Manchester United wypuścił 3:0. Dobrnął do finału po karnych

21.04.2024

Manchester United prowadził w półfinale Pucharu Anglii z Coventry City w 70. minucie 3:0 i… w fatalny sposób wypuścił ten wynik z drugoligowcem. Coventry w 95. minucie doprowadziło do remisu 3:3, a w dogrywce strzeliło gola w 121. minucie, jednak anulował go VAR z powodu spalonego. Karne lepiej strzelali gracze Manchesteru. 

Ciągle prowokują karne

Na zegarze 93. minuta – Aaron Wan-Bissaka z nie wiadomo jakich powodów podniósł ręce. Chciał chyba w ten sposób zasygnalizować, że przepuszcza piłkę i jest pewien, że nie ma nikogo za plecami. Problem jest taki, że za było tam dwóch zawodników w błękitnych koszulkach. Zanim zdążył się zorientować, to został trafiony w nienaturalnie ułożoną rękę. Werdykt mógł być tylko jeden – karny. Wykorzystał go Haji Wright, doprowadzając do ekstazy fanów na Wembley a swój zespół do dogrywki. A Manchester United? Cóż, takie karne to w ich wypadku nie pierwszyzna:

  • z Liverpoolem Aaron Wan-Bissaka wyciął nierozważnym wślizgiem Harveya Elliota; gracz „The Reds” sporo od siebie dodał, ale faul to faul – Mohamed Salah wykorzystał jedenastkę na wynik 2:2 w 84. minucie
  • z Chelsea Diogo Dalot się poślizgnął i sfaulował niechcący Noniego Madueke; Cole Palmer wykorzystał karnego na 3:3 w 100. minucie, a potem sensacyjnie trafił jeszcze na 4:3
  • z Coventry City w 93. minucie Aaron Wan-Bissaka bezsensownie podniósł ręce i został nabity piłką; zespół z Championship trafił na 3:3 i doprowadził do dogrywki

Trzy głupio sprokurowane karne w końcówkach spotkań przy prowadzeniu w ostatnich czterech meczach! 

Jak wypuścić prowadzenie

Manchester United prowadził po trafieniach Scotta McTominaya, Harry’ego Maguire’a oraz Bruno Fernandesa. Nic nie zwiastowało, że Coventry City – sensacyjny półfinalista – w ogóle podejmie jeszcze jakąkolwiek walkę. Najpierw trafił Ellis Simms po ładnej asyście z prawego skrzydła od Fabio Tavaresa. Potem Callum O’Hare uderzył zza szesnastki, a piłka odbiła się dla niego szczęśliwie od Wan-Bissaki i zmyliła Andre Onanę. W 79. minucie mieliśmy więc bramkę kontaktową. W doliczonym czasie miał miejsce opisywany karny.

Omal nie skończyło się to sensacją, bo dogrywka także przyniosła spore emocje. Obie drużyny miały po strzale w poprzeczkę – Bruno Fernandes w pierwszej połowie oraz Ellis Simms w drugiej. W 121. minucie fani „The Sky Blues” po prostu oszaleli na Wembley – Victor Torp strzelił gola na 4:3, lecz VAR długo odmierzał wcześniejszą fazę akcji – ofsajd od stopy Wan-Bissaki. Niektórzy fani w mediach społecznościowych mieli poważne wątpliwości.

Nawet się nie cieszyli

Manchester United miał szczęście, że dotrwał do karnych, choć pierwszego z nich w beznadziejny sposób uderzył Casemiro. Zrobił podobnie do Bernardo Silvy z meczu z Realem. Golkiper też go wyczekał. Bradley Collins wyciągnął tylko rękę. Potem Haji Wright wykorzystał swoje podejście, a jeszcze pewniej uderzył w samo okienko niedoszły bohater Victor Torp. Po dwóch seriach to Coventry City prowadziło. Później jednak Andre Onana odbił piłkę po strzale Calluma O’Hare’a, a kapitan Ben Sheaf uderzył beznadziejnie, bo w trybuny. W United trafili: Diogo Dalot, Christian Eriksen oraz Bruno Fernandes, a zwieńczył to wszystko Rasmus Hojlund.

Kiedy wykorzystał swoją jedenastkę, to wydarzyła się… przedziwna rzecz. Manchester United przeszedł przecież do finału, a mimo to zawodnicy czuli się zawstydzeni, by przesadnie ten awans celebrować. Do Duńczyka przybiegł truchtem tylko kolega z reprezentacji, Antony skupił się na „uciszaniu” piłkarzy Coventry, zatykając uszy, natomiast Harry Maguire nie pobiegł do Hojlunda, tylko odwrócił się i jako pierwszy podszedł od razu do rywali. Podziękował im za piękną walkę.

Powtórka finału

W zeszłym sezonie Manchester City walczył o potrójną koronę (wiemy, że teraz już nie). Pokrzyżować plany „The Citizens” chciał wtedy lokalny rywal, który grał także dla… swoich graczy z 1999 roku. Do tamtej pory tylko oni wywalczyli potrójną koronę w Anglii. Ilkay Gundogan błyskawicznie wolejem napoczął United. Zajęło mu to 13 sekund. Bruno wyrównał z karnego, lecz Gundogan ustrzelił później dublet i to Manchester City sięgnął po FA Cup. Zagwarantował sobie tym samym drugi puchar i czekał na finał Ligi Mistrzów.

Ostatecznie – jak wiemy – wywalczył potrójną koronę, a United miało czego żałować, ponieważ nie zdołało przeszkodzić ekipie Pepa Guardioli. W sezonie 2024/25 dojdzie więc do błyskawicznego rewanżu w finale FA Cup. Zapewne będzie to ostatnie spotkanie Erika ten Haga na ławce trenerskiej United. Trudno sobie wyobrażać dalszą współpracę.

Fot. screen Twitter