„Gdzie są dziś?” odc. 1. Manchester City i jego „Centurions”

Manchester City przechodzi przez trudny czas w swojej najnowszej historii. Ku pokrzepieniu serc kibiców tego klubu przypomnijmy niesamowity sezon 2017/18, gdy drużyna Pepa Guardioli zdobyła rekordowe 100 punktów w jednym sezonie ligowym. „The Citizens” zostawili wówczas daleko w tyle Manchester United, Tottenham i Liverpool, po czym zdobyli swoje trzecie w historii mistrzostwo Anglii. Gdzie są dziś autorzy tego sukcesu znani jako „Centurions”?
Manchester City i historyczny sezon 2017/18
Pep Guardiola powtarzał wówczas w trakcie sezonu, że coś takiego już się nie powtórzy i wbijał do głów piłkarzy, że mają szansę na osiągnięcie czegoś nieosiągalnego, historycznego. Manchester City w sezonie 2017/18 właśnie tego dokonał, bo nie udało się wcześniej żadnej drużynie w erze Premier League dotrzeć do pułapu 100 punktów w jednej kampanii ligowej. Zespół prowadzony przez Pepa zdominował rozgrywki, wygrywając 32 z 38 meczów, strzelając 106 goli i kończąc sezon z 19-punktową przewagą nad drugim Manchesterem United prowadzonym przez Jose Mourinho.
City zachwycało wówczas ofensywnym futbolem, opartym na wysokim pressingu, szybkiej wymianie podań i wszechstronności zawodników. Kluczowe role odgrywali w tamtym czasie m.in.: Kevin de Bruyne, David Silva, Leroy Sane, Sergio Aguero i Raheem Sterling.
fixed (sorry @sterling7) pic.twitter.com/w2QQx9yXlN
— Benjamin Mendy (@benmendy23) April 15, 2018
W trakcie sezonu „Obywatele” ustanowili wiele rekordów, w tym najwięcej zwycięstw (32), najwięcej strzelonych goli (106) i największą punktową przewagę nad wicemistrzem (19). Jednym z symboli tamtego sezonu była bramka Gabriela Jesusa w ostatnich sekundach meczu ostatniej kolejki przeciwko Southampton, która zapewniła City magiczną setkę punktów. Mimo że mistrzostwo już dawno było „przyklepane”, to Brazylijczyk ucieszył się po nim jak po finale Ligi Mistrzów. To był perfekcyjny sezon pod wieloma względami. Na zawsze już wpisał się do historii Premier League czy trenerskim CV Pepa.
Gdzie są dziś autorzy sukcesu z tamtego sezonu? Mimo upływu już siedmiu lat niektórzy wciąż grają na Etihad Stadium.
Ostatnia linia obrony. Bramkarze Manchesteru Citu
Manchester City stracił w sezonie 2017/18 zaledwie 27 bramek. Nikt inny nie miał mniej w tamtej kampanii. Odpowiadała za to ostatnia linia obrony, a więc bramkarze. Tę formację Pep Guardiola miał obsadzoną wzorowo. Ederson był wówczas w dużo lepszej formie niż jest teraz, a poza tym miał zdecydowanie mniej roboty. Jego rozgrywanie oraz dalekie wykopy były wtedy innowacją w Premier League, z którą dziś już wiele ekip potrafi sobie poradzić.
Ederson looking 👌 in our new 2017/18 goalkeeper's home kit! 🔥
On sale now ➡️ https://t.co/lmkdBtnriJ #mcfc pic.twitter.com/5RHQcBXiqs
— Manchester City (@ManCity) June 8, 2017
Brazylijczyk został sprowadzony latem 2017 roku za 50 milionów euro z Benfiki, w której to barwach brylował w Lidze Mistrzów. Z miejsca stał się numerem jeden wprowadzając nową jakość w rozegraniu piłki. Takiego bramkarza Pep Guardiola szukał. Kompletnie zawiódł rok wcześniej Claudio Bravo, stając się pośmiewiskiem. Ederson od początku imponował totalnym luzem i spokojem. Rola 31-latka w klubie jest widoczna po dziś dzień. Przyczynił się do kolejnych tytułów mistrzowskich oraz wygrania Ligi Mistrzów w 2023 roku. Zaliczył kilka ważnych interwencji w samym finale.
Zmiennikiem Edersona był w tamtym sezonie Chilijczyk Claudio Bravo, który grywał głównie w krajowych pucharach. Bravo swoim doświadczeniem pomógł w wygraniu Pucharu Ligi. Manchester City pokonał wówczas w finale Arsenal 3:0. Do historii przeszedł ćwierćfinał z Leicester City, gdzie Bravo obronił decydującego karnego w serii jedenastek. 41-latek odszedł z Manchesteru City w 2020 roku. Rozegrał dla klubu z Etihad Stadium 61 meczów. Następnie spędził jeszcze cztery lata w Betisie i zakończył karierę.
Mistrzowska defensywa – filary obrony City
Pep Guardiola lubił mieć każdą formację bardzo poukładaną. Wiedział, że nie tylko ofensywą się wygrywa mecze. Defensywa była jednym z elementów sukcesu. Manchester City zakończył wspomniany sezon Premier League 2017/18 z tylko 27 straconymi bramkami. Kluczowe znaczenie miały zarówno indywidualne występy, ale też perfekcyjnie funkcjonujący system gry od tyłu, który sprawił, że City rzadko znajdowało się pod presją rywala.
Przez lata Vincent Kompany był filarem defensywy i niekwestionowanym liderem Manchesteru City. W tamtym sezonie jednak był tylko „graczem ekstra”. Grał rzadko, często był niedostępny. Już na początku wypadł przez uraz łydki. Rozegrał zaledwie 17 spotkań (na 38) w Premier League. Strzelił ważnego gola w finale Pucharu Ligi przeciwko Arsenalowi. Po 360 występach, 20 bramkach i 10 asystach opuścił Manchester City w 2019 roku, wracając do Anderlechtu, którego jest wychowankiem. Obecnie 38-latek pełni rolę trenera Bayernu Monachium.
CONFIRMED: Vincent Kompany is the new FC Bayern head coach, signing a contract until 2027.
Welcome to Munich, Vincent! pic.twitter.com/vqWlJTkAL3
— Bavarian Tweets (@BavarianTweets) May 29, 2024
Filarem i przede wszystkim wiecznie zdrowym piłkarzem w defensywie Manchesteru City był Nicolas Otamendi. Choć początkowo uchodził za obrońcę chaotycznego i „idącego na raz”, to pod wodzą Pepa Guardioli Argentyńczyk przeszedł znaczącą przemianę. W sezonie mistrzowskim rozegrał najwięcej ligowych meczów spośród wszystkich defensorów City (34), zdobywając cztery bramki, w tym kluczowe trafienie przeciwko Manchesterowi United na Old Trafford. Tylko Kevin De Bruyne i Ederson grali więcej. Otamendi trafił nawet do 11 sezonu w Premier League, był to jego sezon życia.
Jego pewność w pojedynkach powietrznych i bezpośredniość w pojedynkach uczyniły go filarem tamtej drużyny. Za rozegranie odpowiadali inni (Fernandinho, Stones). Jego zadaniem była ostra gra, często na granicy ryzyka. Łącznie wystąpił w 210 spotkaniach City, strzelając 11 goli i notując dwie asysty. W 2020 roku przeniósł się do Benfiki, gdzie gra do dziś jako kapitan. Ma na koncie trzy gole i trzy asysty w lidze! W Champions League zagrał 9/9 spotkań i wszystkie po 90 minut (stan na 17 lutego).
📆 #OnThisDay in 2015, @Notamendi30 signed for @mancity ✍️ The Argentine certainly enjoyed this one against Manchester United at Old Trafford 🙌 pic.twitter.com/aryp9anrNi
— OneFootball HQ (@OneFootballHQ) August 20, 2019
Latem 2017 roku Manchester City zapłacił Tottenhamowi około 50 milionów funtów za Kyle’a Walkera, co wówczas uczyniło go najdroższym obrońcą w historii futbolu. Potrzebował wzmocnić boki obrony, bo w poprzednim sezonie Pep Guardiola miał: Gaela Clichy’ego, Aleksandara Kolarova, Pablo Zabaletę i Bacary’ego Sagnę. Wszyscy byli już po trzydziestce. Transfer okazał się strzałem w dziesiątkę – Walker, choć początkowo popełniał sporo błędów z tyłu, to jednak w ofensywie wpasował się w styl gry Guardioli. Dopiero z czasem wyrósł na „kozaka”, który toczył niesamowite boje z Viniciusem.
Jego szybkość i siła fizyczna sprawiały, że rywale mieli z nim ogromne trudności. Ostatnio jednak jego kariera była pełna zawirowań, popełniał mnóstwo błędów, był krytykowany, nie wytrzymywał psychicznie. Walker grał fatalnie głównie przez sprawy obyczajowe. Nie miał czystej głowy. W styczniu powędrował na wypożyczenie do Milanu, żeby się „zresetować” i od razu gra po 90 minut.
😱 Unbelievable goal-line clearance from Kyle Walker!
One of his great moments at City! 👏
— City Chief (@City_Chief) April 12, 2020
Jednym z najbardziej zaskakujących ruchów Pepa Guardioli było przesunięcie Fabiana Delpha z pozycji pomocnika na lewego obrońcę. Po kontuzji Benjamina Mendy’ego Hiszpan nie chciał zmieniać stylu gry, dlatego postawił na Anglika, który szybko przystosował się do nowej roli. Delph nie tylko solidnie bronił, ale również uczestniczył w budowaniu akcji, często schodząc do środka pola i pomagając w rozegraniu – był jednym z kluczowych elementów taktycznych w tym sezonie. W 2019 roku przeszedł do Evertonu. To tam trzy lata później zakończył karierę.
W zimowym okienku Manchester City wydał 57 milionów funtów na Aymerica Laporte’a, sprowadzając go z Athletic Bilbao. Było to pokłosiem kontuzji Johna Stonesa. Szybko udowodnił swoją wartość, potrafił robić świetne przerzuty piłki. Choć początkowo nie był podstawowym wyborem w defensywie, jego transfer oznaczał długofalowe wzmocnienie. Laporte był solidny, choć cieniem na jego karierze w City kładą się babole w Lidze Mistrzów. zagrał 180 spotkań, zdobył 18 bramek i zanotował cztery asysty. W 2023 roku przeniósł się do saudyjskiego Al-Nassr, gdzie gra obecnie z Cristiano Ronaldo.
On this day in 2018, we signed @Laporte 🩵 pic.twitter.com/NcailcG2r2
— Manchester City (@ManCity) January 30, 2024
W składzie byli także inni obrońcy, którzy okazjonalnie dostawali szansę. Danilo sprowadzony z Realu Madryt pełnił rolę wszechstronnego zmiennika, mogącego grać na obu bokach obrony. Choć z biegiem czasu nie za bardzo odnalazł się na Etihad stadium i po dwóch latach odszedł do Juventusu jako rozliczenie za transfer Joao Cancelo. Stał się niezwykle cenionym piłkarzem „Starej Damy”, ale Cristiano Giuntoli w średnio elegancki sposób pozbył się go. Niedawno wrócił do ojczyzny, a konkretniej do kolejnego giganta w swoim CV – Flamengo.
John Stones wreszcie zaczął grać świetnie w sezonie 2017/18. Pep Guardiola mówił na konferencji: – On ma większe jaja niż my tu wszyscy w tej sali. W pierwszej połowie sezonu prezentował dobrą formę, później kontuzja uda w listopadzie (ponad miesiąc pauzy) zmniejszyła trochę jego status i stał się zmiennikiem. Do dziś przywdziewa barwy „Obywateli”. Jego problemem cały czas pozostaje liche zdrowie. W tym sezonie częściej był niedostępny niż dostępny. Nadal gwarantuje wysoki poziom, co pokazał meczem z Realem w środku pola i z Newcastle już na środku obrony.
✍🏾 𝐃𝐞𝐫 𝐅𝐂 𝐙𝐮̈𝐫𝐢𝐜𝐡 𝐯𝐞𝐫𝐩𝐟𝐥𝐢𝐜𝐡𝐭𝐞𝐭 𝐝𝐞𝐧 𝐟𝐫𝐚𝐧𝐳𝐨̈𝐬𝐢𝐬𝐜𝐡𝐞𝐧 𝐖𝐞𝐥𝐭𝐦𝐞𝐢𝐬𝐭𝐞𝐫 𝐁𝐞𝐧𝐣𝐚𝐦𝐢𝐧 𝐌𝐞𝐧𝐝𝐲
Der 30-jährige französische Verteidiger Benjamin Mendy wechselt per sofort zum FC Zürich. Er kommt vom FC Lorient zum Stadtclub und hat… pic.twitter.com/2akq4CRnqM
— FC Zürich (@fc_zuerich) February 11, 2025
Swoje minuty dostawał również w tamtym okresie Benjamin Mendy, ale jego sezon został przerwany przez poważną kontuzję kolana. Zagrał wówczas zaledwie trzy całe mecze w lidze, popisał się asystą z Liverpoolem, dawał świetne cięte piłki z lewego skrzydła. Mistrz świata z 2018 roku odszedł z klubu w 2023 roku po seksaferze. Mendy dopiero co podpisał kontrakt z FC Zurich. Wygrał też w sądzie batalię o zaległe pieniądze.
Sezon 2017/18 był przełomowy dla Ołeksandra Zinczenki. Ukrainiec, który z natury jest pomocnikiem, został przez Pepa Guardiolę przesunięty na lewą obronę. Początkowo traktowany jako tymczasowe rozwiązanie, szybko udowodnił swoją wartość dzięki technice, inteligencji taktycznej i zaangażowaniu. Choć w lidze zagrał tylko osiem razy (8/8 zwycięstw), w kolejnych latach stał się ważnym elementem rotacji Manchesteru City. Z czasem jego rola w drużynie zaczęła maleć, co skłoniło go do transferu do Arsenalu w 2022 roku. W barwach City rozegrał 128 spotkań, strzelił dwa gole i zanotował 12 asyst.
We can confirm that Oleksandr Zinchenko has agreed to join Arsenal, bringing to an end a fantastic six-year stay at Manchester City.
Thank you for everything, Oleks 💙
— Manchester City (@ManCity) July 22, 2022
Francuski stoper Eliaquim Mangala rozpoczął sezon jako rezerwowy i choć zaliczył dziewięć występów w Premier League, to Guardiola nigdy do końca mu nie ufał. To jeden z największych niewypałów w historii klubu. Po przyjściu Laporte’a stało się jasne, że nie ma dla niego miejsca w drużynie. W styczniu 2018 roku został wypożyczony do Evertonu, ale tam jego sezon zakończył się szybko – po dwóch meczach doznał kontuzji kolana, która wykluczyła go z gry do końca rozgrywek. 34-latek grywa teraz w portugalskim Estoril Praia. Dla „Obywateli” rozegrał 79 meczów. Nie strzelił żadnego gola, ale za to dwa swojaki.
W mistrzowskim sezonie Manchesteru City Tosin Adarabioyo, wychowanek klubu, nie odegrał kluczowej roli. Młody stoper wystąpił jedynie w Pucharze Ligi i Lidze Mistrzów, ale Pep Guardiola dostrzegał w nim potencjał. Aby zdobyć doświadczenie, został wypożyczony do West Bromwich Albion, a później trafił do Fulham, gdzie wypracował sobie markę solidnego obrońcy Premier League. Obecnie reprezentuje barwy Chelsea. W pierwszym zespole City rozegrał zaledwie osiem spotkań. Jego status zdecydowanie wzrósł i robi niezłą karierę.
Silnik mistrzowskiej drużyny
Pep Guardiola zbudował środkową strefę boiska w oparciu o zawodników łączących kreatywność, inteligencję taktyczną oraz zdolność do intensywnego pressingu. Pomocnicy nie tylko kreowali grę, ale również wspierali zarówno obronę, jak i ofensywę co uczyniło ich kluczowymi elementami zespołu. Kevin De Bruyne był kluczowym zawodnikiem Manchesteru City wtedy i pozostaje nim do dziś. W sezonie 2017/18 stał się prawdziwym mózgiem drużyny.
Jego wizja gry, precyzyjne podania i umiejętność strzałów z dystansu czyniły go jednym z najgroźniejszych piłkarzy Premier League. Zakończył sezon z 16 asystami – najlepszym wynikiem w lidze – oraz ośmioma bramkami. Pełnił kluczową rolę w systemie Pepa Guardioli, operując jako środkowy pomocnik, ale często przesuwając się wyżej, by napędzać ofensywę City. Belg wciąż reprezentuje klub, zasługując na miano jego legendy.
Jeśli De Bruyne był architektem gry, to David Silva był jej artystą. Hiszpan przez cały sezon zachwycał techniką, precyzją podań oraz niesamowitą zdolnością do utrzymywania się przy piłce nawet pod dużą presją. Zanotował w tamtym sezonie Premier League 10 asyst i dziewięć bramek, będąc jednym z kluczowych zawodników mistrzowskiego składu. Co najważniejsze, Guardiola z artysty zrobił… pracusia. Silva zdobył mistrzostwo z City: w długich włosach, krótkich włosach, a w sezonie 2017/18 był… łysy.
Mierzył się akurat wtedy z ogromnym problemem rodzinnym. Gra pozwalała mu na reset. Jego pierwsze dziecko walczyło o życie w szpitalu. Silva latał co chwilę do Hiszpanii. Był myślami poza klubem. Manchester City wygrał dla niego mecz z Tottenhamem (4:1). Guardiola mówił wtedy w szatni: – Musicie wygrać dla Davida i jego dziewczyny Jessiki!! Hiszpan w 2020 roku przeszedł do Realu Sociedad, by tam trzy lata później zakończyć karierę. Ostatecznie dla „The Citizens” rozegrał 436 meczów, w których zanotował 77 bramek i aż 129 asyst.
Podczas gdy Kevin De Bruyne i David Silva błyszczeli w ofensywie, Fernandinho był nieocenionym filarem defensywy w środku pola. Brazylijczyk znakomicie czytał grę, skutecznie przerywał akcje rywali i zapewniał City równowagę między atakiem a obroną. Jego umiejętność odbioru piłki oraz imponująca celność podań (ponad 90% skuteczności) czyniły go jednym z najlepszych defensywnych pomocników w Premier League.
Dołożył także pięć bramek, udowadniając, że potrafi zagrozić również pod bramką przeciwnika. W 2022 roku odszedł do Athletico Paranaense, a w styczniu 2024 roku rozstał się z klubem i pozostaje bez drużyny. W barwach Manchesteru City rozegrał 383 mecze, strzelił 26 goli i zanotował 31 asyst. Był także „opiekunem” Gabriela Jesusa. To on go wdrażał. Świetnie mówił po angielsku i miał ogromne znaczenie w szatni.
Ilkay Gundogan nie miał w tamtym okresie pewnego miejsca w pierwszym składzie, ale często był ważnym zmiennikiem. Jego inteligencja taktyczna i umiejętność kontrolowania tempa gry czyniły go niezwykle wartościowym ogniwem drużyny. Niemiec potrafił zarówno zastąpić Fernandinho jako defensywny pomocnik, jak i wcielić się w rolę kreatora, gdy odpoczywał David Silva. Jego najlepszy występ przypadł na mecz z Tottenhamem, gdy strzelił dwa gole i popisał się kapitalnym dryblingiem. W sierpniu ubiegłego roku wrócił na Etihad po rocznym pobycie w Barcelonie.
Gundogan received a huge ovation as he subbed on in his Man City return 🙌 pic.twitter.com/0dXUs1QOLm
— ESPN FC (@ESPNFC) August 24, 2024
Sezon 2017/18 był ostatnim w barwach Manchesteru City dla Yayi Touré. Iworyjczyk, który przez lata był kluczową postacią zespołu, tym razem pełnił głównie rolę rezerwowego. Pep Guardiola rzadko na niego stawiał, ale jego autorytet w szatni pozostawał niepodważalny. Choć w Premier League rozegrał zaledwie 10 spotkań, jego wkład w sukcesy klubu w poprzednich latach był ogromny. W 37. kolejce zagrał jako kapitan na Etihad, co było pożegnaniem z tym stadionem. Pożegnali go… brat Kolo Toure oraz Vincent Kompany swoją przemową.
Niestety chwilę po odejściu Toure „zabrudził” swoją legendę głośnym wywiadem, w któym oskarżył Pepa Guardiolę o… rasizm i o to, że gorzej traktuje graczy pochodzenia afrykańskiego. Przez to dziś Toure nie ma wśród kibiców City tak ogromnego autorytety i szacunku jak choćby Sergio Aguero czy David Silva. Ich pomniki stoją przed Etihad. Yaya takowej nie ma, a pewnie by miał. Wystąpił w 316 meczach, zdobył 80 bramek (w tym mnóstwo arcyważnych) i zanotował 45 asyst. Po odejściu z Manchesteru grał jeszcze w Olympiakosie i chińskim QD Huanghai, a w 2020 roku zakończył karierę.
Szkolił się jako trener na Ukrainie, pracował też m.in. w Tottenhamie, a obecnie jest asystentem Roberto Manciniego w reprezentacji Arabii Saudyjskiej. Wcześniej pomagał tam także Herve Renardowi.
Rok 2017 był przełomowy dla młodego Phila Fodena. Choć 17-latek nie odgrywał jeszcze tak kluczowej roli jak dziś, Pep Guardiola stopniowo wprowadzał go do zespołu. Foden stał się najmłodszym Anglikiem w historii, który zdobył mistrzostwo kraju, rozgrywając pięć meczów w Premier League. Już wtedy było jasne, że Manchester City ma w swoich szeregach przyszłą gwiazdę – i dziś w pełni to potwierdza. Strzelił wtedy wiosną ważnego gola na wagę zwycięstwa z Tottenhamem i to był jego najważniejszy moment.
Podobnie jak Foden, Brahim Diaz był jednym z młodych piłkarzy, którzy dostali kilka szans na zaprezentowanie swoich umiejętności. Marokańczyk wystąpił w pięciu meczach ligowych, ale nie zdołał przebić się do pierwszego składu. W kolejnych latach przeniósł się do Realu Madryt, a potem do Milanu, gdzie podczas (finalnie) trzyletniego wypożyczenia wygrał mistrzostwo Włoch po 11 latach oczekiwania dla klubu. Niedawno w meczu Realu z City w Champions League strzelił gola, po czym w geście uniesionych rąk przeprosił kibiców licznie zgromadzonych tego wieczoru na Etihad.
Sezon 2017/18 był dla Bernardo Silvy pierwszym w barwach Manchesteru City po transferze z AS Monaco. Portugalczyk długo się rozkręcał. Jego pierwszy sezon był… przeciętny. Rozegrał jednak aż 35 meczów w Premier League, strzelając sześć goli i notując pięć asyst. Z każdym kolejnym sezonem jego znaczenie w City rosło, aż w końcu stał się jednym z najlepszych zawodników na świecie. Do dziś pozostaje kluczową postacią drużyny i jednym z ulubieńców Guardioli. Obecnie jest jednak kompletnie bez formy i wyraźnie widać po nim wypalenie materiału.
Goleadorzy mistrzów: Napastnicy Manchesteru City w sezonie 2017/18
Choć w sezonie 2017/18 Manchester City zdominował rozgrywki dzięki znakomitej grze w środku pola i taktycznej perfekcji, to napastnicy również odegrali kluczową rolę w zdobyciu rekordowych 100 punktów w Premier League. Pep Guardiola miał do dyspozycji zarówno klasycznych snajperów, jak i wszechstronnych zawodników, którzy potrafili nie tylko wykańczać akcje, ale także kreować groźne sytuacje dla zespołu.
Sergio Aguero #PL goals
2014/15: 26
2015/16: 24
2016/17: 20
2017/18: 21
2018/19: 19#MCITOT pic.twitter.com/nytDBdrXxH— Premier League (@premierleague) April 20, 2019
Sergio Aguero był wówczas absolutnym liderem ofensywy Manchesteru Citu. Argentyńczyk nie zawsze był dostępny przez kłopoty zdrowotne. W sezonie 2017/18 rozegrał 25 meczów ligowych, zdobywając 21 bramek i zajmując drugie miejsce w klasyfikacji strzelców Premier League. Jego niesamowita umiejętność odnajdywania się w polu karnym, skuteczność wykańczania akcji i doświadczenie w sytuacjach bramkowych sprawiały, że był kluczowym zawodnikiem drużyny.
Jednym z najważniejszych momentów sezonu 2017/18 był hat-trick Sergio Aguero w meczu przeciwko Watfordowi, który przyczynił się do wielkiego zwycięstwa City 6:0. Argentyńczyk zakończył swoją przygodę z Manchesterem w 2021 roku, przenosząc się do Barcelony, gdzie z powodu poważnych problemów z sercem zmuszony był przedwcześnie zakończyć karierę. Został także… streamerem. Na twitchu ma prawie 5 mln obserwujących.
Aguero stał się najlepszym strzelcem w historii City, zdobywając 260 bramek w 360 meczach, co ustanowiło rekord, który prawdopodobnie w przyszłości może pobić jedynie Erling Haaland.
Gabriel Jesus przychodził do City w 2017 roku, jako wielki talent brazylijskiego futbolu. Z miejsca stał się dla Guardioli ważnym ogniwem ofensywy, choć w sezonie 2017/18, mimo swojej niesamowitej dynamiki i instynktu strzeleckiego, nie miał takiej samej liczby minut jak Aguero. Zagrał jednak 29 meczów ligowych, zdobywając 13 bramek i dostarczając pięć asyst. Był na niego ogromny „hype”. Dużo większy niż to, jaką zrobił karierę.
Mimo że nie był pierwszym wyborem w składzie, jego umiejętność szybkiego powrotu do gry i włączania się do akcji ofensywnych była nieoceniona. Z czasem jego rola w klubie spadała, zaczął też irytować marnowanymi „setkami” w kluczowych momentach, dlatego w 2022 roku został sprzedany do Arsenalu. Obecnie leczy kontuzję. W Manchesterze rozegrał 236 meczów, w których strzelił 95 goli i zanotował 45 asyst.
Choć Raheem Sterling jest bardziej znany z gry na skrzydle, jego umiejętność kończenia akcji sprawiła, że stał się jednym z najważniejszych napastników w zespole. Wystrzelił z formą w sezonie 2017/18, zdobywając 18 bramek w Premier League, co czyniło go trzecim najlepszym strzelcem drużyny, zaraz po Aguero i De Bruyne. Anglik przede wszystkim strzelał gole w końcówkach: z Bournemouth, Huddersfield i Southampton. Bez tych goli nie byłoby 100 oczek.
Raheem Sterling on his favourite #ManCity goal: “Probably against Southampton [2017/18], purely for the timing, winning the game in the last minute!” 🥰💙 @ManCity pic.twitter.com/ek3MWN9TMf
— City Xtra (@City_Xtra) October 28, 2021
Sterling był absolutnie nie do zatrzymania na skrzydle. Jego szybkość, drybling, a także umiejętność wykańczania akcji z różnych pozycji sprawiały, że był bardzo groźnym zawodnikiem. Z kolei w momentach, gdy Guardiola stawiał na niego w roli drugiego napastnika, jego zaangażowanie w grze bez piłki i pressing stawały się kluczowe dla utrzymania tempa gry. Na skrzydle biegał do prostopadłych podań. Bardzo dużo goli Manchesteru City z tamtego sezonu to prosty schemat – prostopadłe podanie na skrzydło i wystawienie do pustej bramki. Kluczowi byli właśnie Sterling i Sane.
Na niego również przyszedł czas, gdyż w 2022 roku odszedł do Chelsea, która latem ubiegłego roku wypożyczyła go do Arsenalu. Jego licznik w City zatrzymał się na 339 meczach, 131 golach i 73 asystach (wg „Transfermarkt”, który dolicza też wywalczone karne zamienione na rola np. przez Aguero).
Leroy Sané jest graczem, do którego do dziś wzdychają kibice City. To był prawdziwy magik, potrafił okiwać pięciu rywali na raz. Był jednym z najgroźniejszych zawodników na lewej flance, gdzie jego szybkość i technika sprawiały ogromne problemy rywalom. Niemiec rozegrał 31 meczów ligowych w sezonie 2017/18, zdobywając 10 bramek i notując 15 asyst. Choć czasami rywalizował o miejsce w wyjściowym składzie z Raheemem Sterlingiem, jego kreatywność i nieprzewidywalność na boisku były nieocenione.
Sané popisał się wieloma spektakularnymi asystami i bramkami, w tym dwoma golami przeciwko Bayernowi w Lidze Mistrzów. W 2020 roku przeniósł się do Bayernu Monachium, gdzie jednak… rozczarowuje. Jego rola nie jest tak duża. Co rusz przebąkuje się o jego odejściu. W barwach Manchesteru City rozegrał 135 meczów.
Manchester City w sezonie 2017/18 – Rekordowy triumf
Zadrą pozostał tylko występ drużyny w Lidze Mistrzów. Manchester odpadł w ćwierćfinale po porażce w dwumeczu z Liverpoolem. Choć nie udało się sięgnąć wówczas po Ligę Mistrzów, ten sezon pozostaje jednym z najbardziej imponujących w historii angielskiej piłki. To był rok, w którym Manchester City udowodnił, że jest nowym hegemonem Premier League, a jako drużyna – bez wątpienia jedną z najlepszych, jakie kiedykolwiek widział świat.