Bułka bez czystego konta! Jego drużyna straciła punkty z Lille

Napisane przez Mikołaj Duda, 17 stycznia 2025
Marcin Bułka, Lille - Nice

Marcin Bułka wraz ze swoimi kolegami udał się na północ Francji do Lille by rozegrać prestiżowe starcie 18. kolejki Ligue 1. Jego drużyna w pelni kontrolowała boiskowe wydarzenia, jedną z okazji Sofiane Diop zamienił na gola. Po przerwie gospodarze pokazali się z zupełnie innej strony. Po prostych błędach defensywy, Hakon Haraldsson i Bafode Diakite odwrócili losy spotkania, przez co ekipa reprezentanta Polski wraca na Lazurowe Wybrzeże nawet bez punktu.

Bułka rozgrzał emocje przed meczem. Klub nie czekał z reakcją

Nicea ma za sobą bardzo udany czas na krajowym podwórku. W ostatnich dniach mniej dyskutuje się o ich formie sportowej, a media rozpalił kontrowersyjny wpis reprezentanta Polski. Marcin Bułka po wygranej w 1/16 finału pucharu Francji z Bastią, czyli derbowym rywalem na swoim instagramowym koncie napisał krótkie zdanie „wygrana na gównianym stadionie”.

Wzbudziło to duże kontrowersje, szczególnie w obliczu wydarzeń, jakie miały miejsce ponad trzy dekady temu na obiekcie drugoligowca. W 1992 roku na Stade Armand Cesari doszło do zawalenia trybuny przed jednym z meczów. Podczas tej tragedii zginęło 18 osób, a ponad dwa tysiące zostało rannych. Na znak pamięci ofiar, od kilku lat (po długiej walce o pamięć ofiar) 5 maja nie gra się we Francji ligowych spotkań.

Wpis szybko zniknął w sieci, jednak i tak Bułka wywołał burzę. Głos w tej sprawie zabrał jego klub. OGC Nice wziął w obronę swojego bramkarza. Stwierdzili, że to była reakcja na rasistowskie hasła w stronę jego kolegów z drużyny i w żadnym wypadku bramkarz nie miał na celu pokazania braku szacunku wobec katastrofy sprzed ponad 30 lat.

Zareagowała także druga strona. W dyplomatycznych słowach, ale Bastia potępiła udzielenie wsparcia Polakowi przez jego klub i zaapelowała o większą rozwagę przy publikowaniu treści w internecie. Na tym sprawa najprawdopodobniej się zakończy. Bułka w tym sezonie zagrał w 23 spotkaniach i zachował trzy czyste konta.

https://twitter.com/ogcnice/status/1880330291681890707

Kilka dni po tym kontrowersyjnym meczu drużyna z Nicei wybrała się do Lille, by zagrać z lokalną ekipą prowadzoną przez Bruno Genesio. Oba zespoły sąsiadowały ze sobą w tabeli Ligue 1. Przed spotkaniem OGC Nice zajmowała czwarte miejsce z zaledwie jednym punktem przewagi.

Było wiadomo, że w przypadku zwycięstwa gospodarzy oba kluby zamienią się pozycjami. LOSC Lille również w ciągu tygodnia awansował do kolejnej rundy krajowego pucharu. Po serii rzutów karnych wyeliminowali Olympique Marsylię.

Jeszcze lepiej idzie im w elitarnej Lidze Mistrzów. Na dwa mecze przed końcem fazy ligowej zajmują ósme miejsce i z pewnością wystąpią również w fazie pucharowej – tam pokonali bowiem zarówno Real Madryt, jak i Atletico. Z kolei klub polskiego golkipera dużo gorzej radzi sobie w Lidze Europy. Póki co zdobyli zaledwie dwa punkty i są na drodze do przedwczesnego pożegnania się z tymi rozgrywkami.

https://twitter.com/LOSC_EN/status/1880339876027199498

Bułka – chill guy, a jego koledzy pokazali moc

Od początku inicjatywę przejęli goście. Już w trzeciej minucie bardzo bliski otworzenia wyniku był Gaetan Laborde. Jego strzał końcówkami palców wyciągnął Lucas Chevalier. Chwilę później bardzo podobną obroną Francuz popisał się po uderzeniu Sofiane’a Diopa.

W pierwszym fragmencie meczu to drużyna Marcina Bułki była odważniejsza i bardziej zdeterminowana. Nie minął nawet kwadrans a trener OGC Nice, Franck Haise był zmuszony do przeprowadzenia pierwszej zmiany. Za kontuzjowanego Pablo Rosario na boisku pojawił się Tanguy Ndombele.

Na 15 minut przed przerwą prawą stroną ruszył Jonathan Clauss i płasko posłał piłkę w pole karne. Tym razem nie popisał się golkiper Lille. Wypluł piłkę prosto pod nogi Sofiane’a Diopa. Marokańczyk tylko dopełnił formalności i umieścił piłkę w pustej bramce. Z prowadzenia mógł cieszyć się Bułka, który w pierwszej połowie był na dobrą sprawę bezrobotny.

Wprowadzony z ławki Ndombele powinien kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszej części podwyższyć wynik. Z najbliższej odległości trafił w poprzeczkę. Gospodarze przez 45 minut kompletnie nie potrafili stworzyć sobie dobrej okazji. Jakby przestraszyli się polskiego bramkarza i bali się uderzać w jego kierunku.

https://twitter.com/RMCsport/status/1880353605255066075

„Les Dogues” sami sobie to wyrwali – remontada na północy

Druga połowa ekspresowo przyniosła wyrównanie. Gospodarze wzięli się do roboty i to przyniosło efekty. Kompletnie niepilnowany Hakon Arnar Haraldsson znalazł się na czystej pozycji. Piłka po jego strzale odbiła się od słupka i wpadła do siatki OGC Nice. Marcin Bułka był w tej sytuacji bez szans.

https://twitter.com/RMCsport/status/1880363269627805867

Kwadrans później po rzucie rożnym zdecydowanie nie popisał się Jonathan Clauss. Zmylił wszystkich, w tym własnego bramkarza podając piłkę prosto pod nogi Bafode Diakite. Francuski obrońca dostawił stopę i wyprowadził Lille na prowadzenie.

Obie drużyny na drugą połowę wyszły zupełnie odmienione. Ekipa z Nicei praktycznie przestała atakować, dążyć do zdobycia następnych bramek. Stali się zagubieni i bezradni. Gospodarze z kolei całkowicie odżyli.

W przerwie Bruno Genesio z kolei musiał mocno wpłynąć na swoich piłkarzy. Ci uwierzyli w siebie i w to, że są w stanie odwrócić losy meczu. Ich ataki nabrały kolorytu, zaczęli budować je z przekonaniem, tym samym zmuszając przeciwników do prostych błędów. Opłaciło się to bowiem, zwycięstwo po odwróceniu losów meczu zawsze smakuje wyjątkowo dobrze.

Marcin Bułka, mimo porażki swojej drużyny nie może mieć sobie nic do zarzucenia. Przy obu bramkach nie mógł zrobić nic więcej. Może mieć tylko pretensje do swojej obrony,bo po przerwie jej słaba postawa zabrała mu możliwość zachowania czwartego czystego konta w tym sezonie. Polak był odważny z piłką przy nodze, nie bał się gry pod presja większość jego zagrań była celna. Zdecydowanie indywidualnie to był dla niego udany wieczór.

Fot. screen X/ Eleven Sports

Zna cały skład Radomiaka i Puszczy Niepołomice. Zawsze obejrzy mecz tych drużyn ponad El Clasico. Dzień rozpoczyna od doniesień z polskiego uniwersum. Podczas przerwy zimowej z obrzydzeniem musi śledzić ligi TOP 5.

Odbierz freebet 250 zł
za wygraną Man City z Ipswich