Manchester City ciągle gra fatalnie. Dwa ciosy Juventusu załatwiły sprawę

Napisane przez Mariusz Orłowski, 11 grudnia 2024
Juventus - Manchester City 2:0

Manchester City cały czas prezentuje beznadziejną formę i przegrywa mecz za meczem. Tak też było tym razem. Juventus był zespołem skutecznym i Dusan Vlahovic oraz Weston McKennie wykorzystali swoje okazje. Nie potrafił tego zrobić Erling Haaland, którego zatrzymał Michele Di Gregorio. „Stara Dama” zasłużenie zwyciężyła 2:0. 

Mistrzowie remisów vs ekipa w kryzysie

Piast Gliwice w sezonie 2023/24 aż 16 razy w Ekstraklasie dzielił się punktami. Kolejek w naszej lidze jest 34, co oznaczało, że odniósł aż 47% remisów. Skąd wziął się Piast w tym tekście? Bo Juventus idzie jego śladem. Paradoks polega na tym, że w lidze jest niepokonany, ale często kończy spotkania wynikiem 0:0. „Stara Dama” aż dziewięciokrotnie dzieliła się punktami. To aż 60% ligowych spotkań. Już kiedyś, grając z Lechem Poznań, turyński klub napisał wyjątkową historię – w fazie grupowej Ligi Europy 2010/11 zremisował wszystkie sześć meczów w tym dwa… z Manchesterem City.

Manchester City za to jest w największym kryzysie za kadencji Pepa Guardioli. Krótka kołdra przy kadrze meczowej, kontuzje najistotniejszych piłkarzy i kiepska forma sportowa pozostałych skutkują tym, że bilans ostatnich spotkań „Obywateli” jest fatalny. Na ostatnich dziewięć spotkań zwyciężyli tylko… w jednym – z Nottingham Forest. Aż sześć przegrali i dwukrotnie zremisowali. W niedawnej kolejce Ligi Mistrzów wypuścili pewne zwycięstwo z Feyenoordem – Holendrzy od 75. minuty zrobili comeback od stanu 0:3 do 3.3.

Manchester przystępował do hitu z Juventusem znajdując się na odległym, 20. miejscu w klasyfikacji nowej Ligi Mistrzów. Juventus spisuje się… identycznie, lecz z gorszym bilansem bramkowym zajmował 22. miejsce, ale podobnie jak najbliższy rywal – miał na koncie osiem punktów. Ostatnio zremisował po arcynudnym spotkaniu z Aston Villą – a jakże – 0:0. Oba teamy ostatnio mierzyły się ze sobą w 2015 roku w fazie grupowej Champions League – wówczas zwyciężył dwukrotnie Juventus.

Pół godziny usypiania

Przez jakieś 30 minut pierwszej połowy padł… jeden niecelny strzał w wykonaniu Teuna Koopmeinersa. Obie ekipy skutecznie zniechęcały do siebie kibiców przed telewizorami. Czasami ktoś spróbował dośrodkować, ale akurat w obrońców. Nie działo się kompletnie nic. Większe emocje są na grzybach, gdzie można spotkać innego grzybiarza i urządzić sobie z nim pogawędkę. Tutaj obie ekipy fundowały nam nudną męczarnię. W 32. minucie Ruben Dias pokazał dlaczego jest liderem formacji defensywnej i zablokował Kenana Yildiza.

Mecz się nieśmiało rozkręcił. Erling Haaland odpowiedział przypadkowym uderzeniem, które także zostało zablokowane. Pierwszy celny strzał w tym meczu oddał w 40. minucie Danilo. Uderzył z daleka w środek bramki, nie było to trudne do obrony dla Edersona. Chwilę potem Haaland miał najlepszą szansę w pierwszej połowie. W 40. minucie zmarnował sam na sam z Michele di Gregorio. Bramkarz Juve nie dał się pokonać podcinką, wyciągnął rękę i odbił piłkę. Dała o sobie znać nić porozumienia z De Bruyne, bo to on posłał prostopadłe podanie. I to było na tyle z 45 minut.

Juventus zadał ciosy i bronił

Tym razem już nie trzeba było tak długo czekać na jakiekolwiek emocje. Niespodziewanym bohaterem pierwszej groźnej akcji był… Federico Gatti, który przejął piłkę i podłączył się do akcji ofensywnej i znalazł w polu karnym po wrzutce. Omal nie pokonał Edersona efektownymi nożycami. Juventus pozostał w posiadaniu piłki, bo… oddał ją Gvardiol i Kenan Yildiz dośrodkował na głowę Dusana Vlahovicia. Serb uderzył prosto w Edersona, ale interweniował on w taki sposób, że piłka całym obwodem przekroczyła linię. W 53. mieliśmy 1:0 dla gospodarzy.

Manchester City ruszył wobec tego odważniej, ale gospodarze cały czas blokowali uderzenia – próbowali Jeremy Doku i Bernardo Silva, ale zbyt lekko jakby nie zjedli nic przez cały dzień. W akcjach ofensywnych wyróżniał się Kevin De Bruyne – to on posyłał kluczowe piłki, uderzał i brał na siebie grę. Di Gregorio znów doskonale interweniował w 68. minucie po strzale Ilkaya Gundogana. Golkiper wyciągnął się jak struna i efektownie wybił piłkę. „The Citizens” mocno się uaktywnili.

Thiago Motta trafił ze zmianami. Juventus w 74. minucie wyprowadził zabójczą kontrę i zrobili to amerykańscy zmiennicy – Timothy Weah oraz Weston McKennie. Obaj weszli na boisko zaledwie pięć minut wcześniej i to oni wykreowali tę sytuację w końcowej fazie. Najpierw McKennie zagrał na skrzydło, a Weah został początkowo zablokowany przez Rico Lewisa, lecz za drugim razem powtórzył i dośrodkował idealnie na woleja do kolegi z reprezentacji i „Stara Dama” prowadziła już 2:0. McKennie trafił soczyście i nie dał Edersonowi szans.

Nic się już nie zmieniło, a próby „Obywateli” były raczej bezbarwne. W nowej edycji Champions League zajmują po tej porażce 22. miejsce. Juventus dzięki temu awansował o kilka oczek i znajduje się na 14. pozycji.

For. screen Canal Plus Sport

Nie ma social mediów, ponieważ ich... nie potrzebuje. Pisanie o piłce nożnej traktuje jako odskocznię, lecz nie ma ambicji dziennikarskich, pracując w IT. Piłka = hobby. Od 2008 fan Barcelony. Jeden z sezonowców City "przez Pepa".