Cracovia – Pogoń: Będą dochodzenia w sprawie nieprawidłowości

19.09.2024

W miniony weekend w ramach jednego z meczów PKO BP Ekstraklasy doszło do wielu dziwnych zdarzeń. Chodzi o mecz Cracovia – Pogoń rozegrany w ramach 8. kolejki polskiej elity. Mecz, którego… miało nawet nie być został rozegrany i odbył się on z kibicami, wbrew rzeczywistości, która na to nie pozwalała. W związku z tym czeka nas dochodzenia w trzech różnych instytucjach. Mowa o policji, Komisji Ligi, a na sam koniec – prokuraturze. 

Cracovia – Pogoń: Będzie dochodzenie w sprawie nieprawidłowości

14 września – w ramach meczu 8. kolejki PKO BP Ekstraklasy – Cracovia podjęła Pogoń Szczecin przy ulicy Kałuży. „Pasy” zaskoczyła jednak pogoda. Do tego stopnia, że zalane były szatnie, więc w konsekwencji odwołano catering czy choćby ochronę. Woda stała też przy ławkach rezerwowych. Wszyscy raczej spodziewali się innej daty tego spotkania. Całe zamieszanie spowodował niż genueński Boris, który sieje teraz spustoszenie w centralnej Europie i wywołuje powodzie zarówno w Polsce, jak i sąsiadujących krajach. Mecz miał się nie odbyć, jednak… delegat był innego zdania.

Decyzja dotycząca gry o 17:30 zapadła… po godzinie 16:00. Starcie Cracovia – Pogoń Szczecin zostało więc rozegrane według planu, ale… na stadionie byli kibice i dopingowali swoją drużynę, a pod bramą wejściową czekał choćby minister Ireneusz Raś. Można by rzec, że ten mecz otrzymał już status legendarnego jeśli chodzi o odniesienie imprez masowych do pogwałcenia przepisów bezpieczeństwa. Dlaczego?

Otóż mecz miał być formalnie bez kibiców, ale jako że ochrona dostała tego dnia wolne, to ten kto został przy stadionie mógł sobie swobodnie wejść i chodzić gdzie chce, bo nikt tego nie pilnował. Dodajmy, że zespoły Cracovii i Pogoni Szczecin się nienawidzą od 1993 roku, kiedy to z rąk kibiców „Craxy” przed meczem Polska – Anglia zginął kibic Pogoni Szczecin Andrzej Kujawa. Jego pamięć jest w Szczecinie kultywowana, a fani „Portowców” największą „kosę” mają właśnie z krakowianami. Dlatego to ogromne szczęście, że nie doszło do większych incydentów. I tym bardziej należy docenić za kulturę.

Cracovia wygrała 2:1, ale nie obędzie się bez kolejnych konsekwencji. Jak wspomniał na portalu „TVP Sport” Mateusz Miga – dojdzie do dochodzenia w policji, Komisji Ligi, a także w prokuraturze. Cracovia z tytułu tego spotkania już jest na minusie około 300 tysięcy złotych. Wynika to bowiem z usuwania skutków zalania szatni czy braku wpływu z biletów. Dochodzenia prawdopodobnie zwiększą te kwoty.

Złamano tym samym prawo. To co zrobiła Cracovia, cytujemy: podlega grzywnie nie mniejszej niż 240 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Mowa o organizacji imprezy masowej bez potrzebnych zezwoleń lub niezgodnie z warunkami jakie są określone. Do tego właśnie doszło przy Kałuży z racji odwołania ochrony i przybycia na stadion całkiem sporej grupy widzów.

Cracovia i jej stadion – co jeszcze się tam wydarzy w tym roku?

Stadion przy ulicy Kałuży przyciąga w tym roku po raz kolejny absurdalne zdarzenia. Warto tutaj przytoczyć najpierw sytuację z 1 kwietnia. Co dodaje komizmu całej sytuacji – to wydarzyło się naprawdę. Otóż w meczu Puszczy Niepołomice z Radomiakiem bramkarz gości (wypożyczony z Legii) Gabriel Kobylak… strzelił gola w 66. minucie meczu. Oliwierowi Zychowi nie udało się wyłapać odpowiednio wcześnie piłki przez co bramkarz klubu z Radomia trafił do siatki. Mecz skończył się 1:1.

Drugą z sytuacji był mecz już w nowym sezonie pomiędzy Cracovią a Widzewem. W trakcie meczu doszło do sytuacji, gdzie napis na stadionie „Cracovia Pany” został częściowo zakryty. Kibice „Pasów” więc honorowo wzięli się za „usuwanie szkody” – otóż w nowej wersji napis brzmiał: „WIDZEW PANY„. Kibice w konsekwencji gonili się po dachu stadionu, doprowadzając do kuriozalnej sytuacji z uwagi na potrzebę pokazania wyższości barw oraz swojego honoru i zasad.

Fot. PressFocus