Liga Mistrzów 2024/25: Polacy, którzy zagrają w tych rozgrywkach

17.09.2024

Już we wtorek 17 września rusza 33. edycja Ligi Mistrzów 2024/25. Choć już ósmy rok z rzędu zabraknie w tych rozgrywkach polskiego klubu, to nie zabraknie w nich przedstawicieli Polski. Do tegorocznej edycji Champions League zgłoszonych zostało 14 Polaków z 12 klubów. Tylko kilku występować będzie w pierwszym składzie, a niektórzy znajdować się będą tylko w kadrze zespołu na te rozgrywki.

Bologna – Łukasz Skorupski i Kacper Urbański

Wracająca po 24 latach do europejskich pucharów i zarazem debiutująca w Lidze Mistrzów Bologna jest jednym z dwóch uczestników tegorocznej edycji Champions League, w którego kadrze znalazło się dwóch Polaków. Dla strzegącego bramki Bolonii Łukasza Skorupskiego nie będzie to pierwsze zetknięcie z Ligą Mistrzów. W 2013 roku Skorupski trafił z Górnika Zabrze do Romy, a rok później zakwalifikował się z nią do Champions League.

Skorupski był tylko rezerwowym bramkarzem Romy, ale w sezonie 2014/15 zaliczył dwa występy w grupowych meczach przeciwko Manchesterowi City i Bayernowi. Na Etihad Stadium ówcześni wicemistrzowie Włoch zremisowali 1:1, a na Allianz Arena przegrali 0:2. Roma zakończyła zmagania grupowe za plecami tych drużyn i ”spadła” do 1/16 finału Ligi Europy. Ostatecznie ”Giallorossi” dotarli do 1/8 finału tych rozgrywek, a Skorupski wystąpił we wszystkich czterech meczach fazy pucharowej.

W latach 2015-17 Skorupski był wypożyczony do Empoli, a zanim w 2018 roku definitywnie opuścił Rzym na rzecz Bolonii, jeszcze jeden sezon spędził w stolicy Italii. W sezonie 2017/18 Roma dotarła do półfinału Ligi Mistrzów, co jest jej najlepszym osiągnięciem w tych rozgrywkach. Skorupski jednak nie zaliczył żadnego występu w tamtej edycji Champions League. Tym samym domowy mecz ze Szachtarem Donieck będzie dla niego pierwszym od niemal dekady występem w tych rozgrywkach.

Z kolei niedawno obchodzący 20. urodziny Kacper Urbański zadebiutuje w europejskich pucharach. I tak jak za kadencji Thiago Motty Urbański miałby spore szanse na grę w pierwszym składzie, tak po przejęciu Bolonii przez Vincenzo Italiano w tym sezonie zaliczył… dziewięć minut w trzech meczach Serie A. Od 20 maja nie znalazł się w pierwszym składzie Bolonii, a od tamtego czasu sześć występów rozpoczynał w wyjściowej jedenastce – wszystkie w reprezentacji Polski.

Aston Villa – Matty Cash i Oliwier Zych

Aston Villa to drugi uczestnik tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, który zgłosił do kadry na te rozgrywki dwóch Polaków. Jednak z dwójki Matty Cash i Oliwier Zych de facto tylko ten pierwszy może liczyć na minuty. Na swój debiut w europejskich pucharach Cash będzie musiał poczekać prawdopodobnie do połowy października i meczu z… Bologną.

Na początku meczu drugiej kolejki Premier League z Arsenalem (0:2) doznał urazu uda, przez który wypadł z gry na ok. miesiąc. Po powrocie Casha do dyspozycji Unai Emery będzie musiał jednak odpowiednio zarządzać swoim zawodnikiem, by nie wystąpiło ryzyko odnowienia urazu. Wobec tego wiele wskazuje, że reprezentant Polski opuści m.in. hitowy mecz drugiej kolejki z Bayernem Monachium, który Aston Villa rozegra przed własną publicznością w środę 2 października.

Oliwier Zych, który w 2020 roku trafił do akademii Aston Villi, a poprzedni sezon spędził na wypożyczeniu w Puszczy Niepołomice, mógłby liczyć na szansę od Emery’ego wyłącznie w przypadku kontuzji Emiliano Martineza. Te omijają Argentyńczyka szerokim łukiem. Co więcej, wydaje się, że od Zycha wyżej w hierarchii jest Australijczyk Joe Gauci. Polak w tym sezonie Premier League tylko raz znalazł się w kadrze meczowej, podczas gdy Gauci zasiadł na ławce podczas wszystkich czterech ligowych meczów. W odwodzie jest jeszcze Robin Olsen, który dochodzi do siebie po urazie głowy i wkrótce wróci do kadry meczowej jako pierwszy zmiennik ”Dibu”.

Borussia Dortmund – Marcel Lotka

Marcel Lotka to kolejny polski bramkarz zgłoszony do tegorocznej edycji Ligi Mistrzów, ale identycznie jak Oliwier Zych, de facto nie będzie się liczył w walce o miejsce między słupkami. W tym sezonie tylko w jednym z czterech dotychczasowych meczów Borussii Dortmund znalazł się w kadrze. Pierwszym w hierarchii zastępcą Gregora Kobela jest o dziesięć lat starszy od Lotki Alexander Meyer. Lotka może jedynie liczyć na występy w trzecioligowych rezerwach, choć tam stracił miejsce w bramce kosztem Silasa Ostrzinskiego. Polak zagrał w dwóch z pięciu dotychczasowych meczach rezerw BVB w III lidze, a w pozostałych trzech nie załapał się do kadry meczowej.

Monaco – Radosław Majecki

Radosław Majecki to ostatni z trzech polskich bramkarzy, który znalazł się w kadrze swojego zespołu do rozgrywek Ligi Mistrzów. Były golkiper Legii Warszawa nie zagra jednak w prestiżowym meczu z Barceloną, który będzie dla Monaco pierwszym meczem w Lidze Mistrzów od niemal sześciu lat. To starcie w ramach pierwszej kolejki fazy ligowej. Tuż przed startem sezonu Polak doznał kontuzji kostki i jeszcze przez ok. miesiąc będzie poza grą.

To o tyle bolesne, że pod koniec poprzedniego sezonu po niemal czterech latach wreszcie przebił się do bramki Monaco. W 12 meczach Ligue 1 zachował aż dziesięć czystych kont. Tym samym do bramki drużyny z Księstwa wrócił miewający wahania formy Philipp Kohn. Szwajcar jednak świetnie wszedł w ten sezon, bowiem zachował trzy czyste konta w czterech meczach Ligue 1. Każdy z meczów, w którym Kohn zagrał ”na zero z tyłu”, kończył się zwycięstwem Monaco. Podopieczni Adiego Huttera są jedną z czterech wciąż niepokonanych drużyn w Ligue 1.

Celtic – Maik Nawrocki

Kontuzjowany jest również inny były piłkarz Legii – stoper Celtiku Maik Nawrocki. Zresztą, cały jego pobyt w Glasgow stoi pod znakiem kontuzji. Przed rokiem, już po pierwszych trzech meczach po transferze do Celtiku doznał urazu, przez który do gry wrócił dopiero na przełomie 2023 i 2024 roku. Ominęła go więc kampania Celtiku w fazie grupowej poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Po dwóch miesiącach regularnej gry – w lutym 2024 roku Nawrocki znów doznał kontuzji i do końca sezonu zaliczył zaledwie trzy występy.

Podczas przygotowań do tego sezonu doznał kolejnego urazu – tym razem łydki. Pierwotnie mówiło się nawet o siedmiu tygodniach przerwy, ale po upływie tego okresu Polak wciąż nie jest do dyspozycji trenera Brendana Rodgersa. Pod koniec letniego okienka transferowego ”Daily Mirror” informował, że po sprowadzeniu z Sheffield United Austona Trusty’ego Nawrocki osunął się w hierarchii stoperów Celtiku i klub będzie chciał go sprzedać.

Arsenal – Jakub Kiwior

Źle wygląda również sytuacja innego polskiego stopera – Jakuba Kiwiora. Choć w kontekście Arsenalu o reprezentancie Polski bardziej należy mówić jako o lewym obrońcy. Mimo łączenia Kiwiora w trakcie letniego okienka z kilkoma włoskimi klubami, Arsenal ostatecznie nie zdecydował się go sprzedać, czy choćby wypożyczyć. 24-latek nie zagrał oficjalnego meczu w klubowych barwach od 12 maja, a ostatni raz w wyjściowym składzie Arsenalu znalazł się 20 kwietnia.

Wyjazdowy mecz z Wolverhampton (2:0) zamknął najlepszy okres Kiwiora w Arsenalu. Wcześniej przez równo trzy miesiące – od 31 grudnia do 31 marca – nie opuścił żadnego z 13 meczów ”Kanonierów”. Co więcej, aż dziesięć zaczynał w wyjściowym składzie i zanotował w tym czasie jedno trafienie i trzy asysty. Mikel Arteta zaufał mu na tyle, że wystawił go w pierwszym składzie na ćwierćfinałowy mecz Ligi Mistrzów z Bayernem, ale po słabej pierwszej połowie został zmieniony już w przerwie.

Dla Kiwiora będzie to trzeci sezon europejskich pucharów. Zadebiutował w nich w marcu 2023 roku wyjazdowym meczem 1/8 finału Ligi Europy ze Sportingiem (2:2). Z kolei w Lidze Mistrzów zadebiutował podczas meczu trzeciej kolejki fazy grupowej z Sevillą (2:1). Łącznie w tamtej edycji Champions League wystąpił w siedmiu z dziesięciu meczów Arsenalu, a cztery razy znalazł się w wyjściowym składzie.

Salzburg – Kamil Piątkowski

Na minuty może za to liczyć stoper Salzburga Kamil Piątkowski. W tym sezonie wystąpił we wszystkich ośmiu dotychczasowych meczch klubu spod znaku Red Bulla. W pierwszych dwóch wchodził z ławki rezerwowych, a od drugiej kolejki austriackiej Bundesligi z BW Linz (5:1) nie opuścił już ani minuty. Dla byłego zawodnika Rakowa Częstochowa będzie to trzeci sezon w Lidze Mistrzów. Na koncie ma dziewięć meczów w tych rozgrywkach, a pięć w fazie zasadniczej.

Debiut  zaliczył w pierwszej kolejce sezonu 2021/22 przeciwko Sevilli (1:1). W tamtej edycji zaliczył jeszcze 45 minut w przegranym 1:7 meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Bayernem, a na murawie pojawił się przy stanie 4:0 dla Bawarczyków. W ubiegłorocznej edycji Champions League zanotował trzy występy, a ostatnie dwa grupowe mecze z Realem Sociedad (0:0) i Benfiką (1:3) rozegrał w pełnym wymiarze czasowym.

Young Boys – Łukasz Łakomy

Przenosimy się do sąsiadującej z Austrią Szwajcarii, a konkretnie do jej stolicy – Berna. Miejscowe Young Boys zakwalifikowało się do fazy ligowej Ligi Mistrzów po sensacyjnym zwycięstwie w dwumeczu fazy play-off z mistrzem Turcji – Galatasaray (3:2, 1:0). W obu meczach nie zagrał jednak Łukasz Łakomy, który kilkanaście dni wcześniej na jednym z treningów naderwał mięsień dwugłowy uda. W tym sezonie zaliczył zaledwie 53 minuty w dwóch meczach łącznie, a ostatni raz w kadrze meczowej znalazł się 4 sierpnia.

Poprzedni sezon był dla wychowanka Legii Warszawa debiutanckim w europejskich pucharach. W ubiegłorocznej edycji zaliczył łącznie cztery występy – po dwa w Lidze Europy i w Lidze Mistrzów. W fazie grupowej zaliczył jednak tylko 20 minut w przegranym 1:2 meczu ostatniej kolejki z Lipskiem, gdy Young Boys było już pewne ”spadku” do fazy pucharowej Ligi Europy. Z kolei jego debiut w tych rozgrywkach miał miejsce w rewanżowym meczu fazy play-off z Maccabi Hajfa (3:0).

Club Brugge – Michał Skóraś

Nawet gdyby jednak Łakomy był do dyspozycji trenera Young Boys, najpewniej wciąż byłby jedynie rezerwowym – podobnie jak skrzydłowy Club Brugge Michał Skóraś. W tym sezonie wystąpił w sześciu z ośmiu meczów Brugii, ale tylko raz znalazł się w wyjściowym składzie. W ostatnim ligowym meczu z Kortrijk (3:0) już po dziesięciu minutach od pojawienia się na placu gry obejrzał żółtą kartkę.

Wychowanek Lecha Poznań zadebiutuje w Lidze Mistrzów i będzie mógł wpisać sobie do CV występy we wszystkich trzech rozgrywanych obecnie europejskich pucharów. W sezonie 2020/21 zagrał z Lechem w fazie grupowej Ligi Europy i strzelił nawet gola w meczu trzeciej kolejki ze Standardem Liege (3:1). Z kolei w sezonie 2022/23 dotarł z ”Kolejorzem” do ćwierćfinału Ligi Konferencji, a on sam wystąpił we wszystkich 18 meczach tych rozgrywek. W tamtej edycji Ligi Konferencji zdobył siedem bramek i trzy asysty, z czego pięć bramek i dwie asysty w fazie zasadniczej.

W poprzednim sezonie również zagrał w Lidze Konferencji, ale już w barwach Club Brugge. Dotarł z nią do półfinału tych rozgrywek. Polak wystąpił w 15 z 18 meczów. Strzelił dwa gole i zaliczył cztery asysty. Do tego sięgnął po drugie w karierze mistrzostwo kraju. W 2022 roku został mistrzem Polski z Lechem, a wiosną tego roku zdobył mistrzostwo Belgii z Brugią. W poprzednim sezonie belgijskiej Pro League zaliczył 28 występów, w których zdobył dwie bramki i cztery asysty.

Juventus – Arkadiusz Milik

Jedynie rezerwowym zawodnikiem swojego zespołu jest również Arkadiusz Milik. Co gorsza, od ponad trzech miesięcy jest poza grą z powodu kontuzji kolana, której doznał tuż przed EURO 2024. ”La Gazzetta dello Sport” przewidywała niedawno, że napastnik wróci na boisko już 21 września przy okazji ligowego starcia z Napoli. Z pewnością zabraknie go jednak w domowym pierwszym meczu fazy ligowej z mistrzem Holandii – PSV Eindhoven.

Dla Milika będzie to siódmy sezon w Lidze Mistrzów, z czego drugi w barwach Juventusu. Wychowanek Rozwoju Katowice ma na koncie 24 mecze w tych rozgrywkach. Strzelił w nich dziesięć goli i dołożył dwie asysty. Dwa trafienia w tych rozgrywkach zanotował jako piłkarz ”Bianconerich” – oba w grupowych meczach sezonu 2022/23 z Benfiką (1:2 i 3:4). Juventus zaliczył jednak w tamtej edycji Ligi Mistrzów najgorszy wynik w tych rozgrywkach od 2013 roku, gdy po raz ostatni nie awansował do fazy pucharowej.

Piotr Zieliński – Inter Mediolan

Również siódmy sezon w Lidze Mistrzów, ale za to pierwszy w innych barwach niż Napoli zagra Piotr Zieliński. Indywidualnie jego najlepszym sezonem w tych rozgrywkach była edycja 2022/23, gdy w 10 meczach zdobył cztery bramki i dwie asysty. Wtedy błysnął przeciwko Liverpoolowi. Jako jedyny jak dotąd raz dotarł ze swoim zespołem do ćwierćfinału Champions League. Poza tym trzykrotnie odpadał z Napoli w 1/8 finału, a dwa razy nie wychodził z grupy.

Zieliński ma na koncie 41 występów w Lidze Mistrzów, w których strzelił siedem goli i zaliczył cztery asysty. W miniony weekend – po dwóch meczach spędzonych na ławce – wreszcie zadebiutował w barwach Interu. Zaliczył ponad pół godziny w wyjazdowym meczu z Monzą, ale mistrzowie Włoch sensacyjnie zremisowali 1:1 w małych derbach Lombardii. Z kolei jego debiut w Lidze Mistrzów w koszulce Interu przypadnie na wyjazdowe starcie z Manchesterem City, co będzie powtórką finału tych rozgrywek z 2023 roku.

Robert Lewandowski – FC Barcelona

Ostatnim w tym zestawieniu Polakiem, który zagra w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów jest Robert Lewandowski. Dla kapitana reprezentacji Polski będzie to 14. z rzędu sezon w tych rozgrywkach, z czego trzeci w koszulce Barcelony. Także trzy sezony rozegrał w Lidze Mistrzów w barwach Borussii Dortmund, a aż osiem dla Bayernu. Żaden inny polski zawodnik nie osiągnął takich liczb w Champions League, jak ”Lewy”. Przede wszystkim w 2020 roku został szóstym polskim piłkarzem, który sięgnął po Puchar Europy. Do tej pory zaliczył 120 występów w tych rozgrywkach, co jest rekordem wśród polskich piłkarzy.

Do tego zdobył 94 bramki, co daje mu trzecie miejsce wśród najlepszych strzelców w historii Ligi Mistrzów. Jednak w ubiegłorocznej edycji zdobył ich zaledwie trzy, co było jego najgorszym wynikiem w Champions League od debiutanckiego dla niego w tych rozgrywkach sezonu 2011/12 (dwa gole w barwach BVB). Polak jest jednak w gazie, bowiem po pięciu meczach nowego sezonu La Liga ma na koncie cztery gole i dwie asysty. Tegoroczna edycja Ligi Mistrzów u ”Lewego” będzie przebiegała pod znakiem odliczania do przekroczenia bariery 100 goli w tych rozgrywkach.

fot. PressFocus