Portsmouth wraca do Championship

Gdy większość kibiców oglądała mecze Ligi Mistrzów, w Anglii toczyła się walka o awans do Championship. Już teraz wiemy, że Portsmouth wystąpi w następnym sezonie na zapleczu Premier League. Pokonało Barnsley 3:2 w dramatycznych okolicznościach, a zwycięskiego gola w samej końcówce strzelił obrońca Conor Shaughnessy.

Znakomity pierwszy sezon trenera

Piłkarze Johna Mousinho przegrywali aż do 83. minuty, a jednak zdołali odwrócić losy rywalizacji. Wtedy Colby Bishop wyrównał na 2:2 po rzucie karnym. Sześć minut później Shaughnessy strzelił gola, który zapewnił Portsmouth pierwsze miejsce w rozgrywkach League One. Oznacza to powrót do Championship po 12 latach. Sukces Portsmouth jest zasługą trenera Johna Mousinho, który w swoim pierwszym sezonie w roli szkoleniowca tej drużyny, wywalczył z nią awans. Jeszcze dekadę temu ten trener był raczej kojarzony ze spadkami.

Bankructwo sprzed lat

W tym sezonie Premier League obserwujemy, jak odejmowane są punkty klubom z najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Największe zamieszanie dotyczy Evertonu. Tymczasem w marcu 2010 r. Portsmouth jako pierwszy w historii Premier League klub przeszedł pod zarząd komisaryczny. Dodatkową sankcją było odjęcie dziewięciu punktów. Doprowadziło to do degradacji. Ówczesny komisarz Andrew Andronikou odkrył, że długi klubu sięgały 100 mln funtów.

Dług podatkowy Portsmouth wynosił 17 mln funtów, gdy została podjęta interwencja. Bez działań zarządu komisarycznego klub mógłby przestać istnieć. Ówczesny dyrektor wykonawczy Portsmouth Peter Storrie utrzymywał, że początek kryzysu datuje się na sierpień 2009 r. Wtedy właściciel Sasza Gaydamak stwierdził, że zamierza zrezygnować z posiadania akcji klubu. Ta deklaracja miała sprawić, że banki, które dały klubowi ogromną pożyczkę, oniemiały. Był to szok.

Klubowa wierchuszka straciła wiarygodność, gdy w 2009 r. sąd we Francji skazał ojca właściciela Portsmouth Arkadiego Gaydamaka za nadużycia finansowe. Wtedy także Sasza znalazł się na czarnej liście banków. Standard Bank i Barclays to podmioty, które od razu domagały się spłaty zadłużenia. Konieczne stało się dokonanie płatności 50 mln funtów. To nie wszystko, bo przecież jeszcze trzeba było zadbać o stabilną sytuację klubu. Tak zaczął się potężny kryzys, do którego doprowadziło nierozsądne zarządzanie klubem. W ciągu kilku lat klub spadł do Championship, League One, a potem do League Two. Taką drogę przebył od 2010 do 2013 roku. Bardzo szybką w dół – trzy spadki w cztery sezony. 

Portsmouth miało w swoim składzie naprawdę ciekawych zawodników (m. in. Nwankwo Kanu czy Peter Crouch i Jermaine Defoe). Do dziś dzierży też rekord Premier League. W ich meczu z Reading padło najwięcej bramek w historii.

Polski akcent

Przypomnijmy, że napastnik reprezentacji Polski sprzed lat – Emmanuel Olisadebe trafił do Premier League, a konkretnie Portsmouth w styczniu 2006 roku. Wówczas Nigeryjczyk z polskim paszportem podpisał kontrakt z klubem, w którym menedżerem był Harry Redknapp. Tyle że zawiódł na całej linii.

Olisadebe miał 27 lat i ogromne kłopoty zdrowotne. Urazy kolana nie pozwoliły mu rozwinąć pełni możliwości już w Grecji. Grał tam w Panathinaikosie. Na Fratton Park w dużej mierze z tego powodu występował incydentalnie, czy wręcz epizodycznie. Ma w CV raptem dwa mecze jako zmiennik. Pojawił się na boisku w Anglii szybko po przyjściu do Portsmouth. Drużyna przegrała oba mecze: z Evertonem oraz Birmingham City. Było to olbrzymie rozczarowanie. Znamienne, że przygoda Olisadebe z angielskim futbolem trwała… cztery miesiące. Po takim czasie klub postanowił rozwiązać kontrakt z napastnikiem.

Milan miał ciężką przeprawę

27 listopada 2008 roku doszło do pamiętnego starcia Portsmouth z zespołem AC Milan w Pucharze UEFA. Mecz zakończył się remisem 2:2. Frekwencja dopisała. Kibice chcieli zobaczyć gwiazdy Serie A. Na stadionie Fratton Park pojawiło się 20 100 widzów. Gospodarze tanio skóry nie sprzedali. Angielski klub ostatecznie z grupy nie wyszedł. Był wówczas zasady pięciozespołowych grup i tylko jednego meczu pomiędzy nimi. Trzy z pięciu przechodziły dalej. To był dokładnie ten sam sezon, w którym Lech Poznań Franciszka Smudy toczył boje z Deportivo, Feyenoordem czy AS Nancy.
To był okres największej prosperity w historii klubu. Trochę wcześniej – 17 maja 2008 roku – Portsmouth po blisko 70 latach oczekiwania wygrało finał FA Cup. David James, Glen Johnson, Sol Campbell, Sylvain Distin, Hermann Hreidarsson, John Utaka, Sulley Muntari, Lassana Diarra, Pedro Mendes, Niko Krancjcar, Nwankwo Kanu to gracze, którzy wtedy stanowili o sile zespołu. Jak widać, Portsmouth miało w swojej historii piękne momenty. Teraz wraca na zaplecze angielskiej piłki. Ostatni raz grało tam w sezonie 2011/12.

Fot. PressFocus