Dlaczego w La Liga nie ma goal-line technology?

22.04.2024

Ostatnie El Clasico zdominowane zostało przez dyskusję na temat ewentualnej bramki, która padła dla FC Barcelony w końcówce spotkania. Kibice obu drużyn spierali się, czy piłka całym obwodem przekroczyła linię bramki, natomiast w jednym byli zgodni – to absurd, że w dzisiejszych czasach i meczu o takiej randze nie ma tak zwanej goal-line technology.

La Liga cofnięta o 10 lat?

Pierwszy raz technologię goal-line użyto podczas mundialu w 2014 roku. Była to odpowiedź między innymi na jakże fatalną pomyłkę cztery lata wcześniej po strzale Franka Lamparda z Niemcami.

Sprawdziła się ona idealnie i po kolei zaczynała być wdrażana do następnych europejskich lig. Obecnie system jest wykorzystywany w każdej z TOP 5 lig w Europie, ponadto również we włoskiej Serie B, czy nawet szkockiej Premiership. Goal-line w całej Europie stało się właściwie normalnością, jednak nie w Hiszpanii, gdzie bezgraniczne (niepokryte żadnymi sensownymi argumentami) zaufanie dla sędziów od związku jest na porządku dziennym. Tu wystarczy przecież kilka kamer i specjalny zegarek, który wysyła sygnał arbitrowi…

Lekceważenie nowych technologii w Hiszpanii ma miejsce od zawsze, a nie wiadomo czemu przedstawiciele La Liga wciąż żyją w bańce, gdzie hiszpańska ekstraklasa jest najlepszą ligą na świecie. Otóż nie, panie Tebas. Z każdym kolejnym sezonem działacz potwierdza, że jest głównym winnym powolnego upadku La Ligi, a gdyby nie młode talenty, to rozgrywkami interesowałaby się zaledwie garstka zapalonych sympatyków.

Goal-line za drogi

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Tak jest i tym razem, ponieważ jak stwierdziły władze La Liga przed tym sezonem, technologia goal-line jest… za droga. Owszem, cała inwestycja kosztowałaby około trzy miliony euro, jednak patrząc na inne wydatki ligi taki koszt – tym bardziej ze względu na słuszną sprawę – nie doprowadziłby do finansowej zapaści imperium Tebasa. Względy finansowe mogą być jednak tylko przykrywką tego, dlaczego szef ligi nie jest chętny, aby wprowadzić goal-line technology do swoich rozgrywek.

Tebas skonfliktowany z FIFA

Przewodniczący La Liga jest w otwartym konflikcie z FIFA, a chęć zainstalowania technologii w La Liga zmuszałaby go do współpracy. Hiszpański działacz w tej sytuacji przypomina zacietrzewione dziecko, które nie chce zabawki tylko dlatego, że przed chwilą rodzic nie dał mu cukierka. Na samym końcu największe konsekwencje ponoszą jednak zawodnicy i kibice, którzy podczas kolejnego spotkania nie mogą skupić się na czysto sportowej rywalizacji, tylko wciąż wytykać błędy zarówno systemowi, jak i arbitrom.

Relacje Tebasa z Infantino są napięte i wielokrotnie w ostatnich latach kończyły się w sądzie. Tak było chociażby w 2021, kiedy Hiszpan sprzeciwiał się skróceniu czasu, jaki mieli zawodnicy La Liga po powrocie z tzw. „okienek reprezentacyjnych” w Ameryce Południowej. Wówczas skarga Tebasa została odrzucona, a po porażce kwestionował on niezależność sędziów.

Idzie na wojnę

Hiszpan skomentował całą sytuację „na gorąco”, jeszcze podczas trwającego El Clasico. Kibice z całego świata oczekiwali raczej oświadczenia w stylu „tak, tak postaramy się załatwić goal-line od przyszłego sezonu”. Otrzymali jednak… desperackie bronienie swojej tezy, w której Tebas wytyka błędy goal-line z ostatnich lat. Szef La Liga pokazał przykłady z meczów takich jak Mainz – Arminia Bielfeld, czy Aston Villa – Sheffield United, które to były praktycznie jedynymi przypadkami w historii funkcjonowania technologii, kiedy ta myliła się.

Wiadomo, że nie ma komputera idealnego i zawsze jest jednak promil szansy, że system zawiedzie. Aston Villa to bardzo mocny argument Tebasa w dyskusji, ponieważ de facto tamten mecz przesądził o tym, że nie została zdegradowana do Championship, a dziś zaraz zagra w Champions League. Czy warto jednak kosztem tego narażać kibiców i zawodników na kolejną dawkę frustracji i poczucia niesprawiedliwości? Pamiętajmy również, że każdy wyjątek potwierdza regułę. Ile jednak było takich przykładów, gdzie goal-line pomógł ocenić trudną sytuację? Takich nie sposób wyliczyć…

fot. twitter.com/RealMadridTran2