Athletic pod wodzą Ernesto Valverde – krok w stronę czegoś wielkiego?

Napisane przez Krzysztof Małek, 13 lutego 2025
Athletic pod wodzą Ernesto Valverde - krok w stronę czegoś wielkiego?

Ernesto Valverde jako trener sprawił, że Athletic Club jest jedną z czołowych drużyn La Liga 2024/25. Jego zespół zajmuje 4. miejsce w La Liga, a powrót do Ligi Mistrzów po raz pierwszy od 10 lat staje się coraz bardziej realny. Drużyna mimo spadku formy Nico Williamsa po EURO radzi sobie świetnie. Jego rolę przejął Oihan Sancet, który stał się jednym z najlepszych zawodników całej Primera Division. Co stoi za sukcesem ekipy z Kraju Basków?

Athletic w czołówce – czy to sezon przełomu?

W La Liga od lat prym wiodą Real Madryt, Barcelona i Atletico. Co jakiś czas zdarzają się wyskoki ponad stan drużyn typu Sevilla, Valencia czy rok temu Girona, która zajęła sensacyjne trzecie miejsce na koniec sezonu. Tym razem do czołówki puka Athletic, który ma szanse nawet na podium na koniec sezonu.

Jeszcze kilka lat temu Athletic był ligowym średniakiem. Choć w historii klubu zdarzały się zarówno lepsze, jak i gorsze momenty, zawsze brakowało czegoś, by zbliżyć się do czołówki. Przełom nastąpił dopiero w poprzednim sezonie, kiedy drużyna zajęła piąte miejsce w lidze i zdobyła Puchar Króla – pierwszy od 40 lat. Teraz może być jeszcze lepiej. Choć nie uda się obronić Pucharu Króla po porażce w 1/8 finału z Osasuną (2:3), w lidze Athletic ma szansę na najlepszy wynik od 11 lat.

Po 23 kolejkach La Liga, drużyna z Kraju Basków zajmuje 4. miejsce w tabeli, tracąc cztery punkty do trzeciej Barcelony. Podopieczni Ernesto Valverde pokazali jednak swoją nierówność formy. Potrafią pokonać Real Madryt 2:1 na własnym boisku, by potem zremisować z Deportivo Alaves lub Leganes. Gdyby nie aż osiem remisów, ich dorobek punktowy mógłby być zdecydowanie lepszy.

„Los Leones” są blisko awansu do Ligi Mistrzów, w której ostatni raz grali w sezonie 2014/15. Aby zapewnić sobie miejsce w tych elitarnych rozgrywkach, muszą zachować czujność nie tylko w starciach z silniejszymi rywalami. Już na początku marca czeka ich trudne wyjazdowe spotkanie z Atletico Madryt. W pierwszym meczu to ekipa ze stolicy triumfowała 1:0 po golu Angela Correi w doliczonym czasie gry. Teraz nadszedł czas na rewanż.

Ernesto Valverde i jego wpływ na zespół

Ernesto Valverde pasuje do Athletiku jak sznurówki do butów. To już jego trzeci epizod w roli trenera tego klubu, a jego powrót w 2022 roku miał na celu nie tylko przywrócenie stabilności, ale przede wszystkim powrót do europejskich pucharów. Po kilkunastu miesiącach pracy 61-latka widać, że drużyna odzyskała swoją tożsamość i styl gry, co przekłada się na coraz lepsze wyniki.

Kluczowym elementem taktyki Valverde jest stabilna defensywa. Athletic stał się zespołem niezwykle trudnym do sforsowania, a jego linia obrony funkcjonuje pewnie, co potwierdzają statystyki – mniej goli straciły jedynie Getafe i Atletico. Trener postawił na agresywny, dobrze zorganizowany pressing, który często prowadzi do odbioru piłki na połowie rywala.

Jednocześnie drużyna znacząco poprawiła się w budowaniu akcji – nie opiera się już wyłącznie na długich podaniach, ale potrafi cierpliwie rozgrywać piłkę, czekając na odpowiedni moment do przyspieszenia gry. Valverde doskonale wykorzystuje atuty swoich zawodników, wprowadzając większą elastyczność w ofensywie. Napastnicy i boczni pomocnicy zyskali więcej swobody, co sprawia, że Athletic jest groźny zarówno w ataku pozycyjnym, jak i w szybkim kontrataku.

Trener konsekwentnie stawia też na młodych wychowanków, którzy stopniowo odgrywają coraz większą rolę w zespole – co może okazać się kluczowe dla przyszłości klubu. Dzięki tym zmianom Athletic nie tylko regularnie punktuje, ale również prezentuje atrakcyjniejszy styl gry. Ernesto Valverde udowodnił, że potrafi dostosować zespół do wymagań współczesnej La Liga i maksymalnie wykorzystać jego potencjał. Pozostaje pytanie – czy to wystarczy, by zapewnić powrót do Ligi Mistrzów?

Liderzy drużyny

Struktura klubu jest niezwykle unikalna – zgodnie ze statutem w barwach Athletiku mogą występować wyłącznie piłkarze urodzeni w Kraju Basków lub mający baskijskie korzenie. To ograniczenie transferowe sprawia, że klub w dużej mierze opiera się na własnych wychowankach, co nie zawsze przynosi natychmiastowe efekty, ale jest absolutnie wyjątkowe w skali świata wielkiej piłki.

Czasami Athletic sięga także po zawodników niechcianych w innych klubach, jak Andoni Gorosabel, którzy mimo wszystko odgrywają istotną rolę w szerokiej kadrze. W bramce Ernesto Valverde ma prawdziwy kłopot bogactwa. Numerem jeden pozostaje mistrz Europy Unai Simon, który po EURO 2024 musiał przejść operację. Jego miejsce na początku sezonu zajął Julen Agirrezabala, 24-letni wychowanek klubu, który w 23 rozegranych meczach aż 10 razy zachował czyste konto.

Linią defensywną dowodzi inny mistrz Europy, Dani Vivian, wspierany głównie przez Aitora Paredesa, Yeraya Alvareza oraz doświadczonych Yuriego Berchiche i kapitana Oscara de Marcosa. W środku pola najczęściej rządzą Mikel Vesga i Benat Prados, a ofensywę napędza kwartet – bracia Inaki i Nico Williams, Oihan Sancet i Gorka Guruzeta. Do tego dochodzą jeszcze Alex Berenguer oraz sprowadzony latem Alvaro Djalo.

Ernesto Valverde ma jednak pewien problem do rozwiązania. Największa gwiazda drużyny, Nico Williams, po EURO 2024 zdecydowanie obniżył loty. Latem wielu widziało go już w Barcelonie, ale transfer ostatecznie nie doszedł do skutku. 22-latek jest cieniem samego siebie – w tym sezonie rozegrał 30 spotkań, w których zdobył zaledwie cztery gole i zanotował pięć asyst. Dla porównania, rok wcześniej strzelił osiem bramek i aż 19 razy asystował.

Wydawało się, że po świetnym turnieju w Niemczech stanie się jedną z największych gwiazd ligi obok Lamine’a Yamala. Tymczasem młody talent Barcelony nadal błyszczy, a skrzydłowy Athletiku, który długo był łączony z transferem do „Dumy Katalonii” – jakby się wypalił. Zmiennikiem Williamsa miał być Alvaro Djalo, ale 25-latek również zawodzi.

To wyzwanie na wiosnę dla Valverde – jak przywrócić Nico do optymalnej formy i sprawić, by Athletic nie stracił szans na powrót do Ligi Mistrzów?

Na szczęście dla klubu, w obliczu słabszej formy Nico Williamsa, ciężar ofensywy przejął Oihan Sancet. 24-letni wychowanek Athletiku jest w fenomenalnej dyspozycji – niedawno niemal w pojedynkę rozstrzelał Gironę, kompletując hat-tricka. Jego świetna forma to kluczowy element sukcesów drużyny w tym sezonie. Od 2017 roku, jako jedyny ze swojego klubu w La Liga trafiał trzy razy w jednym meczu (z Gironą był to trzeci taki wyczyn).

Rok temu klub zabezpieczył swoją przyszłość, przedłużając kontrakt Sanceta aż do 2032 roku. Gdyby nie to, prawdopodobnie już teraz grałby on w Barcelonie, PSG czy Manchesterze City. Athletic może więc cieszyć się z faktu, że ma w swoich szeregach zawodnika, który nie tylko błyszczy formą, ale także daje nadzieję na powrót do Ligi Mistrzów.

Wyzwania przed finiszem sezonu

Sezon wkroczył w decydującą fazę, a Athletic ma na horyzoncie dwa wielkie cele – ligę oraz Ligę Europy. W europejskich rozgrywkach „Los Leones” spisali się świetnie w fazie ligowej, zdobywając drugie miejsce za Lazio dzięki bilansowi sześciu zwycięstw, jednej porażki i jednego remisu. Teraz marzą o dojściu do finału, który odbędzie się na ich własnym stadionie – San Mames.

Do końca sezonu jeszcze sporo czasu, ale Ernesto Valverde na pewno będzie liczył na swoich liderów. O Oihana Sanceta może być spokojny – młody Hiszpan co tydzień udowadnia, że jest najlepszym graczem drużyny. Nico Williams, choć ostatnio pauzował z powodu urazu, nie może grać słabo w nieskończoność. Kibice wciąż wierzą, że stanie się legendą na miarę Ikera Muniaina.

Największy problem? Brak klasowej dziewiątki. Od czasów Aritza Aduriza i Fernando Llorente, San Mames nie doczekało się napastnika gwarantującego regularność bramek.  Trener Ernesto Valverde często musi kombinować, stawiając na fałszywego napastnika – najczęściej w tej roli występuje Oihan Sancet lub Alex Berenguer.

Tymczasem nominalny snajper, Gorka Guruzeta, przez całą swoją karierę w Athletiku strzelił zaledwie 29 goli. Jeśli Sancet nagle przestanie trafiać do siatki, drużyna może stanąć przed poważnym problemem.

Czy Athletic wróci do Ligi Mistrzów?

Wiele klubów marzy nie tylko o występie w Lidze Mistrzów, ale też o jej wygraniu. Athletic Bilbao należy do tej grupy, choć dla Basków priorytetem jest przede wszystkim regularna gra w tych elitarnych rozgrywkach. Ostatni raz Athletic występował w Champions League w sezonie 2014/15, ale nie zdołał wyjść z grupy – lepsze okazały się Szachtar Donieck i FC Porto.

Trzecie miejsce pozwoliło wtedy na grę w fazie pucharowej Ligi Europy, jednak już w 1/16 finału po dramatycznym dwumeczu (5:4) lepsze okazało się Torino z Kamilem Glikiem w składzie. Teraz Liga Mistrzów jest na wyciągnięcie ręki. Athletic zajmuje czwarte miejsce w tabeli – ostatnie dające bezpośredni awans. Przewaga nad piątym Villarrealem wynosi cztery punkty, ale walka o miejsce w czołowej czwórce wciąż trwa.

Jeśli nie uda się zdobyć biletu do Champions League poprzez ligę, pozostaje jeszcze jeden scenariusz – triumf w Lidze Europy. Zwycięzca tych rozgrywek co roku ma zagwarantowany udział w głównej fazie Ligi Mistrzów, co dla „Los Leones” byłoby spełnieniem marzeń.

Athletic nie zamierza pozostawiać niczego przypadkowi. Oihan Sancet nie może w pojedynkę wygrywać meczów – drużyna potrzebuje powrotu Nico Williamsa. Skrzydłowy ostatnio pauzował z powodu urazu, ale na starcie z Espanyolem w najbliższy ma być już gotowy. Jego forma może okazać się kluczowa w decydujących tygodniach sezonu.

Jeśli w Bilbao ma powtórzyć się feta podobna do zeszłorocznej, gdy świętowano triumf w Pucharze Króla, zespół musi się skonsolidować i walczyć na pełnych obrotach. Tylko pełne zaangażowanie może zagwarantować sukces.

fot. PressFocus

Miłośnik sportu wszelakiego. Nie odmawia tylko pacierza. W piłce nożnej najbardziej ceni sobie hiszpański styl, dlatego La Liga nie jest mu obca. Prywatnie fan Realu Madryt i Los Angeles Lakers. Typowy kibic sukcesu.

1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)