Lech Poznań: (Nie)śmiałe zwycięstwo na początek sezonu

21.07.2024

Lech Poznań rozpoczął nowy sezon PKO BP Ekstraklasy według planu. W kończącej się pierwszej kolejce rozgrywek „Kolejorz” miał przeciw sobie zdolną do sensacji drużynę Górnika Zabrze, rewelację rundy wiosennej w sezonie 2023/24. Ostatecznie w starciu dwóch zasłużonych polskich klubów na ENEA Stadionie w Poznaniu górą z tego starcia wyszli gospodarze, którzy pokonali swoich rywali z Zabrza 2:0.

Ofensywny początek Lecha

Od samego startu zespół ze stolicy Wielkopolski starał się pokazać, że to właśnie on będzie dziś dyktować warunki. Pierwszą groźną sytuację drużyna „Kolejorza” stworzyła sobie już w drugiej minucie, kiedy to (być może żegnający się z Lechem) Kristoffer Velde zmylił defensora Górnika i oddał strzał na bramkę Michała Szromnika. Uderzenie to zostało jednak zablokowane.

Chwilę później znakomitą szansę stworzył sobie wracający z wypożyczenia do Lecha Antoni Kozubal, który przeforsował siłę uderzenia i pokierował piłkę nad bramką. Oprócz dobrej gry „Kolejorza” w ofensywie podopiecznym Nielsa Frederiksena pomagali również zawodnicy z Zabrza, którzy często popełniali proste błędy w rozgrywaniu ataku pozycyjnego.

Połowa ciszy

Boisko to jedno, ale nieodłączny element otoczki dookoła Lecha stanowią kibice. W ostatniej kolejce poprzedniego sezonu ultrasi dali upust swoim negatywnym emocjom i zamiast dopingu zorganizowali… plażową imprezę i jeden wielki festyn.

Kolejną formę protestu kibice zespołu z serca Wielkopolski pokazali podczas meczu z Górnikiem – w pierwszej połowie zamiast głośnego dopingu z Kotła – trybuny zarezerwowanej dla najbardziej zagorzałych sympatyków klubu – słyszalna była głucha cisza. Wszystko było efektem zorganizowanej akcji kibiców, a celem było pokazanie niezadowolenia z tego, co dzieje się w klubie z Bułgarskiej.

https://twitter.com/KksArczi/status/1815048129856561290

Ishak na otwarcie!

Owoce dobrych fragmentów gry Lecha nadeszły w 31. minucie, kiedy to rzut karny na bramkę zamieniła gwiazda zespołu – Mikael Ishak. Stały fragment obarczony został jednak niemałymi kontrowersjami, gdyż do podjęcia ostatecznej decyzji arbiter główny – Damian Sylwestrzak – potrzebował potwierdzenia systemu VAR.

Ostatecznie jednak wszelkie sędziowskie spory nie mają żadnego znaczenia, bo szwedzki snajper pewnie uderzył w lewy róg i otworzył wynik spotkania. Gol z Górnikiem był dla Ishaka drugim z rzędu w oficjalnym spotkaniu – w maju Szwed zdobył bowiem bramkę w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu. Legenda „Kolejorza” po raz kolejny pokazała swój wpływ na zespół. Całe otoczenie dookoła Lecha powinno teraz trzymać kciuki za to, żeby napastnikowi „poznańskiej lokomotywy” dopisywało zdrowie.

Drzemka w drugiej połowie

Druga połowa spotkania pomiędzy Lechem a Górnikiem zdecydowanie nie należała do najciekawszych. Zespół „Kolejorza” stwarzał sobie co prawda sytuacje, jednak miały się one nijak do tych, które drużyna z Poznania stwarzała w pierwszej części spotkania.

Podopieczni Frederiksena najlepszą okazję do podwyższenia rezultatu mieli w okolicach 73. minuty, kiedy to znakomitą szansę miał Mikael Ishak. Ostatecznie piłka nie znalazła jednak drogi do bramki i mimo prób Górnika to wynik nie zmienił się na korzyść zabrzan. Na 2:0 podwyższył zespół Lecha, a strzelcem gola okazał się być Dino Hotić, który wcześniej zastąpił Adriela Ba Louę. Miało to miejsce jednak już w doliczonym czasie gry.

Velde hamulcowym?

Według polskich i greckich mediów norweski skrzydłowy jest już jedną nogą w Pireusie, gdzie reprezentować będzie barwy triumfatora Ligi Konferencji 2024 – Olympiakosu. Mecz z Górnikiem miał być ostatnim Norwega w niebiesko-białych barwach i jego pożegnanie zdecydowanie nie było udane.

Przy okazji wielu akcji „Kolejorza” to właśnie Velde hamował i zwalniał tempo akcji, przez co obrońcy Górnika bez problemu wracali do szyków obronnych. Strzały oddawane przez Norwega były często blokowane, a samemu Kristofferowi po każdej takiej akcji towarzyszyła coraz większa irytacja. W mediach społecznościowych pojawiły się nawet żartobliwe głosy, jakoby Grecy po tak słabym meczu Velde mogli się nawet wycofać z transakcji.

Udany debiut Douglasa

Jednym z jaskrawych punktów na mapie zespołu Lecha była postać debiutującego środkowego obrońcy – Alexa Douglasa. Szwed zasilił szeregi poznańskiej ekipy zaledwie kilkanaście dni temu, a już w meczu przeciwko Górnikowi pokazał, że w przyszłości może sprawić naprawdę wiele pożytku i radości kibicom. Douglas przez prawie całe 90 minut prezentował dobry poziom, a na uznanie zasługuje jego spokój i pojedynki w powietrzu. Defensor wykazywał się również nadzwyczajną czujnością w pojedynkach „1 na 1”.

Póki co Szwed ma ułatwioną walkę o miejsce w pierwszym składzie, gdyż po niedawno zakończonym EURO 2024 wciąż odpoczywają Bartosz Salamon i Miha Blazic. Niewykluczone jednak, że Douglas zachowa swoje miejsce na wiele miesięcy.

Swoje pierwsze minuty w drużynie „Kolejorza” zanotował także Bryan Fiabema, który w 86. minucie zastąpił schodzącego z boiska Ishaka. Oczywiście kilka minut to zdecydowanie za mało, by ocenić występ norweskiego zawodnika, jednak na pierwszy rzut oka widać było, że „Kolejorz” ma do czynienia z napastnikiem mobilnym, a nie „sztywną” dziewiątką. Kto wie – może to właśnie były zawodnik rezerw Realu Sociedad będzie idealnym zmiennikiem dla Mikaela „Papy” Ishaka.

Lech liże rany

Po słabych poprzednich miesiącach zawodnicy „Kolejorza” w końcu dali swoim kibicom trochę radości. Zwycięstwo odniesione nad Górnikiem daje czas zarówno piłkarzom, jak i trenerowi Nielsowi Frederiksenowi. Zespół Lecha nie może sobie jednak pozwolić na choć chwilę rozluźnienia – w kolejnej kolejce poznaniacy pojadą do Łodzi, gdzie podejmą miejscowy Widzew.

Ze stadionu w Poznaniu,

Mateusz Dukat