Śląsk Wrocław nareszcie ma spokój. Niechciany piłkarz odszedł

09.09.2024

Śląsk Wrocław nareszcie wypchnął z klubu niechcianego zawodnika, który był jednym wielkim niewypałem transferowym. Patryk Klimala przeniósł się do Australii i dołączył do Sydney FC na zasadzie wypożyczenia. Co ważne, klub ma także opcję wykupu. 

Idę albo nie idę…

Patryk Klimala miał już opuścić Śląsk Wrocław dwa razy – najpierw do Standardu Liege pod koniec lipca. Transfer ten się w ostatniej chwili wysypał. Było już o krok od podpisania umowy. Propozycja leżała na stole, została zaakceptowana i zabukowane były już testy medyczne. Skąd więc taka decyzja? Otóż kibice Standardu zaczęli masowo narzekać i krytykować, że zawodnik miał fatalny sezon i w obecnej sytuacji finansowej ruch ten nie ma sensu, co zostało zauważone – poinformował belgijski newsman Sacha Tavolieri. W klubie także część działaczy chciała tego transferu, a część jednak była przeciwko. Negatywna aura zatem przeważyła.

W ostatnim tygodniu sierpnia z kolei Szymon Janczyk z portalu ”Weszło” poinformował, że Klimala ma odejść, ale aż za Ocean Indyjski, gdzie występowałby w australijskim Sydney FC. Głos zabrał blisko związany ze Śląskiem dziennikarz ”Gazety Wrocławskiej” Piotr Janas. Stwierdził, że Klimala nie jest zainteresowany przenosinami do Australii: Rozmawiałem z nim przed chwilą – oferta faktycznie się pojawiła, ale nie było żadnego porozumienia. Sam piłkarz nie jest zainteresowany przenosinami na Antypody – napisał dziennikarz.

Temat więc na dwa tygodnie ucichł. Okazuje się, że po tym czasie napastnik trafił właśnie do wspomnianego Sydney FC. Trener Ufuk Kalay potwierdził także zainteresowanie Polakiem, jakie wyrażał klub z Australii od jakiegoś czasu: – Patryk jest piłkarzem, którego obserwowaliśmy od dłuższego czasu. Był naszym celem numer jeden. Jestem zachwycony, że w końcu podpisaliśmy umowę.

Nareszcie spokój

Patryk Klimala ostatnio grał, ale… w III-ligowych rezerwach. W sierpniu rozegrał tam cztery mecze i zdobył cztery bramki. Najgłośniej zrobiło się o nim po hat-tricku z Górnikiem Polkowice. Wówczas Piotra Potępa z portalu ”sport.pl”, który na początku sierpnia informował, że Klimala zarabia miesięcznie 160 tys. złotych, przekazał newsa o nietypowym bonusie. Według dziennikarza w kontrakcie zawarta była wysoka premia za każdą bramkę. Ma ona dotyczyć nawet tych na poziomie III ligi. Słowa te dementował publicznie dyrektor David Balda. Dodał także, że gracz zarabia mniej niż 160 tys. zł tygodniowo.

Transfer Klimali miał być hitem, a okazał się kompletnym niewypałem. W 11 meczach PKO BP Ekstraklasy nie zdobył on żadnej bramki i zanotował tylko jedną asystę – w przegranym 2:3 meczu 30. kolejki z Ruchem Chorzów. Co więcej, w doliczonym czasie tego spotkania Klimala zmarnował idealną sytuację na doprowadzenie do remisu. Wówczas Śląsk z wyniku 0:3 w 85. minucie mógł doprowadzić do rezultatu 3:3 na przestrzeni niecałych dziesięciu minut. Ten zdobyty punkt mógłby dać im mistrzostwo Polski…

A przecież trafiał z „Jagi” do Celtiku za 3,5 mln funtów. Szkocji nie podbił, lecz potem w MLS błyszczał formą, zaczął regularnie trafiać i asystować. Do Polski trafił, ponieważ chciał uciekać z będącego w stanie wojny Izraela. Teraz będzie kolegą klubowym Douglasa Costy, który niedawno dołączył do Sydney FC. W Australii sezon zaczyna się dopiero w połowie października, dlatego jeszcze trwa okienko transferowe.

Fot. PressFocus