Pokój w widokiem na wojnę - Leonardo (w końcu) szczery do bólu w sprawie Neymara

31.08.2019

Saga z Neymarem w roli głównej zdaje się nie mieć końca i wszystko wskazuje na to, że nie zmieni się to do 2 września. Ostatnie dni/tygodnie wielokrotnie miały być tymi „kluczowymi” i „decydującymi”, a koniec końców zawsze było tak samo. W końcu wiemy więcej. I to oficjalnie.

Odbierz zakład bez ryzyka z kodem GRAMGRUBO500 w BETCLIC – jest już legalny w Polsce!

Przedstawiciele obu stron długo starały się nic nie mówić, ewentualnie zaprzeczały sobie nawzajem. Czy oferty naprawdę wpływały? Czy Barcelona nie tylko spekulowała, ale rozmawiała z przedstawicielami klubu z Paryża? Wczoraj Leonardo zadziwił wszystkich i powiedział na ten temat naprawdę dużo.

Leonardo:
– „Pierwsza oficjalna oferta od Barçy dotarła 27 sierpnia. Nie dogadaliśmy się, ale negocjacje nie zostały zerwane”
– „Barça to jedyny klub, z którym rozmawiamy”
– „Barça wie, czego oczekujemy, by zgodzić się na sprzedaż Neymara. Zaakceptujemy w zamian piłkarzy”.

— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) August 30, 2019

Kiedy kibice Barcelony (ci, którzy chętnie zobaczyliby Brazylijczyka z powrotem) już zaczęli się cieszyć, dziś dostali kolejny cios. Rollercoaster znów zjechał na najniższy poziom i tym razem może już nie ruszyć naprzód.

Podczas gdy wczoraj informowano, że Todibo i Rakitić zgodzili się dołączyć do PSG, dziś większość mediów stwierdza, że temat transferu… na 99% upadł. Wszystko z powodu Ousmane Dembele, który nie zamierza wracać do Francji. Zawodnik, za którego „Duma Katalonii” zapłaciła ponad 100 milionów euro miał być kluczowym elementem całej operacji – Bartomeu nie zamierza bowiem wykładać „żywej” gotówki. Słowa Leonardo, które sugerowały „pokój” i powrót Brazylijczyka na Camp Nou, najpewniej zakończą się wojną – pozostaniem w Paryżu, w którym kibice najdroższego piłkarza świata nienawidzą.

Czy Neymar, a raczej jego brak, będzie dla Barcelony czymś negatywnym? Zależy od tego, czego oczekuje się od klubu. Gry zawodnikami za ogromne pieniądze, typowych gwiazd, czy stawiania na młodych, głodnych gry, przywiązanych do klubowych barw zawodników. Patrząc na to, co wyprawia m.in. 16-letni Ansu Fati (znów powołany na ligowy mecz), aż prosi się o dawanie mu szans, a nie „przepalaniu” zawodników wartych łącznie 200 milionów za Neymara.