Problem Michała Probierza w ataku. Karol Świderski zasługuje na szansę?

Napisane przez Mateusz Dukat, 18 listopada 2024
Świderski

Już dziś o 20:45 na PGE Narodowym z ust sędziego Christiana Dingerta usłyszymy pierwszy gwizdek spotkania Polska – Szkocja. „Biało-Czerwoni” muszą zrobić wszystko, aby jakkolwiek zmazać plamę po kompromitującej klęsce 1:5 z Portugalią. Kluczowym pytaniem przed spotkaniem z podopiecznymi Steve’a Clarke’a jest to, kogo zobaczymy dziś w ataku. Największym faworytem do gry w pierwszej XI przeciwko Szkotom wydaje się być Karol Świderski.

Biurokracja czy ludzki błąd?

Zaraz, zaraz – przecież podczas meczu rozgrywanego w Porto Świderski stał gotowy do wejścia tuż przy strefie zmian. Ostatecznie jednak napastnik Charlotte FC niespodziewanie został cofnięty z powrotem na ławkę rezerwowych – wówczas schodzącego z boiska Kacpra Urbańskiego zastąpił Adam Buksa.

Po zakończonym meczu selekcjoner nie owijał w bawełnę i jasno stwierdził, że winny ów zamieszaniu był… czynnik ludzki. Jak się później okazało, zupełnie przez przypadek Świderski nie został wpisany do protokołu meczowego, przez co zwyczajnie nie był zarejestrowany jako czynny uczestnik meczu. Przebywający na ławce rezerwowych i nieświadomy napastnik według prawa UEFA niczym nie różnił się więc od znajdujących się poza kadra meczową Michała Gurgula, Bartosza Mrozka i Bartosza Kapustki.

Probierz chciał jak najszybciej wyjaśnić sytuację i od razu ruszył do Świderskiego, przepraszając go. Jak się później okazało, braku wpisania „Świdra” do protokołu winien był kierownik reprezentacji – Łukasz Gawrjołek. Tomasz Włodarczyk z portalu „Meczyki.pl” poinformował jednak, że za członkiem sztabu jednoznacznie wstawili się wszyscy zawodnicy, przez co Gawrjołek nie poniesie większych konsekwencji. Gawrjołek był jednym z zaproszonych na konferencję prasową przed meczem ze Szkotami i wytłumaczył dokładnie swoją pomyłkę.

Piątek i Buksa zawiedli

Odejdźmy jednak od kierowników, protokołów i wszystkiego co poboczne, gdyż na sam koniec najważniejsze jest to, co dzieje się na boisku. Zdanie to nie broni jednak praktycznie nikogo. Z Portugalią doznaliśmy bowiem upokorzenia na europejską skalę, gdyż porażka 1:5 nie powinna się zdarzać nawet przeciwko najlepszym. Jako zespół reprezentacja Polski zupełnie się posypała wraz ze stratą pierwszego gola, co świadczy tylko o jej niedojrzałości i – niestety – sportowej zaściankowości.

Obaj napastnicy – Krzysztof Piątek i wspominany już Adam Buksa zagrali słabo, nie stwarzając przy tym w zasadzie żadnego zagrożenia pod bramką rywali. Fakt ten najlepiej poprzeć liczbami. Piątek nie oddał żadnego celnego strzału, a do tego zaliczył tylko 24 kontakty z piłką. Był co prawda bliski gola po uderzeniu zza szesnastki, ale nie potrafił się przy tym utrzymać przy piłce w okolicach pola karnego. Zawiódł.

Wejście Adama Buksy na murawę Estadio do Dragao także nie dało praktycznie nic. Siedem kontaktów, zero celnego strzału, nawet bez próby dryblingu – o takim, nawet krótkim występie każdy napastnik chce jak najszybciej zapomnieć. Piłkarz Midtjylland był niczym w swoim klubie – w ostatnich tygodniach jakby go nie było. Do tego zmarnował też okazję, zabierając ją Nicoli Zalewskiemu po jego spektakularnym rajdzie. Obu napastników oceniliśmy na 2.

Oceny Polaków po meczu Portugalia – Polska

Wobec otrzymanych i zmarnowanych szans Piątka i Buksy naturalnym kandydatem do występu od pierwszej minuty meczu ze Szkocją wydaje się więc być właśnie Świderski. Oczywiście wciąż możliwe jest także, że na pozycji numer dziewięć zagra Mateusz Bogusz, jednak w przypadku piłkarza Los Angeles FC trudno mówić o zawodniku sprofilowanym typowo pod grę na „szpicy”. Oprócz tego 23-latek nie zagrał jednoznacznie dobrego meczu z Portugalią, przy czym został zmieniony już w przerwie meczu. Jak się później okazało, ta decyzja selekcjonera obroniła się na boisku. Bogusza zastąpił bowiem Dominik Marczuk, który zaprezentował się dobrze, strzelając między innymi gola honorowego.

Oprócz aspektu czysto sportowego dochodzi także ten ludzki, który czasami jest wręcz określany słabością Michała Probierza. Świderski ma bowiem prawo czuć się potraktowany niesprawiedliwie, przez co selekcjoner znajduje się w dość patowej sytuacji. W końcu dlaczego miałby nie zagrać, skoro był przewidziany do występu z Portugalią? Przy takich okolicznościach Probierz jest jak szachista, którego przeciwnik (w tym przypadku podopieczny) zna jego kolejny ruch.

Świderski strzela Wyspiarzom

Kolejnym argumentem za Świderskim w pierwszej XI podczas meczu ze Szkocją jest fakt, iż w swojej reprezentacyjnej przeszłości ma na koncie gole strzelane zespołom z Wielkiej Brytanii. Aby sobie je przypomnieć, trzeba cofnąć się do poprzedniej kampanii Ligi Narodów z 2022 roku, kiedy to w grupie mierzyliśmy się z Walią. Wówczas napastnik do bramki rywala trafił zarówno podczas rozgrywanego we Wrocławiu meczu domowego, jak i na wyjeździe w Cardiff. Okazał się katem Walijczyków i świetnie współpracował z Lewandowskim w ataku. Były to dwa gole na wagę sześciu punktów.

Dobry występ przeciwko Walii Świderski zaliczył także w marcu tego roku, kiedy to właśnie z ojczyzną Garetha Bale’a rywalizowaliśmy w finałowym barażu o EURO 2024. Napastnik spędził wtedy na boisku 80 minut.Warto zaznaczyć także, że całe wrześniowe spotkanie ze Szkocją Świderski spędził na ławce rezerwowych. 27-latek nie miał więc jeszcze ani jednaj szansy na „ukąszenie” reprezentacji kraju kiltów i whisky.

Ponadto, napastnik Charlotte FC obecnie znajduje się w całkiem niezłej formie, gdyż podczas ostatniego meczu 1/8 fazy pucharowej MLS strzelił gola zespołowi Orlando City. Rywalizację z zespołem z Florydy Świderski będzie jednak wspominał słodko-gorzko. Z jednej strony wpisał się na listę strzelców, natomiast z drugiej zmarnował rzut karny w serii jedenastek, co bezpośrednio przełożyło się na odpadnięcie Charlotte z rozgrywek. Tym samym 27-latek sezon 2024 może uznać za zakończony.

Początek meczu Polska – Szkocja o 20:45. Po meczu relacja ze spotkania oraz oceny pomeczowe do przeczytania będą na Futbol News.

fot. PressFocus