Jagiellonia czekała na to niemal 40 lat! Powracający kapitan bohaterem mistrzów Polski

Jagiellonia Białystok po raz drugi z rzędu w PKO BP Ekstraklasie podejmowała przed własną publicznością beniaminka. Tym razem do stolicy Podlasia przyjechał GKS Katowice, dla którego była to pierwsza wizyta przy Słonecznej od ponad 32 lat. 36 lat za to „Jaga” czekała na domowe zwycięstwo z „GieKSą”. Zapewnił je Taras Romanczuk, dla którego był to pierwszy występ w wyjściowym składzie od czterech miesięcy.
Dawno niewidziany rywal
Po pierwszy od września 1992 roku do Białegostoku przyjechał GKS Katowice. Poprzednie – i zarazem pierwsze od 31 lat – starcie tych drużyn zakończyło się zwycięstwem „GieKSy” przy Bukowej 3:1. Była to szósta z rzędu rywalizacja tych drużyn, której katowiczanie nie przegrali. Po raz ostatni „Jaga” GKS zdołała pokonać w pierwszej części sezonu 1988/89. Z kolei w drugiej części sezonu 1987/88 odniosła jedyne domowe zwycięstwo z GKS-em. Rozgrywająca wtedy pierwszy w historii klubu sezon w I lidze (ówczesnej Ekstraklasie) „Duma Podlasia” wygrała 2:1.
Z drugiej strony, jeszcze nigdy Jagiellonia nie przegrała na własnym stadionie z GKS-em, bowiem kolejne trzy starcia tych drużyn rozgrywane w Białymstoku kończyły się remisami. Dotychczasowa średnia bramek w meczach tych klubów rozgrywanych przy Słonecznej mogła nie napawać optymizmem, bowiem padał w nich jeden gol. Kiedy jednak miała zostać podkręcona, jak nie teraz, skoro mierzyły się ze sobą najlepsza ofensywa ligi z najlepszą ofensywą na wyjeździe w tym sezonie PKO BP Ekstraklasy (dane po 22 kolejkach).
Jak na środowe wydarzenia zareaguje dziś @Jagiellonia1920? #JAGGKS pic.twitter.com/ttZrKAA5Jz
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) March 2, 2025
Gol kapitana w powrocie
Wynik tego meczu w efektowny sposób w ósmej minucie mógł otworzyć Taras Romanczuk, jednak piłka po jego strzale „wolejem” lewą nogą sprzed pola karnego przeleciała wysoko nad bramką. Dodajmy, że dla kapitana „Jagi” był to pierwszy występ w wyjściowym składzie od 7 listopada i wygranego u siebie 3:0 meczu Ligi Konferencji z Molde. Dopiero w 20. minucie miał miejsce drugi w tym meczu konkret i znów za sprawą Romanczuka. Tym razem jednak jego strzał „z pierwszej piłki” został zablokowany przez reprezentanta Estonii – Martena Kuuska.
Podobnie, jak w ostatnich meczach z Cracovią (2:2) i Legią (1:3), mistrzowie Polski zaczęli się rozkręcać dopiero od okolic 30. minuty. W tym momencie starcia z „GieKS-ą” gospodarze spod własnego pola karnego wyprowadzili szybką kontrę, zakończoną strzałem Jesusa Imaza, po którym piłka wylądowała na poprzeczce. Ta odbiła się od obramowania, bowiem po uderzeniu Hiszpana trafiła w rękę Marcina Wasielewskiego i zmieniła swój tor lotu. Wojciech Myć nasłuchiwał po tej sytuacji analizy wozu VAR, ale finalnie nie podyktował „jedenastki”.
W przeciwieństwie do Niepołomic tutaj wątpliwości zbytnio nie ma#JAGGKS pic.twitter.com/w54v2ByFAv
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) March 2, 2025
Nieco ponad pięć minut później Taras Romanczuk mógł powiedzieć „do trzech razy sztuka”, bowiem wreszcie udało mu się wpakować piłkę do bramki. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzał głową oddał Jesus Imaz, ale piłka odbiła się od ustawionego na linii bramkowej Kuuska. Estończyk miał jednak pecha, bowiem wylądowała ona pod nosem kapitana „Jagi”, który głową z bliskiej odległości wpakował ją do siatki. Był to drugi gol reprezentanta Polski w tym sezonie. Poprzedniego strzelił w sierpniu w meczu z Cracovią (2:4).
Dopiero kilka minut przed przerwą pierwszy raz w tym meczu przypomniał o sobie Afimico Pululu, który strzałem lewą nogą w polu karnym sprawdził czujność Dawida Kudły. Angolczyk przymierzył jednak prosto w środek bramki, wobec czego golkiper GKS-u nie miał problemów z tym uderzeniem. Szkoleniowiec Kudły – Rafał Górak w przerwie zaskoczył, bowiem dokonał aż trzech zmian. Na drugą połowę nie wyszli już Marten Kuusk, Mateusz Kowalczyk oraz Sebastian Bergier, a w ich miejsce pojawili się Lukas Klemenz, Dawid Drachal i Filip Szymczak.
𝐓𝐀𝐑𝐀𝐒 𝐑𝐎𝐌𝐀𝐍𝐂𝐙𝐔𝐊! ⚽ Kapitan gospodarzy wrócił do wyjściowego składu i dał Jagiellonii prowadzenie w meczu z GieKSą! 🫡
📺 Transmisja meczu w CANAL+ PREMIUM, CANAL+ SPORT3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/54KRMEj7C2 pic.twitter.com/dyMJVP6y1T
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 2, 2025
Beniaminek obudził się po przerwie
Zejście z boiska akurat tych zawodników nie było przypadkiem, bowiem cała trójka była zamieszana w utratę bramki na 0:1. Najpierw Bergier dał się przeskoczyć o niemal 10 centymetrów niższemu Imazowi, następnie Kuusk odbił piłkę w kierunku Romanczuka, a dopadającego do futbolówki kapitana „Jagi” nie upilnował Kowalczyk. Jeden ze zmienników – Filip Szymczak już po 10 minutach występu był bliski pierwszego gola po powrocie do GKS-u, jednak piłka po jego „płaskim” strzale lewą nogą sprzed pola karnego przeleciała tuż obok bramki.
Niemal pięć minut później do głosu doszedł inny zawodnik z Lechem Poznań w CV – Marcin Wasielewski. Świetne prostopadłe podanie w prawym sektorze na obieg posłał do niego Adrian Błąd, a wahadłowy w polu karnym dopadł do piłki i oddał strzał, po którym ta trafiła w boczną siatkę. Chwilę później Błąd znów był bliski asysty, gdy po jego zagraniu groźny strzał głową oddał Drachal, jednak znakomitą interwencją popisał się Sławomir Abramowicz. Podobnie, jak przed tygodniem Cracovia, kolejny rywal „Jagi” znów obudził się po przerwie.
fot. screen Canal+
„Jaga” dojechała na trybie ekonomicznym
Wyraźnie próbująca dograć to spotkanie na trybie ekonomicznym Jagiellonia w 81. minucie była bliska postawienia kropki nad „i”. Darko Churlinov – który niemal 20 minut wcześniej zmienił Oskara Pietuszewskiego – wpadł z piłką w pole karne, a ta po jego strzale prawą nogą odbiła się od poprzeczki. Minimalizm mistrzów Polski mógł zakończyć się stratą punktów, jednak bramka Borjy Galana z 88. minuty została anulowana, bowiem zdaniem Wojciecha Mycia Oskar Repka chwilę wcześniej sfaulował bramkarza gospodarzy – Sławomira Abramowicza.
Gol dla @_GKSKatowice_, ale nie zostaje uznany#JAGGKS pic.twitter.com/P02cMvZLaJ
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) March 2, 2025
Po raz pierwszy od samego początku tego sezonu Jagiellonia w drugim ligowym meczu u siebie zachowała czyste konto. Dzięki tej wygranej podopieczni Adriana Siemieńca przynajmniej na 24 godziny wskoczyli na fotel wicelidera i utrzymają się na nim, jeśli Raków w poniedziałek 3 marca nie pokona u siebie Lechii Gdańsk. GKS zaś po raz pierwszy od 4 listopada nie wygrał trzeciego ligowego meczu z rzędu i zarazem pierwszy raz od tego dnia po raz drugi z rzędu przegrał w lidze.
Szansy na przełamanie zespół Rafała Góraka poszuka w niedzielę 9 marca, gdy o godzinie 12:15 podejmie u siebie walczące o utrzymanie Zagłębie Lubin. Będzie to pożegnanie z „Blaszokiem”, bowiem następny domowy mecz (30 marca z Górnikiem Zabrze) GKS rozegra już na nowo powstałym Stadionie Miejskim, który będzie mógł pomieścić dwa razy więcej kibiców. Jagiellonia swój następny mecz także rozegra u siebie. W czwartek 6 marca o godzinie 21:00 rozpocznie dwumecz z belgijskim Cercle Brugge w ramach 1/8 finału Ligi Konferencji.
fot. screen Canal+