Pokonał Ajax i… wrócił do domu pieszo
Pokonał Ajax i… wrócił do domu pieszo. Yankuba Minteh z Feyenoordu i niedzielny występ jego zespołu przeciwko Ajaksowi pozostanie w sercach i pamięci kibiców na długo. Gambijczyk strzelił dwa gole i został MVP klasyku, w którym jego drużyna zmiotła legendarnego rywala aż 6:0! Po spotkaniu postanowił wrócić… pieszo do swojego mieszkania.
Ajax zmiażdżony, spacer zaliczony
Yankuba Minteh to 19-letni napastnik Feyenoordu wypożyczony z Newcastle United, który ma już na koncie dziewięć zdobytych bramek w tym sezonie rozgrywek Eredivisie. Dwie z nich padły w spotkaniu, w którym to Ajax okazał się ofiarą Feyenoordu. Zwycięzca Pucharu Europy z roku 1970 ośmieszył i zdeklasował największego rywala. Gdyby zliczyć oba spotkania ligowe, to Feyenoord pokonał Ajax w dwumeczu aż 10:0 (4:0 i 6:0).
„Joden” wygrzebali się co prawda z potężnego jesiennego kryzysu, który nastąpił pod trenerem Mauricem Steijnem oraz szybko zwolnionym Svenem Mislintatem, lecz i tak zajmują przeciętną jak na swoje realia 6. lokatę i o Champions League w sezonie 2024-25 już dawno mogą zapomnieć.
Minteh strzelił po golu w pierwszej i drugiej połowie. Zwłaszcza drugie trafienie było efektowne, bo ośmieszył w nim młodą gwiazdę holenderskiej linii obrony, Jorrela Hato. Zrobił sobie z niego zasłonę na skraju pola karnego i uderzył technicznie po dalszym rogu. Minteh jednak zyskał uwagę w Holandii nie tylko swoim występem na boisku, ale także krążącym po sieci nagraniu z jego powrotu po tym meczu. Piłkarz zdecydował się na taki ruch, gdyż jak się okazało… nie ma prawa jazdy!
Minteh lopen naar huis haha. Wat een legend pic.twitter.com/R0zLE2EhLx
— 🇳🇬 (@LerraO1O) April 7, 2024
Nie każdy piłkarz wraca do domu autem
Nie jest to odosobniony przypadek w futbolu. Okazuje się, że wiele popularnych piłkarzy nie lubiło klasycznej formy „powrotów z pracy” – autem. Tutaj na myśl fanom Barcelony pewnie przyszedł Gerard Pique. W 2020 roku przed derbami Katalonii zjawił się na Camp Nou na rowerze. Nie był to jedyny taki sposób dojazdu Hiszpana. Wcześniej w hiszpańskich mediach mogliśmy obserwować zdjęcia Pique jeżdżącego na treningi na rowerze. Rowerem po Sewilli jeździ także Hector Bellerin, który przeszedł przemianę z szokującego ubiorem do bardzo świadomego zawodnika, który wspiera inicjatywy ekologiczne.
Setién: "Pique arrived by bike and we only had two centre-backs. I saw the video and told him: ‘When I go to the press conference to give explanations, what do I say?’ He responded, ‘it’s okay mister‘." pic.twitter.com/2B7XrfGYuT
— Barça Universal (@BarcaUniversal) September 22, 2022
Neven Subotić preferował za to komunikację miejską. Bałkański piłkarz za czasów gry w Unionie Berlin otwarcie się przyznał do korzystania z komunikacji miejskiej w drodze na treningi, czy mecze swojego zespołu. W jego przypadku wiązało się to z osobistą przemianą. Serb sam był kiedyś (wręcz przesadnym) fanem tradycyjnego środku transportu.
Przez rok miałem cztery auta. Najdroższe kosztowało 75 tysięcy euro. Wszystkie wydawały mi się potrzebne. Tym jeździłem na treningi, tamtego używał kolega, gdy jeździł na zakupy. Byłem głupi – mówił.
Z czasem Subotić posprzedawał swoje auta i był w stanie zmienić swoje miejsce zamieszkania z willi na mieszkanie w bloku. Wszystkich aut kompletnie się pozbył po przenosinach do Unionu, bo zrozumiał jak dobrze skomunikowanym miastem jest Berlin.
Neven Subotić z Unionu to najbardziej zaangażowany społecznie piłkarz Bundesligi. Buduje studnie w Afryce, na co przeznacza sporą część pensji. Urlopy spędza w Etiopii. Po Berlinie jeździ komunikacją miejską, a w wywiadach krytykuje rządy.https://t.co/ooXsbpYWWw#BUNDESBACK
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) May 17, 2020
Nie zapomnijmy o przykładzie Dennisa Bergkampa, byłego piłkarza Ajaxu i Arsenalu. Wśród kolegów nosił on miano „nielatającego Holendra”, bo panicznie bał się samolotów. Jego fobia była tak duża, że na dalsze wyjazdy, czy zgrupowania nie leciał za pomocą samolotu, a korzystał z alternatywnych form transportu. W Lidze Mistrzów zdarzało się, że był niedysponowany na takie wyjazdy, bo dalsze destynacje powodowały, że jego wyjazdy trwałyby nawet kilka dni.
Z polskiego podwórka warto w podobnym kontekście pamiętać o Tomaszu Łapińskim – były reprezentant Polski także miał fobię przed lataniem; wszystko z powodu traumy, którą przeżył podczas lotu powrotnego kadry ze zgrupowania w Chile za kadencji Janusza Wójcika. Samolot z kadrowiczami bowiem zaczął spadać. Sytuacja ta w Łapińskim wywołała ogromny lęk. Gdy tylko po kontynencie europejskim mógł wybrać się samochodem na mecz, tak właśnie czynił.
Fot. PressFocus