Hit Ekstraklasy w Białymstoku na remis

26.04.2024
Ostatnia aktualizacja 29 kwietnia, 2024 o 00:50

Hit PKO BP Ekstraklasy w Białymstoku zapowiadał się pasjonująco. W meczu Jagiellonii z Pogonią Szczecin emocji nie zabrakło, ale zwycięzcy pojedynku już tak. W hitowym meczu 30. kolejki obie drużyny podzieliły się punktami. Sprawa tytułu wciąż nierozstrzygnięta.

Otoczka

Starcie dwóch najczęściej strzelających drużyn w obecnym sezonie Ekstraklasy powinno oznaczać wiele bramek. Jaga zdobyła 66, natomiast Pogoń 54. W lidze znajdziemy za to aż 11 zespołów, które lepiej strzegą bramki niż białostoczanie (w tym znajdującą się w strefie spadkowej Korona Kielce).

Jagiellona Białystok w meczu 29. kolejki bez większego problemu odniosła zwycięstwo na wyjeździe z ekipą Zagłębia Lubin (2:1). Prócz wpadki z Cracovią (1:3), która była wynikiem czerwonej kartki Adriána Diégueza, lider tabeli gra porywająco i co najważniejsze – skutecznie. Cztery punkty przewagi przed nad Śląskiem Wrocław oraz Lechem Poznań pozwalają na jedną wpadkę. W piątkowy wieczór swój 300. mecz w Ekstraklasie rozegrał Taras Romanczuk, dwukrotny reprezentant Polski.

Dla Pogoni Szczecin był to dość ważny mecz. Należy jednak pamiętać, że 2 maja czeka ich starcie w finale Pucharu Polski. Na pewno ekipa Jensa Gustafssona chciała zmazać plamę z poprzedniej kolejki. Wówczas na własnym terenie przegrała 0:2 z Piastem Gliwice. Gra Pogoni się nie kleiła, liderzy zawiedli, a trzy punkty „uciekły w siną dal”. Wygrana z Jagiellonią dałaby zmniejszenie straty do lidera do pięciu punktów oraz awans na czwarte miejsce w tabeli.

Do składu Jagielloni na domowy mecz po pauzie wrócił znany ze świetnych diagonalnych podań Adrian Diéguez, natomiast do składu Pogoni w porównaniu ze starciem z Piastem wskoczyli Kacper Smoliński oraz Wahan Biczachczjan, którzy zastąpili odpowiednio: kontuzjowanych Alexandra Gorgona oraz Adriana Przyborka.

I połowa

Już w trzeciej minucie szansę na gola miał Afimico Pululu, lecz chybił z kilkunastu metrów. Ogółem snajper Jagi w pierwszych minutach notował regularnie słabe zagrania – a to niedokładne przyjęcia, czy nie po drodze mu było spotkać się z futbolówką. Pierwsze minuty należały do podopiecznych Adriana Siemieńca. To oni grali szybciej, lepiej konstruowali akcje niż przeciwnicy.

Wynik spotkania w 15. minucie otworzył jednak Kamil Grosicki. Mimo leżącego w polu karnym „Jagi” jednego z graczy gospodarzy sędzia Szymon Marciniak kontynuował starcie. Mimo dezorientacji i wysoko ustawionej linii obrony sytuację wykorzystał Biczachczjan. Ormianin podał do wychodzącego Kamila Grosickiego, a ten będąc sam na sam z bramkarzem, zdobył bramkę numer 12 w obecnych rozgrywkach Ekstraklasy.

Dwie minuty później Jesus Imaz podał długą piłkę do Nené. Wydawało się, że będzie pojedynkował się z bramkarzem, lecz Linus Wahlqvist dobrze asekurował piłkarza „Dumy Podlasia”. Lepiej aniżeli na początku spotkania spisał się Pululu w 24. minucie. Wówczas wykorzystał podanie Nené. Szybka akcja Jagielloni dzięki sprytowi Portugalczyka i minięciu Leo Borgesa pomogła mu podać do Angolczyka, który z kilku metrów pokonał golkipera Pogoni. Było to jego dziewiąte trafienie w lidze, czym zrównał się choćby z Mikaelem Ishakiem, czy kolegą z drużyny Bartłomiejem Wdowikiem.

Później nastąpi okres słabszej gry ze strony obu klubów. W 34. minucie przepiękna asysta z piętki Grosickiego nie została zamieniona na gola przez Efthymiosa Koulourisa. Kapitan gości miał dużo miejsca i umiał to wykorzystać w pierwszej połowie meczu. Gdy trenerzy obu drużyn mieli już zapewne przygotowane aspekty taktyczne do omówienia w przerwie z zespołem, padła bramka na 2:1. Bardzo dobre dośrodkowanie Bartłomieja Wdowika z prawej strony boiska wykorzystał Jesús Imaz.

Tym samym Hiszpan został piątym graczem w obecnym sezonie Ekstraklasy, który strzelił dziesięć bądź więcej goli. Na tej liście jest już w tym sezonie dwóch „Portowców” – poza Grosickim, także Koulouris. Już w doliczonym czasie gry mógł wyrównać Biczachczjan, jednak jego strzał z ostrego kąta minął bramkę Jagielloni.

II połowa

Początek połowy przyniósł przewagę Pogoni. Trzy minuty po wznowieniu Biczachczjan pokazał swoją popisową umiejętność, czyli bardzo dobre uderzenie z daleka. Obronił Zlatan Alomerović. W 57. minucie Leo Borges po rzucie rożnym wykonanym przez Biczachczjana i zamieszaniu w polu karnym skierował futbolówkę do siatki Alomerovicia. Potem swoich sił pod bramką rywala próbował chociażby Nené.

12 minut po golu na 2:2, Koulouris skierował futbolówkę do siatki, lecz arbiter boczny nie miał wątpliwości i pokazał pozycję spaloną. Dla postronnych kibiców mniej się mogła podobać dalsza gra, gdyż upływ siły wraz z mniejszą chęcią do zdobycia zwycięskiej bramki dały o sobie znać. W ostatnich minutach okazje bramkowe występowały w śladowej ilości, a próba np. Fredrika Ulvestada niezbyt zagroziła bramce „Jagi”.

Koniec meczu mógł zwieńczyć dzieło. W ostatniej akcji mecz składną akcję gospodarzy mógł zamienić na gola Dominik Marczuk. Powoływany do reprezentacji Polski piłkarz minął nawet dwóch rywali, ale uderzył w boczną siatkę. To może być kosztowne pudło na koniec sezonu – w Białymstoku chcieliby się w tej kwestii bardzo pomylić.

Po meczu

Co prawda po spotkaniu Marczuk płakał, ale piękna była postawa kibiców, którzy skandowali jego imię i nazwisko. Młody skrzydłowy zmarnował doskonałą okazję, nie strzelił gola w 98. minucie. Ogółem bardziej z remisu może być zadowolona drużyna z Białegostoku. Optycznie i pod względem xG (1.14 vs. 1.54) lekką przewagę mieli goście. Martwić fanów „Jagi” może to, że w ostatnich pięciu meczach ich ulubieńcy wygrali tylko jedno spotkanie.

Natomiast Pogoń na zwycięstwo na wyjeździe w Ekstraklasie czeka od 16 lutego 2024 roku i meczu z Radomiakiem. Przynajmniej na kilkanaście godzin szczecinianie będą zajmować piąte miejsce w tabeli. Wynik 2:2 pewnie nie raduje w pełni żadnej z ekip, ale wykonały one mały krok w realizacji swoich celów. Z wyniku ucieszy się też znaczna część czołówki – choćby Lech Poznań, który może się teraz zbliżyć na dwa punkty do lidera z Białegostoku.

Fot. Screen X / Canal+

Może zaciekawi Was odrobina nostalgii! Zerknijcie na nasz cykl ”Słynne drużyny EURO”:

  1. CZECHY 2004
  2. HISZPANIA 2012
  3. HOLANDIA 2000
  4. DANIA 2020
  5. DANIA 1992
  6. GRECJA 2004
  7. FRANCJA 1984
  8. ŁOTWA 2004