Polska huśtawka nastrojów czyli wygrani i przegrani październikowego zgrupowania

16.10.2024

Polska zremisowała 3:3 z reprezentacją Chorwacji, medalistami ostatnich dwóch turniejów o mistrzostwo świata, a także przegrała z Portugalią 1:3 – wszystko to podczas drugiego zgrupowania w tym sezonie, które obejmowało Ligę Narodów UEFA. Jest to dobry moment, aby podsumować największe plusy i minusy październikowej przerwy na kadrę. Polacy po czterech meczach mają cztery punkty w tabeli, tracąc do piłkarzy z Bałkanów trzy oczka.

Polska huśtawka nastrojów czyli wygrani i przegrani

Październikowe zgrupowanie Polska odbyła u siebie, bowiem dwa mecze Ligi Narodów miały odbyć się w Warszawie na PGE Narodowym. Bilans tych starć to remis i porażka. Dawno minęły czasy, kiedy ten obiekt był naszą twierdzą. Gdy weźmiemy pod uwagę same wyniki, jest to względnie przyzwoity rezultat – trochę gorzej jeśli weźmiemy pod uwagę sam styl…

Owszem, z Chorwacją poza koszmarnymi 10 minutami drużyny Probierza, podczas której straciła ona trzy bramki, był to mecz nader zadowalający – gorzej, że z Portugalią zagraliśmy mało dobrych minut. Podopieczni Roberto Martineza momentami robili z nas tyczki treningowe, a mimo to przez parę minut w tym spotkaniu uwierzyliśmy, że stać nas na remis. Pozbawił nas tego pechowy samobój Jana Bednarka, który w październiku w polskiej defensywnej beznadziei dał po raz kolejny prognostyk do wiary w niego.

Chorwacja wersją z 2018 roku była przez bardzo krótki czas tego spotkania. Bliżej jej było zdecydowanie do wersji z EURO 2024, długimi fragmentami Chorwaci nie byli przekonujący. Co innego Portugalczycy, którzy na PGE Narodowym chwilami wyglądali jakby ćwiczyli nowe rozwiązania treningowe. Kogo można wyróżnić, a kogo zganić za październikowe zgrupowanie?

Wygrani październikowego zgrupowania

Piłkarz Rakowa Częstochowa nie zaliczył może tak piorunującego debiutu niczym wszędzie, gdzie tylko występował młody Marcus Rashford, ale nie był to też debiut im. Jakuba Kamińskiego z San Marino za Paulo Sousy. Były zawodnik Piasta bez respektu podszedł do portugalskiej defensywy i zaprezentował się bardzo pozytywnie. Próbował rajdów, kilka razy skutecznie.

Zagrał on z ławki w obu październikowych spotkaniach i to na dwóch pozycjach – lewym wahadle i prawym wahadle, mimo że w Rakowie jest środkowym, ofensywnym pomocnikiem. Polska kadra powinna mieć go pod baczną obserwacją. Nie boi się pójść w drybling, co w naszej reprezentacji jest umiejętnością rzadką. To piłkarz, który ciągle próbuje. Mecz z Chorwacją był już bardzo poprawny, bez konkretów z jego strony, ale co ważne w polskiej kadrze – niczego nie zepsuł.

  • Kamil Piątkowski

Doskonale wiemy, że w obronie nasze niedobory są widoczne z kilometra. Straciliśmy w dwóch meczach sześć bramek, co chluby nikomu nie przynosi. Piątkowski z Chorwacją po wejściu z ławki za kontuzjowanego Dawidowicza zaprezentował się wzorowo. Oczywiście, nie było trudne, aby zagrać lepiej od defensora Hellasu Werony we wtorkowy wieczór (Dawidowicz otrzymał od nas notę 1), ale ze swojej strony Skolim stoper RB Salzburg spisał się bez zarzutu. Najwięcej odbiorów w meczu, do tego 5/6 wygranych pojedynków i to mimo rozegrania raptem 52 minut – robi wrażenie.

Bardzo ważne było jego podanie do Lewandowskiego przy bramce na 3:3. Gwarantował bezpieczeństwo z tyłu i nawet często asekurował nie swoją stronę, czego w polskiej kadrze regularnie brakuje. Ciężko sobie wyobrazić listopadowe mecze bez podmianki Dawidowicza właśnie na niego. Oby ten występ zbudował Kamila także na niwie klubowej, gdzie w Austrii z różnych względów jego klub ma problemy. Sam Piątkowski zaliczał też fatalne występy.

  • Marcin Bułka

Umówmy się, po meczu ze Szkocją, mieliśmy prawo mieć pewne wątpliwości do niego, ale druga połowa z Chorwatami skutecznie je rozwiała. Golkiper OGC Nicei trzymał nas przy życiu, co doprowadziło do końcowego remisu. Bułka nie miał nic do powiedzenia przy strzale życia Borny Sosy, mógł odrobinę lepiej zachować się przy bramkach Sucicia oraz Baturiny. Mógł, ale… nie musiał.

Druga połowa to całkowita odmiana. Nie stracił żadnego gola, a łącznie zanotował pięć skutecznych interwencji i cztery celne długie podania. Spisał się zdecydowanie lepiej od swojego rywala w bramce Chorwatów, Dominika Livakovicia. Takim występem na pewno da do myślenia Michałowi Probierzowi w kontekście bluzy z numerem 1. Łukasz Skorupski w takiej dyspozycji golkipera z Ligue 1 będzie musiał liczyć się z podzielonym równo czasem gry. Obronił strzały o wartości 0,84 xG, czyli można rzec, że uratował nas przed jednym pewnym golem.

Przegrani październikowego zgrupowania

  • Paweł Dawidowicz

Największy przegrany zgrupowania. Latami łudziliśmy się, że Dawidowicz, gdy już będzie zdrowy dłuższy czas, to zostanie starterem i będziemy zadowoleni.  Tymczasem, jesteśmy zadowoleni… gdy nie gra. Dość powiedzieć, że ulgę przyniosła przedwczesna zmiana defensora. Obrońca Hellasu zagrał jeden z najgorszych możliwych meczów dla obrońcy w barwach narodowych w ostatnich latach (przy możliwym rozegraniu pełnego spotkaniu, przebiłby on zapewne Bednarka z Brukseli z meczu zakończonego wynikiem 1:6).

Sprezentował Chorwatom akcję bramkową, przy innej wybiegł ze swojej strefy. Z Portugalią wygrał 3/9 pojedynków, nie daje absolutnie żadnej pewności. Jest to swego rodzaju sztuka, w momencie, gdy obok niego w obronie gra Jan Bednarek, wiecznie (i w większości przypadków słusznie) kwestionowany przez polskich kibiców. Aby doczekać się takiej opinii, trzeba mocno się natrudzić, a Dawidowiczowi się udało. Był jeszcze gorszy. Jedną z najlepszych akcji defensora na tym zgrupowaniu było… zablokowanie komentarzy na Instagramie.

  • Przemysław Frankowski 

Trudno pochwalić występy bocznego obrońcy RC Lens w ostatnich dwóch latach w reprezentacji. Estonia i Walia przychodzą jedynie na myśl, ale to tyle. Mecz z Portugalią wahadłowy polskiej kadry będzie wspominał na długo. Rafael Leao kręcił nim momentami okrutnie – wielu kibiców uważało, że piłkarzowi będzie lada moment potrzebna miska od kolejnych nieudanych powstrzymywań skrzydłowego Milanu. Mecz dla „Franka” totalnie do zapomnienia. Mimo że jest to jeden z ulubieńców Probierza (zbudował go w Jagiellonii), to musiał odsunąć go na ławkę.

Zastępujący go Jakub Kamiński pięć razy odzyskał piłkę, miał akcję sam na sam (zmarnowaną) i kilka razy szarpnął w ofensywie. Był po prostu lepszy i to grając na nieswojej pozycji. „Franek” za to przegrał aż osiem pojedynków z drużyną mistrzów Europy z 2016 roku, cztery razy został okiwany i zanotował raptem 2/8 udanych dośrodkowań. Trudno po tym zgrupowaniu powiedzieć co mu wyszło i co jest jego atutem. 16 strat z Portugalii to także powód do wstydu. Polska potrzebuje, choćby dla samej rywalizacji, powołać ponownie Matty’ego Casha.

Przemysław Frankowski nie ma prawa zagrać z Chorwacją [ANALIZA WYSTĘPU Z PORTUGALIĄ]

  • Karol Świderski 

Nie do końca wytrzymał on trudy spotkania, schodząc po godzinie gry. Po raz kolejny źle wyglądał w meczu reprezentacji. Zaledwie jeden raz dotknął piłki w polu karnym Chorwacji, więcej już miał Lewandowski, który zagrał niecałe pół godziny i zanotował asystę. Można było mieć wrażenie, że odrobinę przeszedł obok meczu, piłka mu się dziwnie odbijała. Nie jest to jednak pierwszy raz w ostatnim czasie. Polska potrzebuje Świderskiego w formie meczów z Walią czy też Albanią, bo na kanwie reprezentacyjnej dawno tej formy widać nie było…

Brakuje w jego grze błysku, w którym zakochała się cała Polska – gdy wygrywał kadrze Sousy mecz z Albanią, a także gdy świetnie zastępował Lewandowskiego. „Świder” nie może grać jako jedyna dziewiątka, zdecydowanie w ostatnim czasie w kadrze oznacza to dla niego ciężary. Musi mieć dla kogo pracować. To działało w przeszłości.

Od 12 października 2023 roku w kadrze, napastnik Charlotte FC zanotował jedynie dwa trafienia w 13 spotkaniach (zagrał 624 minuty). Na gola czeka aktualnie od sześciu spotkań. W ostatnich 11 spotkaniach kadry ma jedynie trafienie z Turcją w sparingu przed EURO. Wygląda to źle, a Polska potrzebuje jego bramek.

_________

Wnioski po plusach i minusach

Michał Probierz po październikowym zgrupowaniu dostał wiele odpowiedzi. Przede wszystkim taką, że nasza obrona nie działa i nie mamy prawa grać bez Kacpra Urbańskiego. Ten młody człowiek daje „Biało-Czerwonym” bardzo dużo jakości. Warto także dać więcej szans Piątkowskiemu – owszem, w Salzburgu jest obecnie nieciekawie i on sam momentami jest zapalnikiem, ale siedzi tam jakość.

Potrzeba przeprosić się z Matty’m Cashem – Frankowski jest cieniem piłkarza jakiego znamy. Po dżentelmeńsku zapomnieć o tym co było i pozwólmy sobie walczyć o lepsze wyniki, mając do dyspozycji lepszych piłkarzy. Warto byłoby też sprawdzić w listopadzie: Antoniego Kozubala, Dominika Marczuka, Jakuba Kałuzińskiego czy Radosława Murawskiego. Młodzieżówka skończyła już eliminacje do EURO U21, a Murawski jest w bardzo dobrej formie – pomocników w dobrej formie nigdy dość i warto go także sprawdzić.

Warto docenić odrobienie strat z Chorwatami. Trzecia drużyna świata straciła w Warszawie punkty, a ekipa Probierza podniosła się po bardzo słabej w konsekwencji pierwszej połowie. Oby na tym meczu były trener Cracovii zbudował mentalność tej drużyny, która doprowadziła do „bram nieba” ekipę Adama Nawałki i jej kibiców.

Podczas listopadowej przerwy międzynarodowej Polska zagra z Portugalią oraz Szkocją. Pierwszy z meczów „Biało-Czerwoni” zagrają w Porto, a drugi na PGE Narodowym. Możliwe, że ostatni mecz tej edycji Ligi Narodów będzie oficjalnym pożegnaniem Kamila Glika oraz Kamila Grosickiego z reprezentacją Polski.

Statystyki na podstawie danych FotMob

Fot. PressFocus