Aneta Rygielska: „Jestem w stanie wygrywać z najlepszymi”

30.04.2024

Do igrzysk olimpijskich w Paryżu zostało już niewiele czasu, bo rozpoczną się one 26 lipca. W ramach cyklu „W drodze do Paryża” rozmawiamy ze sportowcami, którzy wezmą w nich udział. Naszym kolejnym gościem była Aneta Rygielska – bokserka startująca w kategorii do 66 kilogramów. Zawodniczka ma na koncie wiele sukcesów, ale to igrzyska będą jej najważniejszą imprezą w karierze.

Aneta Rygielska zapowiada, że do Paryża jedzie po złoty medal. Bokserka jest wielokrotną mistrzynią Polski. W finałowej walce o udział w IO w Paryżu pokonała 3:2 Grainne Walsh, mimo kontrowersyjnych i niekorzystnych dla Polki decyzji sędziego ringowego. 1/32 finału w kategorii wagowej do 66 kilogramów odbędzie się 28 lipca. Finał został zaplanowany na 9 sierpnia. Aneta Rygielska w rozmowie z nami powiedziała między innymi o tym, jak ważny w boksie jest sztab szkoleniowy, a także o tym, dlaczego zrezygnowała z pomysłu zawieszenia rękawic na kołek.

W drodze do Paryża 2024 – Aneta Rygielska

Zaczynałaś od judo, ale przeszłaś na boks. Skąd ta zmiana?

Byłam bardzo młoda, kiedy uprawiałam judo. Był to jedyny sport, który odbywał się na moim osiedlu, dlatego mama postanowiła mnie na niego zapisać. Mieszkałam na obrzeżach Torunia, a byłam za młoda, aby dojeżdżać sama na treningi. Po czasie trener przeniósł treningi do centrum miasta i przestał organizować je w szkole, do której uczęszczałam. Nie mogłam na nie dojeżdżać, a poza tym brakowało mi w judo rywalizacji, ponieważ byłam zbyt młoda, aby uczestniczyć w zawodach.

Gdy byłam starsza, to w moim życiu pojawił się boks. Dojeżdżałam na niego autobusem ze znajomymi z osiedla. Byliśmy bardzo zżyci i pozytywnie wspominam czas spędzony z nimi. Od razu gdy się zapisałam, mogłam startować w zawodach, ponieważ byłam najmłodszym rocznikiem kadetki. Po dwóch-trzech miesiącach trenowania pojechałam na pierwsze zawody. Poczułam smak rywalizacji i zwycięstwa, co bardzo mi się spodobało. Postanowiłam więc, że zostanę przy boksie.

Mimo wielkiego talentu zastanawiałaś się nad zakończeniem kariery, ale Twoją decyzję zmienił Tomasz Dylak. Czym przekonał Cię trener?

Nie jeden raz myślałam o tym, żeby zakończyć karierę. W głowie wielu sportowców pojawia się taka myśl. Wiedziałam, że poświęciłam bardzo dużo, aby pojechać na igrzyska. Byłam świadoma tego, że jeżeli nie zmieni się kadra szkoleniowa, to nie ma co marzyć o medalu igrzysk olimpijskich. Boks to sport, gdzie samemu jest bardzo trudno coś osiągnąć. Potrzebny jest dobry zespół. Trener dużo więcej widzi, przekazuje cenne informacje i wiedziałam już, że sama nie jestem w stanie bardziej się rozwinąć. Stałam w miejscu. Wraz z trenerem klubowym potrzebowaliśmy nowego spojrzenia na mój boks i właśnie takim wykazał się Tomasz Dylak.

Już wcześniej słyszałam, że jest to bardzo dobry trener. Gdy objął kadrę juniorską, to zaczęła ona wyglądać bardziej profesjonalnie od seniorskiej. Chciałam dlatego, żeby objął kadrę seniorską i tak się wydarzyło. Pierwsze miesiące były dla nas trudne, ale daliśmy sobie szansę i teraz znamy się bardzo dobrze. Wiemy czego możemy od siebie wymagać i na co możemy sobie pozwolić. Razem jesteśmy w stanie osiągnąć bardzo wiele i to sprawiło, że odrzuciłam myśli o zakończeniu kariery.

Tomasz Dylak zmienił Ci kategorię wagową z 60 kilogramów na 66 kilogramów. Jak na to zareagowałaś?

Od kiedy trenuję, to startowałam w wadze do 60 kilogramów. Miałam duże problemy, żeby zejść do tej wagi i zaczęły pojawiać się problemy ze zdrowiem. Było mi coraz trudniej zejść do limitu 60 kilogramów. Czasem musiałam schodzić nawet z 71 kilogramów. Trener zaproponował więc, żebyśmy zmienili kategorię wagową, a już wtedy miałam do swojej dyspozycji dietetyka z naszej kadry. Dostosowywałam odpowiednie treningi do posiłków, a przygotowania stały na wysokim poziomie. Plan treningowy był tak dobrany, że czułam się bardzo mocna.

Wcześniej, robiąc wagę do 60 kilogramów, mało jadłam, co było dużym błędem. Obecnie startując w kategorii wagowej 66 kilogramów, a ważę 62. Praca z dietetykiem bardzo mi pomogła. Ustabilizowałam wagę, a do tego czuję się zdrowsza i mam więcej energii. Zmiana kategorii zaproponowana przez Tomasza Dylaka pozwoliła mi wrócić do pełni zdrowia. Praca jaką wykonaliśmy sprawiła, że zejście do kategorii 60 kilogramów nie byłoby już dla mnie problemem.

Pokazuje to tylko, jak ważny jest dobry zespół, mimo tego, że jest to sport indywidualny.

Oczywiście że tak. Sztab szkoleniowy jest kluczowy. Moja praca jest ważna, ale rozplanowanie treningów, odpowiednia dieta, praca z psychologiem i fizjoterapeutą jest nie do zastąpienia. Aż trudno uwierzyć jak wiele osób pracuje na mój sukces.

Turniej kwalifikacyjny we Włoszech okazał się szczęśliwy nie tylko dla Ciebie, ale i innych dziewczyn z kadry. Czy są to zawody, które wspominasz najlepiej?

Zdecydowanie nie. Rezultat tych zawodów tak, ale to nie były one najlepsze w moim wykonaniu. Nawet mogę powiedzieć, że… to jeden z moich najgorszych turniejów ostatnio. Przed zawodami byłam chora i bardzo mocno to odczułam. Byłam doskonale przygotowana, wcześniej zrobiłam znakomity rezultat w Bułgarii i czułam się niezwykle pewnie na sparingach. Po sparingach w Turcji dopadła mnie choroba. Mój organizm prawdopodobnie potrzebował odpoczynku i nieszczęśliwie dla mnie, dał o tym znać tuż przed kwalifikacjami. W każdej walce musiałam walczyć sama ze sobą. Wiedziałam na co mnie stać, ale nie potrafiłam tego pokazać w trakcie zawodów.

Niedawno wznowiłam treningi po regeneracji i wszystko mi wychodzi. Czuję, że jestem w bardzo wysokiej dyspozycji. Cieszę się, że udało mi się awansować na igrzyska, nawet mimo słabszych zawodów. To pokazuje tylko, że mogę od siebie dużo wymagać w Paryżu.

Zważając na Twoją chorobę i na kontrowersyjne odliczanie sędziego w finale, czy możesz powiedzieć, że walka z Grainne Walsh była najtrudniejszą w Twojej karierze?

Miałam trudniejsze walki, ale ta zdecydowanie nie była łatwa i szybko o niej nie zapomnę. Byłam liczona i został mi odjęty punkt, a nawet nie wiedziałam kiedy popełniłam faul. Mimo to wygrałam, potrafiąc przekonać do siebie sędziów, którzy punktowali. Pokazałam w tej walce swoje umiejętności. Pomogły mi w niej doświadczenie i pewność siebie.

Wielu sportowców ostrożnie wypowiada się o celach na igrzyska, ale jesteś wyjątkiem. Wielokrotnie przyznawałaś, że idziesz po złoto. Czujesz się faworytką zawodów?

Rozumiem postawę większości sportowców, nie chcą narzucać sobie dodatkowej presji. Nie rzucam słów na wiatr i wiem, że jestem w stanie wygrywać z najlepszymi zawodniczkami. Od zawsze mierzyłam bardzo wysoko, a więc czemu nie miałabym tego robić na najważniejszych zawodach? Jest to narzucanie na siebie presji, ale dobrze sobie z tym radzę i mam wszystko pod kontrolą. Na igrzyskach w mojej kategorii wagowej są świetne zawodniczki, które różnie boksują. Tu każdy może wygrać z każdym, walki będą bardzo wyrównane, a igrzyska będą rządziły się swoimi prawami. Może się tam wydarzyć wszystko, a dużo będzie zależało od formy dnia i od umiejętności poradzenia sobie z presją.

Czy jest konkretna zawodniczka, którą uważasz za najgroźniejszą rywalkę?

Jest wiele bardzo dobrych dziewczyn i z połową startujących w mojej kategorii, szanse są tak naprawdę 50 na 50. Będą decydowały detale, ale jestem tego świadoma. Ufam trenerowi i wierzę, że te 50 na 50 jesteśmy w stanie przeciągnąć na swoją stronę.

Jak zbudować pewność siebie, którą przez Ciebie przemawia? Czując się tak pewnie eliminujesz stres nawet przed tak wielką imprezą jak igrzyska olimpijskie?

Nie, stres na pewno będzie, bo jest to nieodłączny element każdych zawodów. U mnie też się pojawi. Moja pewność siebie wynika z tego, że bardzo ciężko trenuję i pokazywałam, że jestem w stanie wygrywać z najlepszymi zawodniczkami na świecie. Ufam całemu swojemu zespołowi i nie ma rzeczy, która przekonywałaby mnie do tego, że się nie uda. Wierzę, że z ciężką pracą, determinacją i zaangażowaniem stać nas na wiele.

Myślałaś o tym, żeby spróbować swoich sił w boksie zawodowym?

Nie mówię nie, bo być może przyjdzie taki moment. Na razie skupiam się na boksie olimpijskim i lubię w nim rywalizować. Moim zdaniem boks olimpijski jest trudniejszy od boksu zawodowego. Boks zawodowy traktuję jako odejście na sportową emeryturę, na której walczyłabym raz na jakiś czas. Poziom w boksie zawodowym jest coraz wyższy. Świadczy o tym choćby to, że Katie Taylor przeszła na boks zawodowy. W sporym stopniu przyczyniła się do podwyższenia poziomu rywalizacji.

Myślę, że w najbliższym czasie wiele dziewczyn z boksu olimpijskiego przejdzie na zawodowy. Jest coraz bardziej rozpowszechniony i może zrobić się tam zacięta rywalizacja. Jeśli tak będzie, to pewnie i ja tam kiedyś przejdę. Bardzo lubię rywalizację i na razie jest ona na wyższym poziomie w boksie olimpijskim. Lubię podnosić sobie poprzeczkę i stawiać sobie coraz trudniejsze wyzwania. Kto wie, pewnie na ringu zawodowym też kiedyś wystąpię.

Jak odpoczywasz od boksu?

Głównie to uprawiając inne dyscypliny sportowe. Spotykam się też ze znajomymi, robię zdjęcia i bardzo chętnie spędzam czas ze swoją rodziną.

Sponsorem strategicznym Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej jest ORLEN.