczne łupy, bowiem startował on w wyborach na urząd… Prezydenta Chorzowa.

Jak się okazało, wcale nie było to wzlot kolejnego politycznego Ikara, gdyż Michałek niespodziewanie zwyciężył już w pierwszej turze, pokonując poprzedniego prezydenta Andrzeja Kotalę z Koalicji Obywatelskiej, który urząd ten piastował nieprzerwanie od 2010 roku. Na korzyść byłego działacza Ruchu zadziałała z pewnością niezależność i otwarcie na budowę nowego stadion dla klubu. Otrzymał on również oficjalne poparcie kibiców 13-krotnego mistrza Polski, a po ogłoszeniu triumfu fanatycy śląskiej ekipy nie kryli zadowolenia i tłumnie udali się na spotkanie z nowym prezydentem.

Radosław Majewski

Majewski to wciąż profesjonalny zawodnik, obecnie reprezentujący barwy pierwszoligowego Znicza Pruszków. To właśnie o mandat do Rady Miasta Pruszkowa starał się zawodnik lokalnego klubu, który kandydował z list Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej. Majewski w swoich działaniach na rzecz małej ojczyzny skupić się na rozwoju sportu oraz infrastruktury. Były zawodnik Lecha Poznań czy Nottingham Forest aktywnie prowadził swoją kampanię w mediach społecznościowych, a plakaty piłkarza-kandydata były widocznie praktycznie w całym mieście. Majewski przekonał do siebie mieszkańców Pruszkowa, zdobywając 256 głosów i uzyskując mandat.

Rafał Grzyb

Były zawodnik, a później także prezes Jagiellonii Białystok po raz kolejny starał się o mandat do Rady Miasta Białystok. Kandydował on z list Koalicji Obywatelskiej, na dalekim, piątym miejscu i najprawdopodobniej również przez to nie otrzymał mandatu. Grzyb nie może się jednak usprawiedliwiać słabą pozycją w politycznej układance, ponieważ pamiętając przykład Marcusa da Silvy z Gdyni, to nie miejsce na liście, lecz pomysł na kampanię i przekonanie do siebie mieszkańców decydują o tym, czy uda się odnieść sukces. Były zawodnik Jagiellonii nie zasłynął praktycznie żadnymi swoimi działaniami w poprzedniej kadencji i najprawdopodobniej przez to nie zaskarbił sobie zaufania białostoczan.

 

Marek Citko

Bezsprzecznie największa futbolowa gwiazda w naszym zestawieniu. Mowa przecież o jednym z najlepszych polskich piłkarzy lat 90., a słynna „citkomania” przeszła już do piłkarskiego słownika w Polsce. Były napastnik Widzewa kandydował do Sejmiku Województwa Podlaskiego z list Prawa i Sprawiedliwości i mimo dużej popularności w całym kraju, ostatecznie nie udało mu się otrzymać mandatu. Zdobył on ponad 3000 głosów w podlaskim okręgu numer 1, co jednak nie pozwoliło mu cieszyć się z sukcesu.

 

Łukasz Broź

Były boczny obrońca Legii Warszawa postanowił pójść w politykę. Jego debiut śmiało można jednak określić mianem falstartu, gdyż kandydując do Rady Miejskiej w Giżycku z listy o wdzięcznej nazwie „Zakochani w Giżycku” otrzymał zaledwie… 40 głosów, co przełożyło się oczywiście na brak mandatu. O Broziu nie można jednak powiedzieć, że jest on dla mieszkańców Giżycka całkowicie anonimowy. Jest on bowiem wychowankiem lokalnej drużyny – Mamry Giżycko, do której wrócił w 2022 roku. Zamiłowanie do lokalnej kultury zupełnie nie przełożyło się jednak na poparcie mieszkańców mazurskiej miejscowości z pięknymi krajobrazami i Broź na swoją polityczną szansę z prawdziwego zdarzenia będzie musiał jeszcze poczekać.

 

fot. PressFocus