Legia z sensacyjną wygraną. Real Betis poległ na Łazienkowskiej

03.10.2024

Mało kto spodziewał się, że mecz Legii Warszawa z Realem Betis zakończy się happy endem dla polskiej drużyny, biorąc pod uwagę formę obu ekip i kryzys zespołu Goncalo Feio. Wynik spotkania zaskoczył wielu kibiców. Na Łazienkowskiej 3 gospodarze pokonali Real Betis 1:0 po główce Steve’a Kapuadiego. I było to zwycięstwo całkowicie zasłużone, bowiem goście niewiele stworzyli z gry.

Przed meczem Legia — Real Betis

Dopiero w październiku rozpoczęły się zmagania w fazie ligowej Ligi Konferencji. W pierwszej kolejce rozgrywek polskie kluby dostały swoich najtrudniejszych wylosowanych rywali – tych z pierwszego koszyka. „Jaga” pojechała do Kopenhagi. Większym hitem był przyjazd do Warszawy Realu Betis z Manuelem Pellegrinim na ławce trenerskiej.

Legia nie wygrała trzech ostatnich spotkań, przez co w lidze zajmuje dopiero siódmą lokatę. Rozczarowująca gra zwłaszcza w ofensywie jest dla fanów warszawskiej drużyny nie do przyjęcia. Pojawiły się głosy, że należy zwolnić trenera Gonçalo Feio. Portugalczyk został na swoim stanowisku, a testem dla niego są rozgrywki Ligi Konferencji.

Odejście od ustawienia z trójką w defensywie podczas meczu z Górnikiem Zabrze przyniosło odrobinę lepszą grę i pierwszy punkt w Ekstraklasie od 1 września. W tym spotkaniu w podstawowej „11” Legii zadebiutował Maxi Oyedele, który dwa dni później wraz z Bartoszem Kapustką znalazł się na liście powołanych przez Michała Probierza na październikowe mecze reprezentacji Polski w Lidze Narodów z Portugalią oraz Chorwacją.

Real Betis nie zachwyca na początku sezonu. Remis z Deportivo Alavés i porażka z RCD Mallorcą w La Liga można odbierać jako wpadki. Ostatnio jest już jednak lepiej. Do Warszawy drużyna Manuela Pellegriniego pojechała bez kilku graczy. W tym gronie są: William Carvalho, Isco, Giovani Lo Celso oraz Youssouf Sabaly, czyli naprawdę ważne ogniwa w kadrze Realu Betis. Część pauzuje przez kontuzje, a największa gwiazda – Lo Celso – jest oszczędzana na wielkie Gran Derbi z Sevillą.

„Złota” główka Kapuadiego

Lepiej podczas pierwszych minut spotkania spisywała się Legia. Drużyna z Łazienkowskiej grała ciekawiej dla postronnego fana i stwarzała więcej okazji podbramkowych. Polska ekipa wykorzystała jedną ze swoich szans w 22. minucie spotkania. Wystarczył stały fragment gry. Krótkie rozegranie rzutu rożnego, a następnie idealne dośrodkowanie Rubena Vinagre do Steve’a Kapuadiego zostało zamienione na gola. Dzięki temu Francuz zdobył pierwszą bramkę w tym sezonie.

Po bramce na 1:0 temperatura spotkania się obniżyła. Żaden z zespołów nie ryzykował atakami większą liczbą piłkarzy. Uderzenia Tomáša Pekharta ze spalonego, czy zawodnika gości Pablo Fornalsa nie sprawiały większych problemów bramkarzom. Wysoki pressing gospodarzy i umiejętne ustawianie się w obronie przyniosło dużą korzyść w pierwszej połowie. Natomiast gra Realu Betis się nie kleiła. Ich akcje kompletnie nie zagrażały Kacprowi Tobiaszowi.

Sensacja stała się faktem

Na początku drugiej połowy kapitan Realu Aitor Ruibal minął kilku piłkarzy Legii, a następnie groźnie uderzył z dziesięciu metrów. Piłka minęła bramkę „Wojskowych” ledwie o kilkanaście centymetrów. Ekipa Feio odpowiadała oskrzydlającymi atakami, choć najczęściej z nimi radzili sobie defensorzy z Sewilli.

W 65. minucie wyśmienitą okazję miał Ryoya Morishita. Mocne podanie po ziemi z boku boiska od Jeana-Pierre Nsame powinien wykorzystać japoński wahadłowy. Futbolówka po jego strzale, a raczej wślizgu, wylądowała obok bramki. Trzy minuty później Ez Abde popisał się swoimi umiejętnościami dryblera, a następnie dośrodkował w stronę Fornalsa, który dobrze uderzył z głowy, lecz piłka znalazła się w „koszyczku” Tobiasza.

Groźnie w polu karnym „Los Béticos” było, gdy Rafał Augustyniak kilka minut przed końcem podstawowego czasu drugiej połowy uderzył groźnie z kilkunastu metrów. Bramkarz Adrián musiał nagimnastykować i popisać efektownie wyglądającą paradą, aby wybić piłkę na rzut rożny.

Można pisać, że Real Betis nie zagrał swoją najlepszą „11” i to, że byli myślami przy niedzielnych derbach Sewilli. Takie głosy mogą się pojawiać, lecz wygrana polskiego zespołu z solidnym hiszpańskim zespołem to niemały sukces. Po raz pierwszy od ponad miesiąca Legia zachowała czyste konto. Siedzący na trybunie honorowej Wojciech Kowalczyk, były gracz Legii Warszawa i Realu Betis mógł być uradowany, podobnie jak kibice wielokrotnego mistrza Polski. W poprzednim sezonie obie drużyny odpadły w 1/16 finału LK. Po pierwszym meczu krok bliżej fazy pucharowej LK są piłkarze ze stolicy Polski.

Betis niby oddał 15 strzałów na bramkę Kacpra Tobiasza i statystycznie wyglądał lepiej, lecz nie były to żadne spudłowane „setki”. Aż sześć strzałów spośród nich zostało zablokowanych przez szczelną tego wieczoru defensywę.

Fot. screen Polsat Sport