Widzew czuje się oszukany. Piłkarze nie gryzą się w język
Widzew Łódź uległ 1:2 w meczu 23. kolejki PKO BP Ekstraklasy Śląskowi Wrocław. Pomeczowe analizy wykazały jednak, że bramka Matiasa Nahuela na 2:0 nie powinna być uznana. Hiszpan znajdował się bowiem na minimalnym spalonym. Ta sytuacja wywołała ogromną frustrację u zawodników Widzewa, którzy w mediach społecznościowych nie gryźli się w język. Najostrzej wypowiedział się kapitan RTS-u, Bartłomiej Pawłowski, który pisał, że w trzy dni jego zespół został dwukrotnie okradziony.
Niesłusznie uznana bramka
W 78. minucie Matias Nahuel otrzymał zagranie na wolne pole od Piotra Samca-Talara, po którym stanął „oko w oko” z Rafałem Gikiewiczem. Hiszpan minął golkipera Widzewa i wpakował piłkę do pustej bramki. Sędzia liniowa Paulina Baranowska dopatrzyła się jednak spalonego i uniosła chorągiewkę w górę.
LEIVA PO RAZ DRUG!I Długo musieliśmy czekać na decyzje VAR, ale ostatecznie @SlaskWroclawPl prowadzi 2:0 🔥
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/Dacm2GZGSl pic.twitter.com/0PG95Hlbdd
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 2, 2024
Sędziowie VAR przeanalizowali jeszcze tę sytuację, a ostatecznie zasugerowali Bartoszowi Frankowskiemu, że bramka została zdobyta prawidłowo. W programie „Liga+” emitowanym na antenie „Canal+Sport” przeprowadzono jednak komputerową analizę, która wykazała, że Hiszpan w momencie zagrania Samca-Talara był minimalnie wychylony. Oznacza to więc, że sędzia Baranowska nie pomyliła się w swojej ocenie, ale to arbitrzy na wozie VAR popełnili błąd.
Sytuacja z meczu Śląsk-Widzew wg naszego Houston. Pachnie spalonym.
O innych kontrowersjach (karne podyktowane i niepodyktowane) porozmawiamy w #LigaPlusExtra. pic.twitter.com/rM4OiOEIXL— Krzysztof Marciniak (@Marciniak_k) March 2, 2024
Frustracja „Widzewiaków”
Nie opadł jeszcze kurz po ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski z Wisłą Kraków, w którym to „Biała Gwiazda” w 20. minucie doliczonego czasu drugiej połowy zdobyła bramkę wyrównującą. Sęk w tym, że znajdujący się na drodze strzału Igor Łasicki był na pozycji spalonej, a dodatkowo odepchnął Mateusza Żyrę. Po obejrzeniu tej sytuacji na monitorze sędzia główny Damian Kos podtrzymał jednak decyzję o uznaniu bramki dla Wisły. To wywołało ogromne oburzenie w obozie Widzewa, którego włodarze złożyli oficjalny protest.
CO TO JEST ZA MECZ! 🤯🔥
25 minut dłużej trwała druga połowa😲 Ogromna kontrowersja przy golu 👀
Ostatecznie @WislaKrakowSA odrabia straty! 1⃣:1⃣ pic.twitter.com/DllzMDB9nA
— Polsat Sport (@polsatsport) February 28, 2024
Zarówno w pucharowym meczu z Wisłą, jak i ligowym starciu ze Śląskiem na wozie VAR zasiadł Daniel Stefański. Samo utrzymanie bydgoskiego arbitra w obsadzie na mecz ze Śląskiem po tak kontrowersyjnej sytuacji było ryzykowne. Niczym w „Dniu świstaka” poczuli się zawodnicy Widzewa, którzy w mediach społecznościowych dali upust swoim emocjom. Najostrzej na portalu Twitter/X wypowiedział się kapitan RTS-u, Bartłomiej Pawłowski:
Hej, PZPN, znowu VAR za***ał? Oglądam powtórkę waszej linii spalonego i rzutu karnego, i wygląda, że w trzy dni okradziono nas z Pucharu Polski, i punktów we Wrocławiu. Na cholerę ten cały VAR?
Pawłowski opublikował także kolejnego tweeta, w którym pisał, że sceny te przypominają „Piłkarskiego Pokera”. Wpis ten zawodnik jednak skasował. Następnego dnia rano, kiedy emocje już powoli ustały, kapitan Widzewa wydał oświadczenie, w którym przeprosił za swoje publikowane na gorąco wpisy.
📝ℹ️ pic.twitter.com/qXDoaHAorC
— Bartłomiej Pawłowski (@bpawlowski9) March 3, 2024
Murem za kapitanem
Ostry komentarz Pawłowskiego do wydarzeń z ostatnich dni na swoim profilu na Twitterze/X udostępnił Jordi Sanchez. Napastnik Widzewa napisał: „Mój kapitan”. Wpis kapitana klubu z „Serca Łodzi” podał dalej także Andrejs Ciganiks. Łotysz nie omieszkał dorzucić kilku słów od siebie.
Z Jagą w domu byłem spokojny, po pucharze myślałem, że widziałem wszystko, ale się znowu pomyliłem. Każdy interpretuje , jak on chce. https://t.co/G6BuanQ0op
— Andrejs Ciganiks (@A_Ciganik) March 2, 2024
Nie tylko bramka Nahuela na 2:0 zdobyta została w kontrowersyjnych okolicznościach. Pierwszego gola Hiszpan strzelił z rzutu karnego, który przyznał został Śląskowi po przewinieniu Rafała Gikiewicza. Golkiper Widzewa ruszył w kierunku piłki, lecz nie trafił on w futbolówkę, a w Alexa Petkowa. Bułgar padł na murawę, lecz sporną kwestią pozostawało, czy aby na pewno nie dodał on trochę od siebie.
Trybuny we Wrocławiu w końcu mają powód do radości! Nahuel Leiva daje prowadzenie @SlaskWroclawPl! 🔥
Tylko co z tym karnym? Słuszna decyzja sędziego? 👀
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT i CANAL+ online: https://t.co/Dacm2GZGSl pic.twitter.com/hLYL4AdMAR
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) March 2, 2024
Piłkarze w końcu więc nie wytrzymali.
fot. Twitter