Gorące info
Chcesz reklamować się na naszym profilu? Zapraszamy do współpracy.

Leverkusen bez zwycięstwa, Brest zatrzymał mistrzów Niemiec

Napisane przez Gabriel Stach, 23 października 2024

Aktualny mistrz Niemiec, czyli Bayer 04 Leverkusen, ma już za sobą swoje trzecie oficjalne spotkanie w ramach nowej odsłony elitarnych rozgrywek Ligi Mistrzów. Tym razem rywalem zespołu prowadzonego przez Xabiego Alonso była ekipa Brest z francuskiej Ligue 1. Koniec końców starcie w Guingamp zakończyło się wynikiem 1:1.

Leverkusen „tylko” z remisem

Póki co niemieckie kluby mogą mówić o w miarę udanej trzeciej kolejce fazy ligowej klubowych rozgrywek Ligi Mistrzów (z wyjątkiem Borussii Dortmund, która skompromitowała się w Madrycie z miejscowym Realem). Po niedawnym zwycięstwie nad Eintrachtem Frankfurt w Bundeslidze, zespół Bayeru 04 Leverkusen mierzył się na wyjeździe z Brest, czyli trzecią siłą minionego sezonu we francuskiej Ligue 1.

Ostatecznie pojedynek na Stade du Roudourou w Guingamp zakończył się wynikiem 1:1, zaś na listę strzelców wpisali się Florian Wirtz dla B04 oraz Pierre Lees Melou dla FCB. Jeśli mowa o wyjściowych jedenastkach, to na sporą rotację zdecydował się opiekun „Aptekarzy”, który dokonał zmian w każdej formacji.

Warto wspomnieć, że poza kadrą meczową znalazł się Victor Boniface, który nie tak dawno temu uczestniczył w bardzo poważnym wypadku samochodowym. W przypadku gospodarzy trener Eric Roy dokonał tylko kosmetycznych zmian. Niemniej jednak od początku wystąpił przede wszystkim Ludovic Ajorque, który jako napastnik Mainz 05 miał okazję w przeszłości grać przeciwko klubowi z Leverkusen.

Brest:

Bizot – Lala, Chardonnet, Coulibaly, Haidara – Camara (83’ Doumbia), Melou, Magnetti (83’ Fernandes) – De Castillo (73’ Faivre), Ajorque (73’ Salah), Sima (66’ Balde).

Leverkusen:

Kovar – Mukiele (73’ Tapsoba), Tah, Hincapie, Grimaldo – Palacios (63’ Xhaka), Garcia – Wirtz, Hofmann, Tella (63’ Frimpong) – Schick (63’ Adli, 83’ Terier).

Wynik spotkania w Guingamp oznacza, że po rozegraniu trzech dotychczasowych kolejek fazy ligowej Ligi Mistrzów piłkarze Bayeru 04 Leverkusen zajmują obecnie czwarte miejsce z dorobkiem siedmiu punktów, podczas gdy FC Brest może pochwalić się również siedmioma oczkami, lecz lepszym bilansem bramkowym, co daje im trzecią lokatę w tabeli Champions League.

Dwie bramki w pierwszej połowie

Na pierwszą groźną akcję w tym spotkaniu nie przyszło nam czekać zbyt długo, bo już w trzeciej minucie Aleix Garcia huknął na bramkę Francuzów, lecz jego strzał został zablokowany. Co prawda Bayer 04 Leverkusen budował sobie coraz większe posiadanie, jednakże gospodarze naciskali bardzo dobrze i starali się choć w małym stopniu zagrozić bramce „Aptekarzy”. Po upływie około 20 minut fani zgromadzeni na Stade du Roudourou nie mogli raczej narzekać na ekscytujące widowisko, albowiem obie ekipy grały bardzo ostrożnie i badały się nawzajem.

Koniec końców podopieczni Xabiego Alonso dopięli swego – przeprowadzili świetną akcję lewą stroną, zaś podanie Jonasa Hofmanna wykorzystał Florian Wirtz, który umieścił piłkę precyzyjnym strzałem w lewym dolnym rogu w 24. minucie. Zdobyta bramka podbudowała zawodników z Niemiec, którzy coraz łatwiej przedzierali się w pole karne Francuzów. Na kwadrans przed końcem pierwszej połowy Florian Wirtz niczym tyczki minął kilku rywali i oddał strzał na bramkę Bizota, ale nie przyłożył się i golkiper Brest złapał piłkę, ratując kolegów przed stratą drugiego gola.

Choć wydawać się mogło, że pierwsze 45 minut zakończy się wynikiem 1:0, to w 39. minucie piękną bramką popisał się Pierre Lees-Melou. 31-latek dopadł do piłki dośrodkowanej z lewego skrzydła i bez namysłu uderzył z woleja, trafiając precyzyjnie w dolny róg bramki! Pierwsza część spotkania dobiegła końca i po emocjonującej końcówce na tablicy wyników widniał rezultat 1:1.

Bez bramek w drugiej połowie

Gospodarze na drugą połowę wyszli bardzo naładowani – już w 47. minucie bliski szczęścia był Lees-Melou, ale piłka po jego uderzeniu przeleciała tuż nad poprzeczką. Chwilę później autor pierwszego trafienia dla Brest ponownie stanął przed szansą zdobycia bramki, lecz i tym razem zabrakło szczęścia i centymetrów. Francuzi dobrze kontrowali mecz przez kilkanaście minut, ale po godzinie gry inicjatywę ponownie przejęli zawodnicy z Leverkusen.

W 66. minucie Haidara omal nie strzelił samobójczego gola – dośrodkowanie Wirtza leciało w poprzek bramki, a defensor Brest prawie trafił do własnej bramki, choć udało mu się wybić piłkę na rzut rożny w ostatniej chwili… Kilkadziesiąt sekund później gra została chwilowo przerwana na skutek interwencji VAR i potencjalnego rzutu karnego dla mistrzów Niemiec, lecz sędziowie słusznie zauważyli, że nie było zagrania ręką w polu karnym. Minuty upływały, a Leverkusen spiesząc się atakował coraz śmielej bramkę Bizota.

Jak można było się spodziewać, w końcówce zarówno goście, jak i gospodarze, starali się doprowadzić do stanu 2:1. W 76. minucie na 2:1 mógł strzelić Camara, ale bramkarz Leverkusen świetnie wybronił jego silne uderzenie. Na trzy minuty przed końcem powinno być już „po zawodach” – Mama Balde zmarnował idealną okazję, strzelając w sytuacji sam na sam tylko w boczną siatkę.

W doliczonym już czasie gry konieczna była ponownie pomoc systemu VAR, po tym jak w polu karnym upadł Jonas Hofmann. Sędziowie nie dopatrzyli się jednak przewinienia i grę wznowił bramkarz. W emocjonującej końcówce (osiem doliczonych minut) jeszcze jedną próbę miał Florian Wirtz. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i Leverkusen musiało zadowolić się tylko jednym punktem, choć przed meczem apetyt był na trzy oczka i pierwsze miejsce w tabeli. Stade Brest jest za to pozytywną niespodzianką po trzech kolejkach.

fot. PressFocus