Spektakularnie zmarnowane rzuty karne

02.05.2024

Rzut karny to prawdopodobnie jedna z lepszych okazji w meczu na strzelenie gola, ponieważ jedyną przeszkodą dla strzelającego jest bramkarz. Czasem zdarza się jednak, że i to przeszkadza zawodnikowi wykonującemu karnego, który nie trafia nawet w światło bramki. Nie tak dawno temu przekonał się o tym napastnik Osasuny Ante Budimir.

Piłka nożna zna wiele innych przypadków gorzej wykonanych „jedenastek”, przez które cierpiała nie tylko psychika zawodnika, ale i cały zespół, czy nawet naród. Przypomnijmy więc te najbardziej znane pudła i odkopmy zapomniane przypadki.

Ante Budimir

W meczu 31. kolejki bieżącego sezonu La Liga Osasuna podejmowała u siebie Valencię. ”Nietoperze” wygrały to spotkanie 1:0, a niechlubnym bohaterem meczu został właśnie Budimir. Nie tylko z tego powodu, że wadził swojej drużynie cały mecz, prezentując indolencję w ataku, ale przede wszystkim przez karnego, który „Los Rojillos” otrzymali w 97. minucie. Mógł trafić na 1:1, a spektakularnie się ośmieszył.

Na barkach Chorwata spoczywała odpowiedzialność za urwanie Valencii choćby jednego punktu. Niestety, Budimir jednak przestrzelił i chyba sam wciąż nie do końca wie, co miał w głowie podczas uderzenia. Chorwat ewidentnie chciał nabiec do piłki „na dwa tempa”, ale wyszło tak, że się poślizgnął i strzał swoją prędkością bardziej przypominał podanie. To uderzenie było czymś pomiędzy stylem „jedenastek” Roberta Lewandowskiego i Jorginho, ale z siłą niemowlaka.

Robert Pires

W 10. kolejce sezonu 2005/06 Premier League Arsenal podejmował na Highbury Manchester City. Oba zespoły nie weszły najlepiej w tamten sezon, więc każdy punkt był tutaj na wagę złota. Naszpikowany gwiazdami Arsenal miał w swoim składzie chociażby Thierry’ego Henry’ego czy Roberta Piresa. I to właśnie ci dwaj zawodnicy są najważniejsi w tej historii.

Warto przypomnieć o możliwości wykonania karnego, w taki sposób, by udział w nim brało dwóch piłkarzy drużyny atakującej. Istnieje przepis wg którego jedną z zasad „jedenastek” jest wykonanie go poprzez posłanie piłki do przodu. Niektórzy zawodnicy w trakcie meczów z tego korzystali, podając leciutko piłkę do przodu, by któryś z ich kolegów oddał strzał. Chociażby Barcelona tak zrobiła w duecie Messi-Suarez, a kiedyś w Ajaksie Johan Cruyff z Jesperem Olsenen. Taki sposób nie dość, że daje większą swobodę w możliwości oddania strzału, to jeszcze pomaga zmylić bramkarza. Dla przykładu, tutaj też jeden z lepiej wykonanych w ten sposób karnych.

Wróćmy na Wyspy. Przy stanie 1:0 dla gospodarzy w 73. minucie meczu Pires stanął przed szansą podwyższenia prowadzenia, a pomóc mu miał w tym jego rodak. Pires miał tylko leciutko pchnąć piłkę w kierunku bramki, a resztą zająłby się Thierry Henry. Niestety, zamiast tego wyszedł poradnik „Jak nie wykonywać rzutu karnego”. Trudno stwierdzić, czy to niedbalstwo i niedopatrzenie ze strony Piresa, czy jakiś błąd techniczny. Na jego szczęście Arsenal utrzymał prowadzenie i wyszedł zwycięsko z tego starcia. „Titi” zapytany później o tego karnego po prostu się roześmiał. Gorzej byłoby po stracie punktów.

Sergio Aguero, Mierzejewski, Lookman i inni – tragicznie wykonane „panenki”

„Panenka” to zarazem jedna z trudniejszych technik wykonania karnego, jak i jedna z efektowniejszych. Dlaczego tak trudna? Bo można się spektakularnie ośmieszyć jak wymienieni poniżej gracze. Zapoczątkował to wszystko Antonin Panenka swoim karnym na wagę wygrania EURO w 1976 roku. Polega ona na zamarkowaniu strzału zapowiadającego się na silny, a następnie uderzeniu ”podcinką” absolutnie mylącą bramkarza.

Ta technika jest bardzo trudna do wyćwiczenia, ale futbol zna przypadki, w których taka ”panenka” była wykorzystywana w meczach o dużą stawkę. Wspomnijmy choćby o Zidanie, który strzelił w ten sposób gola w finale Mistrzostw Świata 2006, czy o Andrei Pirlo, który nie powstydził się w ten sposób wyeliminować Anglików w ćwierćfinale EURO 2012 i powiedział później, że to był dla niego najłatwiejszy sposób, by pokonać robiącego już wcześniej ruch Joe Harta.

Oczywiście zdarzały się również przypadki zmarnowanych karnych w stylu Antonina Panenki. Ma to swoją drugą stronę medalu, gdyż karne wykonywane w taki sposób są efektowne, ale tylko i wyłącznie gdy będzie z tego gol. Jeżeli bramkarz szybko się „połapie” o co chodzi, to wychodzą potem z tego kuriozalne pomyłki, które dla bramkarza są jedynie formalnością do obronienia.

„Antypanenkowe” zestawienie rozpoczniemy od Sergio Aguero. Były piłkarz Manchesteru City w swoim ostatnim sezonie w barwach ”The Citizens” miał okazję uszczęśliwić kibiców zwycięstwem z Chelsea w ligowym starciu. Byłaby to dobra zapowiedź przed finałem Ligi Mistrzów pomiędzy tymi samymi drużynami, do którego doszło trzy tygodnie później w Porto.

Oba spotkania Manchester City przegrał, a w pierwszym z nich głównym antybohaterem okazał się argentyński napastnik. W końcówce pierwszej połowy, przy wyniku 1:0 dla Manchesteru City, Anthony Taylor podyktował „jedenastkę” dla gospodarzy. Aguero miał okazję, by podwyższyć prowadzenie dla swojego zespołu, tym samym podcinając skrzydła rywalom. Jak się jednak okazało, tej motywacji im dodał, a to z powodu fatalnego pudła. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że ”niewykorzystane sytuacje lubią się mścić” i bardzo pasuje ono do tej sytuacji, bo zespół Tuchela strzelił w drugiej połowie dwa gole i zgarnął trzy punkty przeciwko City.

Drugim przykładem tak fatalnego wykonania karnego jest Adrian Mierzejewski. W 2018 roku Polak został zakontraktowany w nowym klubie – chińskim Changchun Yatai. Mierzejewski miał znakomitą okazję, by w dobrym stylu przywitać się z fanami. W towarzyskim pucharze dla drużyn grających w azjatyckiej strefie AFC rywalem Changchun było australijskie Newcastle Jets.

Wynik w regulaminowym czasie wskazywał remis, więc bez zbędnej dogrywki rozpoczął się konkurs ”jedenastek”, który miał wyłonić zwycięzcę „Super Champions Cup”. Przyszła kolej na „Mierzeja”, którego karny był katastrofalny w skutkach dla jego drużyny. Nie dość, że Adrian „podał” piłkę do bramkarza Jets, to jeszcze jego drużyna przegrała całą serię karnych.

Kolejnym przykładem jest reprezentant Nigerii Ademola Lookman. W 8.kolejce sezonu 2020/21 Premier League West Ham United mierzył się z Fulham. Większość spotkania stała pod znakiem nieudolnego szukania okazji. Do 91. minuty na tablicy wyników widniał wynik 0:0. Wtedy to worek z golami wreszcie otworzył Tomas Soucek i na London Stadium zaczęły się prawdziwe emocje.

”Młoty” mogły jednak nie dowieźć prowadzenia do samego końca, bowiem Fulham w 98. minucie otrzymało rzut karny. ”The Cottagers” mieli więc idealną okazję, by wywieźć choćby jeden, cenny w walce o utrzymanie punkt. To właśnie Lookmanowi powierzono wykonanie ”jedenastki”. Obecny piłkarz Atalanty wybrał strzał „panenką” i został uznany za durnia kolejki, bo chciał zabłysnąć w grubo już doliczonym czasie gry, jednak Łukasz Fabiański nie dał się przechytrzyć.

Santiago Gimenez z Feyenoordu udowodnił, że „panenkę” da się też wyrzucić nad poprzeczkę. W dotychczas przedstawionych nieudanych próbach prezentowaliśmy jedynie karne obronione przez bramkarzy. W przeciwieństwie do swoich poprzedników, bramkarz Waalwijk nie uchronił swojego zespołu od utraty bramki, bo Meksykanin spektakularnie przestrzelił.

A na sam koniec nietrafionych „panenenek” próba, która nawet jako podanie nie byłaby dobra. W meczu II rundy Pucharu Litwy, grający przeciwko FK Silute Gytis Siugzda spróbował swoich sił w stylu, jaki zaprezentował światu czechosłowacki piłkarz. W konsekwencji ujrzeliśmy kopnięcie piłki – bo strzałem nie jesteśmy w stanie tego nazwać – która nawet nie pokonała pięciu metrów.

Simone Zaza

Cofnijmy się do roku 2016. Trwa Euro we Francji, a prowadzeni przez Antonio Conte Włosi stoją przed okazją na drugi z rzędu półfinał tego turnieju. ”Squadra Azzurra” mierzyła się z Niemcami, czyli ówczesnymi mistrzami świata prowadzonymi przez Joachima Loewa. Po 120 minutach emocjonującego starcia, okraszonego golami Mesuta Ozila i Andrei Barzagliego, na tablicy wyników widniał wynik 1:1.

Przyszła więc pora na rzuty karne, z których właśnie ten ćwierćfinał mistrzostw Europy zasłynął. Początek drugiej serii ”jedenastek” będzie przekleństwem Simone Zazy do końca życia. To właśnie z tym karnym kojarzony jest Włoch, jak i cały występ Italii na EURO we Francji. Nie wiadomo, co było w tej sytuacji było najbardziej absurdalne – małe „kroczki” piłkarza, czy też sposób, w jaki piłka poszybowała na trybuny.

Kolorytu tej sytuacji dodaje fakt, że Zaza został wpuszczony przez Conte wyłącznie na serię rzutów karnych. Miał być jednym z pewniejszych punktów na liście wykonawców, a okazał się koniem trojańskim swojego zespołu. Trudno obwinić tylko i wyłącznie Zazę o odpadnięcie Włochów z turnieju, bowiem później nie trafiali jeszcze Pelle, Bonucci i Darmian, ale tych uderzeń nikt już nie zapamiętał. Wszyscy kojarzą tamto spotkanie konkretnie z tym zawodnikiem, a liczba parodii tego pudła w Internecie szła w tysiącach.

Yuya Osako

Przenieśmy się na Daleki Wschód, a konkretnie do Japonii. Yuya Osako to doświadczony napastnik z Kraju Kwitnącej Wiśni, który obecnie reprezentuje barwy Vissel Kobe. Dla reprezentacji Japonii rozegrał 57 meczów, w których strzelił 25 goli. Przez kibiców bardziej zainteresowanych japońską sceną futbolu był kojarzony z dobrymi karnymi, na które zawsze miał jakiś sposób.

Niestety, niedawno zabłysnął on złą sławą w tamtej części Internetu. W trzeciej kolejce obecnego sezonu J League Vissel Kobe podejmowało na wyjeździe FC Tokyo, a zatem drużynę czekała niełatwa robota. Mogłoby się wydawać, że mecz zaczął się perfekcyjnie dla gości, bo już w 8. minucie meczu sędzia podyktował dla nich rzut karny.

Do piłki podszedł 33-letni Osako, który swojego ostatniego karnego zmarnował w 2013 roku, a w całej karierze nie trafił tylko dwóch. Yuya sam chyba jednak nie do końca wiedział, jak chce strzelać. Co prawda udało mu się zmylić bramkarza, ale też przy okazji i samego siebie. Ten strzał z ”wapna” prawdopodobnie już na zawsze przyćmi jego wszystkie poprzednio wykorzystane karne.

Peter Devine

To nazwisko, podobnie jak w przypadku Zazy, będzie kojarzyło się fanom futbolu z fatalnie uderzonym karnym. Devine w tej sytuacji nawet nie oddał strzału, lecz zamiast wykonać go chociaż tak, jak w zamyśle miał Pires, chyba sam do końca nie wiedział, o co mu chodzi. Minęły już niemal 33 lata od tamtej sytuacji, a bardziej wtajemniczeni fani piłki, słysząc nazwisko Devine, mają przed oczami wyłącznie to:

fot. screen YouTube