Pożegnanie z Europą w godnym stylu. Chelsea z pierwszą domową porażką w 2025 roku

Legia Warszawa w znakomity sposób, bo wygraną na Stamford Bridge 2:1, zakończyła swoją tegoroczną przygodę w europejskich pucharach. Dla Chelsea była to pierwsza domowa porażka w 2025 roku i zarazem ich pierwszy w historii mecz Ligi Konferencji, którego nie wygrali. Legia zaś dopiero drugi raz w tym sezonie, a po raz pierwszy od ponad ośmiu miesięcy, odniosła trzecie z rzędu wyjazdowe zwycięstwo.
Chelsea nie zamierzała lekceważyć rywala
Choć według wyliczeń Football Meets Data Chelsea dzięki zwycięstwu w pierwszym meczu 3:0 miała 99,7% szans na zakwalifikowanie się do półfinału, Enzo Maresca nie zamierzał odpuszczać rewanżowego starcia z Legią. W wyjściowej jedenastce znaleźli się m.in. Marc Cucurella, Cole Palmer, Tosin Adarabioyo, czy Jadon Sancho, który znajdują się w pierwszej dziesiątce pod względem liczby rozegranych w tym sezonie minut wśród zawodników „The Blues” (kolejno drugie, trzecie, siódme i dziesiąte miejsce)
Do tego Maresca od pierwszej minuty postawił na Christophera Nkunku i Nicolasa Jacksona, czyli najlepszego (ex aequo z Palmerem) oraz czwartego najlepszego w tym sezonie strzelca zespołu ze Stamford Bridge (kolejno 14 i 9 goli). Sumarycznie rzecz biorąc względem rywalizacji w Warszawie włoski szkoleniowiec dokonał zaledwie dwóch roszad w wyjściowej jedenastce. Na lewej obronie w miejsce Malo Gusto pojawił się Cucurella, z kolei Nkunku został przesunięty na skrzydło w miejsce Tyrique’a George, a jego miejsce na „szpicy” zajął Jackson.
Nieco więcej, bo cztery zmiany miały miejsce w składzie Legii względem przegranego przed tygodniem starcia. Po siedmiu meczach nieobecności do bramki „Wojskowych” wrócił Vladan Kovacević, dla którego był to pierwszy występ od 10 marca i remisu 3:3 w Lublinie z Motorem. Z kolei na środek obrony po zawieszeniu za żółte kartki wrócił Jan Ziółkowski, a w środku pola Claude Goncalves zastąpił Rafała Augustyniaka. Najbardziej zaskakująca roszada miała miejsce w ataku, bowiem kosztem Kacpra Chodyny Feio wystawił Tomasa Pekharta.
Godnie się pożegnać#CHELEG #CFCLEG pic.twitter.com/BQVddO6MSo
— Polski Ligowiec (@polski_ligowiec) April 17, 2025
Znakomity początek Legii
Już w 2. minucie bliski pierwszego od 14 stycznia gola był Cole Palmer, który po stracie piłki przez Radovana Pankova stanął „oko w oko” z Kovaceviciem. Nie zanotował jednak pierwszego trafienia od 15 występów, bowiem mimo bliskiej odległości od bramki i uderzenia lepszą, lewą nogą znacząco przestrzelił. Przed kolejną okazją na przełamanie Palmer stanął raptem trzy minuty później, lecz tym razem zbyt słabo pchnął piłkę głową, która poleciała w jego kierunku po niezbyt udanej obronie strzału Nkunku przez Kovacevicia.
Pierwszy atak po stronie Legii miał miejsce w 9. minucie i od razu zakończył się wywalczeniem rzutu karnego. Bramkarz Filip Jorgensen sfaulował wychodzącego na wolne pole po prostopadłym podaniu Cluade’a Goncalvesa Tomasa Pekharta, a sędzia Alejandro Hernandez bez wahania wskazał na „wapno”. Do „jedenastki” podszedł sam poszkodowany i choć szczęśliwie, to pokonał golkipera „The Blues”. Duńczyk miał bowiem na swoich rękach piłkę, lecz finalnie nie zdołał powstrzymać jej przed wpadnięciem do siatki.
CO ZA POCZĄTEK! 🔥
RZUT KARNY I 𝐆𝐎𝐎𝐋 DLA LEGII WARSZAWA!
📺 Polsat Sport 1 | Polsat Sport Premium 2
📲 @PolsatBoxGo #UECL | @LegiaWarszawa pic.twitter.com/cBhWk7Z7xe— Polsat Sport (@polsatsport) April 17, 2025
Niewykorzystana sytuacja się zemściła
Zaledwie 10 minut później Ryoya Morishita niemal wprawił Stamford Bridge w osłupienie, gdy piłka po jego strzale w sytuacji „sam na sam” przeleciała tuż obok dalszego słupka bramki strzeżonej przez Jorgensena. Japończyk przed znakomitą szansą na zdobycie kontaktowej bramki znalazł się po znakomitej błyskawicznej kontrze, w której wystarczyło niecałe 20 sekund i zaledwie cztery podania, by podopieczni Goncalo Feio przetransportowali piłkę z własnego pola karnego w „szesnastkę” przeciwnika.
Dopiero w 26. minucie pierwszy raz od momentu utraty bramki piłkarze Chelsea doszli do głosu. Trudno stwierdzić, czy Marc Cucurella chciał oddać strzał, czy jednak dograć piłkę, niemniej futbolówka do tej dość przypadkowej sytuacji przeleciała niewiele nad poprzeczką. Przypadku nie było już za to w 33. minucie, gdy dzięki Cucurelli „The Blues” ponownie wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Z bliskiej odległości doprowadził do wyrównania w tym meczu po uprzednim wstrzeleniu piłki z prawej strony pola karnego przez Jadona Sancho.
Marc Cucurella doprowadza do 𝐫𝐞𝐦𝐢𝐬𝐮❗️
Chelsea 1⃣:1⃣ Legia Warszawa
📺 Polsat Sport 1 | Polsat Sport Premium 2
📲 @PolsatBoxGo #UECL pic.twitter.com/p8uMPdWiaw— Polsat Sport (@polsatsport) April 17, 2025
Raptem pięć minut później Legia ponownie mogła przegrywać w dwumeczu już tylko dwiema bramkami. Kapitan Chelsea – Reece James w kole środkowym stracił piłkę, a do tej dopadł Claude Goncalves. Portugalczyk zauważył ustawionego wysoko przed bramką Jorgensena i zdecydował się na przelobowanie go niemal z połowy boiska. Finalnie jednak pomocnikowi „Wojskowych” zabrakło nieco precyzji.
Precyzyjne było za to dalekie podanie Palmera do Nkunku, po którym Francuz przebił się przez Jana Ziółkowskiego i wystawił piłkę Cucurelli, a ten znów z bliska wpakował ją do bramki. Hiszpanowi nie było jednak dane cieszyć się z dubletu, bowiem VAR po chwili anulował to trafienie. Parł on bowiem do zagranej przez Palmera piłki, lecz w momencie podania od Anglika znajdował się na spalonym.
Cucurella scored but offside.
Chelsea 1-1 Legia Warszawa. pic.twitter.com/KVIVegHwMS
— urn123 (@urn1231) April 17, 2025
Godne pożegnanie z Europą
W 51. minucie kolejną w tym meczu stratę, która mogła być brzemienna w skutkach, zanotował Reece James. Kapitan „The Blues” na własnej połowie dał sobie odebrać piłkę Maxowi Oyedele. Następnie Legioniści skonstruowali groźny atak, zakończony zablokowanym strzałem z dystansu Luquinhasa. Zanim złożył się do uderzenia dostał on podanie od Claude’a Goncalvesa, którego strzał głową z bliskiej odległości chwilę wcześniej odbił Jorgensen. Warszawiacy otrzymali rzut rożny, po którym znów mogli uwierzyć w odrobienie strat.
Po dośrodkowaniu Rubena Vinagre’a Goncalves swoim uderzeniem wolejem „puścił piłkę w kozioł”, a następnie Steve Kapuadi strzałem głową pokonał Jorgensena. Niemal 10 minut później Francuz ponownie był bohaterem swojego zespołu, bowiem tuż przed linią bramkową wybił piłkę po strzale Tyrique’a George’a, który w przerwie zmienił Nicolasa Jacksona. Dodajmy, że dosłownie chwilę wcześniej przed znakomitą szansą stanął inny ze zmienników – Noni Madueke, ale bośniackiego golkipera w interwencji wyręczył Vinagre.
Steve Kapuadi TRAFIA i Legia po raz drugi obejmuje prowadzenie w Londynie! 🤩🔥
📺 Polsat Sport 1, Polsat Sport Premium 2
📲 @PolsatBoxGo#UECL pic.twitter.com/tqnm3bcBEZ— Polsat Sport (@polsatsport) April 17, 2025
George’owi piłkę do siatki udało już się za to wpakować w 73. minucie, lecz jego trafienie od razu zostało anulowane. Dogrywający mu do pustej bramki Noni Madueke znajdował się bowiem na pozycji spalonej w momencie dalekiego podania na wolne pole od Reece’a Jamesa. Niemal 10 minut później stanął przed kolejną niezłą okazją na drugiego gola w seniorskiej drużynie „The Blues” (i zarazem drugiego przeciwko Legii), lecz piłka po jego strzale tuż przed linią pola karnego przeleciała wysoko nad bramką.
Wynik tej rywalizacji nie uległ już zmianie i tym samym w swoim dziesiątym meczu w tych rozgrywkach Chelsea po raz pierwszy w historii nie wygrała meczu Ligi Konferencji. Legia zaś ramię w ramię z Jagiellonią godnie zakończyła swoją przygodę w tegorocznej edycji europejskich pucharów. Remis mistrzów Polski oraz sensacyjna wygrana „Wojskowych” na Stamford Bridge dały Polsce cenne 0,75 pkt. do ligowego rankingu UEFA (0,5 pkt. wygrana Legii, 0,25 pkt. remis Jagiellonii).
Dopiero drugi raz w tym sezonie, a po raz pierwszy od przełomu lipca i sierpnia ub. roku Legioniści odnieśli trzecie z rzędu wyjazdowe zwycięstwo. Wówczas podopieczni Feio w eliminacjach Ligi Konferencji pokonali walijskie Caernarfon 5:0 i duńskie Brondby 2:3, a w międzyczasie Koronę w Kielcach 1:0. Z kolei Chelsea poniosła pierwszą domową porażkę w 2025 roku. Od czasu ostatniej porażki na Stamford Bridge (1:2 z Fulham w Boxing Day) „The Blues” u siebie zanotowali siedem wygranych oraz dwa remisy.
fot. PressFocus