Real Madryt – Borussia Dortmund – zapowiedź. Rewanż za ostatni finał Ligi Mistrzów

22.10.2024

Real Madryt podejmie u siebie Borussię Dortmund w 3. kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów. Ten mecz to swego rodzaju rewanż za ostatni finał tych rozgrywek. Wówczas na stadionie Wembley triumfowali „Królewscy” (2:0), dla których to był już 15. triumf w Champions League. Dziś, mimo iż oba kluby są w zupełnie innych miejscach, to jednak obrońcy tytułu są stawiani jako faworyt do zgarnięcia trzech punktów. 

Real Madryt musi odrabiać straty

„Los Blancos” źle weszli w sezon nie tylko w La Liga, ale też w Lidze Mistrzów. Na krajowym podwórku tracą trzy oczka do Barcelony, z którą to zmierzą się już w najbliższą w sobotę. Z kolei w fazie ligowej Champions League Real wygrał na inaugurację po niełatwym meczu ze Stuttgartem 3:1 (rywal miał aż siedem celnych strzałów) oraz sensacyjnie uległ na wyjeździe Lille 0:1. To była pierwsza porażka Realu w LM od 15 spotkań. Na ten moment obrońcy tytułu zajmują dopiero 17. miejsce w tabeli. Czas odrobić straty.

W 3. kolejce Real Madryt zmierzy się z Borussią Dortmund. To będzie swego rodzaju rewanż za ostatni finał tych rozgrywek. Wówczas na Wembley było 2:0 po golach Daniego Carvajala oraz Viniego. Teraz ten mecz może wyglądać zupełnie inaczej.

Skład drużyny z Madrytu trochę się zmienił. Przede wszystkim ubył Toni Kross, którego brak jest nadto widoczny. W meczu przeciwko Lille środek pola był beznadziejny. Nawet Luka Modrić nie potrafił nic zdziałać. Z kolei do linii ataku dołączył Kylian Mbappe. Miał być nowym gwiazdorem na miarę Cristiano Ronaldo. Owszem Francuz strzela gole. W poprzednim meczu ligowym przeciwko Celcie Vigo udało mu się nawet zapakować przepięknego gola z dystansu. Na razie jednak czas 25-latka w barwach „Los Blancos” jest trudny. Przede wszystkim z uwagi na zgranie z resztą kolegów z zespołu.

Mimo to Real Madryt przeciwko Borussii jest stawiany jako faworyt. Przede wszystkim z uwagi na jakość piłkarską i to, że w Lidze Mistrzów zespół ten od zawsze grał zgoła inaczej. Po stronie Realu będzie też doświadczenie. Nie brakuje wciąż w składzie tej drużyny zawodników, którzy kilkukrotnie wygrywali te rozgrywki. No i ten mecz odbędzie się na legendarnym Santiago Bernabeu. To już samo w sobie da tej ekipie sporą przewagę.

Real Madryt wciąż nie może uporać się z kontuzjami. Dalej pauzują David Alaba i Brahim Diaz. Niedawno na ponad siedem miesięcy wypadł Dani Carvajal. Nie wiemy też co z Aurelienem Tchouamenim. Francuz nie dokończył treningu przed meczem z BVB. Lokalne media podawały, że doszło do problemu mięśniowego. To byłby spory problem dla Carlo Ancelottiego. Nawet jeśli sam 24-latek ostatnio nie prezentował się najlepiej.

Jude Bellingham za to nie strzelił w koszulce Realu jeszcze ani jednego gola w tym sezonie. To aż szokujące. Anglik jest oczywiście krytykowany. „Marca” wypunktowała jego dorobek, pisząc, że przeszedł z 10 do zera w ciągu roku.

BVB zrewanżuje się za ostatni finał?

Borussia Dortmund nie należy zwykle do wąskiego grona faworytów, by walczyć o triumf w Champions League. Ku zaskoczeniu wielu, podopieczni Edina Terzicia w poprzednim sezonie doszli do samego finału. Ulegli dopiero w najważniejszym momencie Realowi Madryt 0:2. Teraz drużyna z Signal Iduna Park jest w zupełnie innym miejscu.

Przede wszystkim zmienił się sztab szkoleniowy. Od teraz zawodników prowadzi duet byłych gwiazdorów klubu – Nuri Sahin i Łukasz Piszczek. Jak na razie ten duet poprowadził klub do dwóch zwycięstw – 3:0 z Club Brugge oraz aż 7:1 z Celtikiem. To sprawia, że Borussia jest liderem fazy ligowej Ligi Mistrzów.

W Bundeslidze jest trochę gorzej. Na ten moment BVB jest na 7.miejscu w tabeli. Do liderującego Bayernu Monachium traci cztery punkty. Na krajowym podwórku wielkim blamażem jest przede wszystkim tak druzgocąca porażka 1:5 ze Stuttgartem oraz 1:2 z Unionem Berlin. Tak jak i Real, tak samo BVB ma problemy kadrowe. Nuri Sahin nie będzie mógł dziś wieczorem skorzystać z Yana Couto, Giovaniego Reyny i Karima Adeyemiego.

O niemieckim klubie było też głośno z uwagi na bojkot treningu na Santiago Bernabeu z uwagi na obawy… szpiegowania. Turecki szkoleniowiec BVB Nuri Sahin ma uważać, że „Los Blancos” posunęliby się do takich czynów, umieszczając na terenie stadionu osoby, które miałyby za zadanie obserwować trening zespołu, a następnie przekazać te informacje do sztabu Realu Madryt. Co ciekawe, Sahin zna klub z Madrytu dość dobrze, bo sam przecież w przeszłości był jego zawodnikiem. Wtedy jakoś nie było słychać, by inne klubu o coś takiego Real Madryt podejrzewały. Nawet samej Barcelonie nie przychodziło to na myśl.

fot. PressFocus