Kamil Piątkowski ma zły czas. Kolejny słaby występ

07.10.2024
Ostatnia aktualizacja 9 października, 2024 o 01:33

Kamil Piątkowski gra w podstawowym składzie RB Salzburg od początku tego sezonu. Nawet ubył mu konkurent Oumar Solet. Ostatnio jednak stoper reprezentacji Polski ma bardzo zły czas. Najpierw zawinił przy dotkliwej porażce ze Slavią Praga (0:3), potem także przy klęsce ze Stade Brest (0:4), a teraz jego zespół doszczętnie ośmieszył się ze Sturmem Graz (0:5). Polak miał też w tym swój udział, pojawiając się na boisku w 46. minucie.

Kamil Piątkowski znowu powołany

Kamil Piątkowski znalazł się na liście powołanych na mecze Ligi Narodów z Portugalią i Chorwacją. Był on również powołany na wrześniowe mecze, jednak przesiedział je na ławce rezerwowych. Selekcjoner po prostu docenił jego regularną grę, jednak miał inny pomysł na zestawienie trójki defensorów – ze Szkocją postawił na Jakuba Kiwiora, Pawła Dawidowicza oraz Jana Bednarka, natomiast gracz Arsenalu zagrał tak słabo, że miejsce w składzie stracił i już na Chorwatów wyszedł bardziej chwalony Sebastian Walukiewicz. Piątkowski nie pojawił się nawet na minutę.

Piątkowski ma koncie tylko trzy mecze w kadrze. Wszystkie rozegrał za kadencji Paulo Sousy. Jego ostatnim występem pozostaje 7:1 z San Marino, notabene debiut Nicoli Zalewskiego. Piątkowski długo pozostawał najdrożej sprzedanym zawodnikiem Rakowa. O mającego wówczas 20 lat dobrego technicznie stopera biło się kilka klubów, jednak to RB Salzburg wyłożył na stół najwięcej – pięć milionów euro. Aż do tego sezonu był to największy transfer wychodzący częstochowian. Przebił go dopiero – i to znacznie – Ante Crnac, który powędrował do Norwich City za aż 11 milionów euro.

Nieudane wypożyczenie

Kamil Piątkowski pół roku temu miał kompletnie nieudane wypożyczenie do Granady. Zaczął grać coraz gorzej i w efekcie stracił miejsce w składzie czerwonej latarni ligi hiszpańskiej. Większość wiosny przesiedział już na ławce. Trener Jose Ramon Sandoval preferował inną parę stoperów. Polak dostał czerwoną kartkę już w swoim drugim meczu, potem też pięć goli od Villarrealu i skończyła się do niego cierpliwość, ale na przykład dostał szansę występu przeciwko Realowi Madryt. Fatalne wypożyczenie przypieczętował blamaż – gwóźdź do trumny. Girona rozbiła Piątkowskiego i kolegów aż 7:0.

Słaba forma w Austrii

Kamil Piątkowski wreszcie regularnie gra – jest zawodnikiem podstawowego składu. W Austrii pojawiają się niepokojące głosy o tym, że trener Pepijn Lijnders… faworyzuje znajomych sobie graczy ściągniętych z Liverpoolu, gdzie przecież pracował. Chodzi o sprowadzonego za blisko 12 milionów euro Bobby’ego Clarka oraz wypożyczonego Stefana Bajceticia. Według doniesień „Kronen Zeitung”, w szatni kilku z zawodników nie jest zadowolonych z faktu, że ta dwójka jest faworyzowana.

Piątkowski zaczął sezon świetnie. Został nawet wybrany najlepszym piłkarzem sierpnia, ale teraz ma za sobą bardzo zły czas. W meczu ze Spartą Praga popełnił katastrofalny błąd. Pod własnym polem karnym dał sobie odebrać piłkę Victorowi Olatunjiemu, a ta po chwili wylądowała w siatce Salzburga. W drugiej kolejce LM z kolei w 23. minucie w okolicy linii środkowej przy linii bocznej przepchnął go Ludovic Ajorque, a następnie posłał znakomite dalekie podanie na wolne pole do rozpędzającego się Abdallaha Simy.

W weekend Salzburg skompromitował się w lidze i przegrał aż 0:5 ze Sturmem Graz. Piątkowski wszedł na boisko w 46. minucie celem poprawienia jakości w defensywie i… cóż, nie poprawił jej. Także przy czwartym trafieniu zachował się pasywnie. Przy pozostałych nie miał większej winy, ale wyraźnie widoczna jest obniżka formy Polaka. RB Salzburg ma fatalny bilans bramkowy w Champions League – aż 0:7, a przecież grał ze Stade Brest i Slavią Praga, a więc nie potęgami. W dwóch ostatnich meczach wpuścił dziewięć goli, a Piątkowski przebywał na boisku, gdy padło siedem z nich.

Fot. PressFocus