Vadis Odjidja-Ofoe: „Nie chciałem wykorzystywać mojej sytuacji w Legii jako wymówki”

Napisane przez Marcin Ziółkowski, 12 lutego 2025
Vadis Odjidja-Ofoe

Vadis Odjidja-Ofoe po raz pierwszy od odejścia z Legii pokazał się niedawno przy Łazienkowskiej, co wzbudziło bardzo pozytywne emocje wśród kibiców warszawskiej drużyny. Mimo iż Belg grał w Warszawie tylko przez jeden sezon, do dziś jest wymieniany jako jeden z najlepszych zagranicznych piłkarzy polskiej Ekstraklasy XXI wieku. Były już zawodnik był ostatnim gościem rozmowy u dziennikarza Tomasza Ćwiąkały. Oto najciekawsze wątki.

Vadis a sprawa polska

Vadis po raz pierwszy od odejścia pokazał się na trybunach w niedawnym meczu Legia – Korona zakończonym remisem 1:1. Podopieczni Goncalo Feio nie radzą sobie po wznowieniu rozgrywek zbyt dobrze, ale jak podkreśla Belg – wspiera zespół gdy tylko może.

Vadis Odjidja-Ofoe: – Mecz z Koroną to pierwszy raz odkąd pojawiłem się w Warszawie od odejścia. Gdy tu jeszcze grałem, zawsze chciałem wrócić, ale nie jest to łatwe, gdy jest się czynnym piłkarzem. Cieszę się, że mogłem znów zobaczyć stadion i drużynę, którą wciąż uwielbiam i wspieram niezależnie od wyników. Zdarza mi się oglądać mecze europejskich pucharów, ale nie znam nikogo konkretnie poza Jędzą.

Gdy playmaker z Beneluksu trafił do Warszawy, wkrótce jego drużyna (jako póki co ostatnia w Polsce) awansowała do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dlaczego ten zespół był w skali kraju tak dobry i jakościowy? Jakie sam Vadis ma najlepsze wspomnienia związane z europejskiej kampanii?

Legia w Lidze Mistrzów miała dobrą mieszankę – klasowych piłkarzy i ciężko pracujących. Mieliśmy sporo trudności, ale z czasem się poukładało, zgraliśmy się. Drużyna rosła i to było naszą siłą (…) Z początku przegrywaliśmy te proste mecze, potem był jakiś problem między drużyną a trenerem – słyszałem o tym po czasie. Poprawiło się po przyjściu Jacka Magiery. (…)

Pierwsze co mi przychodzi do głowy z tamtej Ligi Mistrzów to mecze, w których mieliśmy dobre wyniki – remis z Realem, wygrana ze Sportingiem. Po meczu w Madrycie kibice czekali dumni pod hotelem, bo nie przyjechaliśmy na Bernabeu tylko się bronić, a graliśmy z luzem. To był naprawdę dobry mecz. Jedyne co ich mogło zaskoczyć, to ten mecz zremisowany 3:3. Wiedziałem czego konsekwencją był pusty stadion, ale nie znałem na tyle polskiego, by rozumieć wszystkie newsy. To mi pomogło, bo tak naprawdę skupiałem się na graniu.

Jak wspomina czas pracy z Jackiem Magierą? Sympatia jest do dziś, rok temu panowie spotkali się wzajemnie podczas jednego z meczów. Były już szkoleniowiec bardzo pomógł Vadisowi zwłaszcza od strony ludzkiej. Piłkarz wyjawił z jakimi problemami mierzył się, gdy przychodził do Warszawy. Piłkarz podkreśla, że pod wodzą polskiego szkoleniowca czuł się po prosty bezpiecznie. Wydarzyła się też przykra sytuacja w jego życiu – stracił jednego z rodziców. Przeżywał trudny moment.

U Magiery trudne były początki, także z powodu bariery językowej. On rozumiał mnie jednak bez słów. Zawsze wiedział, kiedy potrzeba mi było empatii, kiedy miałem trudną sytuację i musiałem pojechać do Belgii. Czułem się dzięki niemu pewniej. Gdy przyszedłem to czułem, że z Besnikiem będzie podobnie, ale czuję, że Bóg dał mi prezent w postaci Magiery. Dwa tygodnie przed przyjazdem tutaj zmarła moja mama.

– Nie chciałem jednak wykorzystywać tej sytuacji jako wymówki. Potrzebowałem po prostu trochę czasu, nie trenowałem za wiele, mama była na granicy życia i śmierci. Kibice przychodzą, by widzieć 11 piłkarzy walczących o wygraną do ostatniej minuty, nie będą zastanawiać się nad tym czy ktoś ma trudną sytuację. (…) Ja nie czytałem mediów nawet w krajach, gdzie język rozumiem. Jak masz trudny czas to w pewnym momencie wszystko się ułoży. Ja zawsze wierzyłem w siebie, ludzie zawsze będą dla odmiany krytykować. Kiedy masz trudny czas, nikt ci nie doradza. Trzeba być stanowczym. Ja wiedziałem, że z czasem się poprawię.

Nadchodzące mecze

    Epizod warszawski Vadisa trwał tylko rok. Jak się jednak okazuje, mogło to wszystko trwać dłużej, ale… także krócej.

    Rozważałem pozostanie po tamtym sezonie. Kibice nie wiedzą jednak o wszystkim. Zimą miałem jechać do Stanów, do Nowego Jorku. Uważałem, że to dla mnie świetna okazja. Dałem obietnicę, że jestem w Warszawie na rok i dlatego zostałem. Po tytule zastanawiałem się co dalej. (…) To prawda (o zakochaniu się w Warszawie – MZ).

    Nie jest daleko od Belgii i ludzie mnie tu kochali. Byłem jednak wiele młodszy, miałem jakieś 27-28 lat, w takim momencie można jeszcze wiele osiągnąć. Gdybym miał te trzy lata więcej, raczej zostałbym tutaj kolejne 4-5 lat. (…) Nie chciałem w Polsce grać gdziekolwiek indziej, a była propozycja na stole. Trener Hajduka proponował mi angaż i uważałem, że to była najlepsza możliwość dla mnie, traktowałem Chorwację jako bardzo dobry wybór.

    Gdzie mógł trafić Vadis?

    Dlaczego mimo tak dobrego poziomu, nigdy nie trafił na dobre do lig z TOP 5? Vadis odpowiedział, że miał trochę pecha: – Miałem pechowe epizody równolegle do bardzo dobrych sezonów, ale czasem po prostu potrzebujesz farta. Osobiście jestem zadowolony z tego co osiągnąłem. Niektórzy utalentowani nie mieli szansy np. ze względu na urazy, więc jestem wdzięczny, że udało mi się przebić.

    Jak każdy szanujący się piłkarz, mógł niegdyś dołączyć do znacznie lepszego klubu. Zadecydowały detale. Vadis przypomniał też o tym, jak go traktowano w Belgii i samym Anderlechcie. Przywdziewał koszulkę Norwich w Championship, zagrał też w Premier League kilka spotkań z tym klubem, który wiecznie spada i awansuje, ale mógł dołączyć… do innego zespołu angielskiej elity. Tego, który gra w niej nieprzerwanie od sezonu 1950/51.

    Z klubów z topu mogłem dołączyć do Evertonu. FIFA stwierdziła, że transfer się opóźnił o małą chwilę, kwestie papierologii, minuta – dwie. Czasem taka minuta decyduje czy trafisz do takiego klubu. Łatwiej jest już po samym transferze. (…) W Belgii postrzegano mnie jako talent, ale nie wonderkid. Chcieli zrobić ze mnie w Anderlechcie nową gwiazdę, na stadionie było moje 10-metrowe zdjęcie. Potem trzy lata siedziałem na ławce w jedynce, do 18 roku życia, nie dawali mi szans, choć ciągle powtarzali jaki to ja jestem wielki talent.

    Talent z Beneluksu, który grał z Hazardem

    Vadis grał w jednej kadrze z Edenem Hazardem, konkretniej w seniorskiej kadrze Belgii zagrali ze sobą wspólnie przez… kilkadziesiąt sekund. Miał jednak okazję uczestniczyć razem z wielkimi gwiazdami na zgrupowaniu, więc widział ich umiejętności na treningach. Jaki był gwiazdor Chelsea, a także kogo najbardziej lubił były legionista ze „złotego pokolenia” Belgów?

    Eden od początku był wyjątkowy. Grał zwykle w drużynach o rok lub dwa starszych od swojego wieku. Zagraliśmy parę razy w kadrze narodowej. On był zawsze wyluzowany, duże poczucie humoru, ale nie myślałem, że będzie jednym z najlepszych na świecie. Na pewno miałem świadomość, że to ktoś wysoce utalentowany. (…) Z tej generacji wymieniłbym Moussę Dembele. Ma dobre serce, jest zabawny, to świetna osoba. Od młodości znam Vincenta Kompany’ego, od zawsze to był typ lidera. Zawsze wiedział czego chce. Jest pośród tych piłkarzy mnóstwo świetnych ludzi.

    Koniec kariery

    Vadis Odjidja-Ofoe dopiero od niedawna jest na emeryturze. W Rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą opowiedział, co zadecydowało o tym, że podjął taką decyzję. Ogromny wpływ miała tęsknota za dziećmi.

    Mam trójkę dzieci, ja w Hajduku byłem sam. Jedno z nich płakało pewien czas przez telefon dlaczego mnie z nim nie ma, inne dzieci chodzą w różne miejsca z rodzicami. Stwierdziłem, że to dobry moment. Mam 35 lat i to czas, w którym warto zastanowić się co dalej robić w życiu. Próbowałem znaleźć okazję do gry pobliżu mojego miejsca zamieszkania, ale nie udało się. W moim wieku nie ma już sensu jechać pół kraju w weekend, aby potrenować. (…) Nie brakuje mi piłki. Mogę pojechać na wakacje kiedy tylko chcę. Rodzina jest moim priorytetem.

    – W trakcie kariery próbowałem się wkręcić w jakiś biznes – otwieram wkrótce drugi klub padlowy. Mam już jeden z 10 krytymi i czterema odkrytymi kortami. Mamy 700 klubowiczów w Belgii, to jeden z największych klubów do padla w kraju. To jedna z moich najbardziej udanych inwestycji. (…) Osobiście nie planuję iść w stronę pracy trenera. To za duża presja i stres. Bardzo ciężko jest teraz pracować w tym zawodzie. Ludzie są obecnie bardziej podatni na krytykę. Teraz realizuję kurs UEFA i FIFA na certyfikowanego managera piłkarskiego, będę się tym zajmował dziewięć miesięcy.

    Redaktor Ćwiąkała wskazał na kilka osób z kariery Vadisa, głównie z Legii. Belg opowiedział pokrótce, jak pamięta wskazane osoby.

    • Artur Jędrzejczyk: – Jego obecność zawsze cieszy ludzi
    • Guilherme: – Zawsze dobry kontakt i zawsze wiedział jak pomóc drużynie na boisku
    • Paolo Guerrero: – Opiekował się mną w Hamburgu, mieliśmy swoje szalone momenty
    • Nemanja Nikolić: – Potrafił strzelić coś z niczego, fox in the box
    • Michał Pazdan:Najczęściej z szatni powtarzał słowo k**wa, miał wysoki poziom gry
    • Miroslav Radović: – Po dwóch treningach wiedziałem już, że to świetny zawodnik
    • Aleksandar Prijović: – Nasz Zlatan – poza boiskiem ciągle wyluzowany, na treningu zawsze dawał z siebie wszystko
    • Jakub Rzeźniczak i Arkadiusz Malarz: – Czasem zbyt nerwowi, zawsze chcieli jak najlepiej dla klubu, mocno brali do siebie, jak coś w drużynie szło nie tak – Arek typ lidera, trzymał szatnię w ryzach
    • Sebastian Szymański: – Od początku wszyscy go lubili – bardzo się do nas przywiązał, nie mówił za dużo. Na boisku bardzo pewny siebie. W zeszłym roku dał mi bilety na Feyenoord
    • Jacek Magiera: – Dobrze zarządzał ludźmi, wszystkich uspokoił w trudnym czasie

    Na koniec Vadis został zapytany, czy pomaga Legii znaleźć „swojego następcę”, bowiem jest na długo punktem odniesienia co do ofensywnych playmakerów środka pola. Odpowiedział on:

    Rozmawiałem na meczu z Koroną z prezesem Mioduskim – o tym jak się układa, jakie mają plany i perspektywy. Miejmy nadzieję, że kwestia kilku lat i młodzież z akademii trafi licznie do pierwszego zespołu. Polecałem w przeszłości wielu piłkarzom Legię, ale finalnie żaden tam nie trafił, nie świadczy to o mnie dobrze (śmiech). Wiadomo Polska nie jest nigdy pierwszym wyborem , ale zawsze będę polecał, Warszawa jest fantastyczna, stadiony są praktycznie nowe, to świetne miejsce by grać w piłkę.

    Fot. screen YouTube/ Tomasz Ćwiąkała

    Futbolowy romantyk, z Milanem wierny po porażce, a zdziwiony po zwycięstwie. Spokrewniony z synem koleżanki Twojej matki. Ten typ człowieka, który na Flashscore ma gwiazdkę przy drużynie z Tajlandii czy Indonezji.

    1
    Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
    2
    Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
    3
    Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
    4
    Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)