Liga Mistrzów: Lewandowski nie zwalnia tempa

22.10.2019

W dzisiejszych meczach Ligi Mistrzów zabrakło hitów. Byliśmy za to świadkami kilku genialnych występów. Głównymi bohaterami dzisiejszego show byli Kylian Mbappe, Raheem Sterling i, jakże by inaczej, Robert Lewandowski.

Atletico Madryt – Bayer Leverkusen 1:0 (Morata 78’)

Liga Mistrzów w tym sezonie przyzwyczaiła nas do nudnych meczów na początku kolejki. O ile w spotkaniu Szachtara z Dinamo działo się całkiem sporo (ale o tym później), tutaj było słabo. Bayer Leverkusen miał optyczną przewagę, choć mecz odbył się w Madrycie. Mimo to niemiecki zespół oddał zaledwie jeden celny strzał, przy aż jedenastu niecelnych. Atletico było niewiele lepsze – na sześć strzałów, dwa celne.

Koniec końców to gospodarze zakończyli mecz z trzema punktami. Decydującą bramkę zdobył Alvaro Morata, który przełamał się po ponad dwóch miesiącach. Jeszcze dłużej Hiszpan czekał na bramkę w Lidze Mistrzów. Po raz ostatni dokonał tego 27 września 2017 roku w barwach Chelsea. Rywalem The Blues było… Atletico.

Szachtar Donieck – Dinamo Zagrzeb 2:2 (Konoplianka 16’, Dodo 75’ – Olmo 25’, Orsić 60’k)

Ciekawiej niż w Madrycie, było w Charkowie. Oba zespoły przystąpiły do tego meczu z trzema punktami na koncie po zwycięstwach nad Atalantą i porażkach z Manchesterem City. Wiele wskazuje na to, że właśnie ta dwójka powalczy między sobą o awans do 1/8 Ligi Mistrzów. Dlatego mogliśmy się spodziewać sporych emocji.

I mecz faktycznie nie zawiódł. Był zwroty akcji – Szachtar prowadził, potem Dinamo wyrównało, by następnie wyjść na prowadzenie i je stracić. Mecz był zacięty, ale chociaż gospodarze mieli przewagę w posiadaniu piłki (65-35%), w ofensywie Chorwaci dotrzymywali im kroku. Po prostu bardziej nastawili się na grę z kontry. Poza tym, Mislav Orsić wykorzystał jedenastkę.

Tym samym Szachtar i Dinamo wciąż mają tyle samo punktów w grupie. W następnej kolejce czeka nas mecz w stolicy Chorwacji. Może tam szala przechyli się na korzyść któregoś zespołu

Club Brugge – Paris Saint-Germain 0:5 (Icardi 7’, 63’ Mbappe 61’, 79’, 83’)

Przed meczem doszukiwano się szans na wyjście z grupy Les Parisiens już dziś. Gdyby podopieczni Thomasa Tuchela dziś wygrali, a Real zremisował w Stambule, PSG już teraz byłoby w fazie pucharowej. Chociaż Królewscy pokrzyżowali im te plany, sami zawodnicy paryskiego klubu postarali się, by mecz był pokazem ich siły.

Tercet Di Maria-Icardi-Mbappe dziś rozbił bank. Pierwszy zanotował trzy asysty, drugi dwie bramki. Kluczowy okazał się jednak ten trzeci. 21-letni reprezentant Francji zdobył swojego pierwszego hat-tricka w Lidze Mistrzów i asystował przy drugim golu Icardiego.

Wynik wskazuje na dominację jednej ze stron, aczkolwiek o zawodnikach Club Brugge nie można powiedzieć, że się nie starali. W pierwszej połowie mieli nawet minimalną przewagę w posiadaniu piłki. Trudno jednak osiągnąć coś w meczu z trudnym rywalem nie oddając ani celnego strzału na bramkę.

Galatasaray – Real Madryt 0:1 (Kroos 18’)

Wszyscy przed meczem zadawali sobie pytanie, czy Real się tym razem przełamie. Po blamażu z PSG i remisie z Club Brugge przyszedł czas na starcie z Galatasarayem. Stambuł jest trudnym terenem, bez względu na to, kto przyjeżdża na stadion Galaty, ale również Besiktasu czy Fenerbahce. Kilku potentatów już traciło tam punkty w ostatnich latach.

Ale Real się nie dał. Decydujące trafienie padło już w 18. minucie. Wówczas do siatki trafił Toni Kroos. Wbiegającego w pole karne Niemca wypatrzył Eden Hazard.

Olympiakos – Bayern Monachium 2:3 (El Arabi 23’, Guilherme 79’ – Lewandowski 34’, 62’, Tolisso 75’)

Wiele osób, nie tylko w Polsce, śledziło ten mecz ze względu Roberta Lewandowskiego. Nikt nie pytał, czy strzeli, a raczej – ile strzeli. Napastnik Bayernu ma znakomitą serię, a w tym sezonie nie trafił do siatki jedynie w dwóch meczach – przeciwko Słowenii i Austrii w reprezentacji. Stadion w Pireusie to jednak gorący obiekt, więc można było się spodziewać, że gracze Olympiakosu również pokażą pazury.

Chociaż Grecy objęli prowadzenie w 23. minucie, nie znaleźli sposobu na Lewandowskiego. Napastnik dwukrotnie trafił do siatki i obecnie jest liderem strzelców tegorocznej Ligi Mistrzów. Reprezentant Polski odskoczył tym samym od Ruuda van Nistelrooya i samodzielnie zajmuje 5. miejsce w klasyfikacji wszechczasów w tych elitarnych rozgrywkach. Do czwartego Karima Benzemy brakuje mu dwóch trafień.

Tottenham – Crvena zvezda 5:0 (Kane 9’ 72’, Son 16’ 44’, Lamela 57’)

O ile wygrana PSG pięcioma bramkami wymagała wytężonej pracy na boisku, Tottenham nie musiał się wysilać aż tak bardzo.

Mecz został rozstrzygnięty już w pierwszej połowie. Szybka bramka Kane’a, a potem dwie następne Sona sprawiły, że serbski klub nie miał czego szukać w Londynie. Druga połowa była już bardziej aktem rozpaczy w wykonaniu Czerwonej Gwiazdy. Wykorzystali to piłkarze Tottenhamu, którzy jeszcze dwukrotnie skierowali piłkę do siatki.

Manchester City – Atalanta Bergamo 5:1 (Aguero 34’, 38’k, Sterling 58’, 64’ 69’ – Malinowski 28’k)

Tutaj chyba nikt się nie spodziewał, że Citizens stracą punkty. Atalanta po dwóch porażkach – z Dinamo Zagrzeb i Szachtarem – jest zdecydowanym outsiderem grupy, z zerem punktów na koncie.

Ale to właśnie Atalanta otworzyła wynik tego spotkania. W 27. minucie Fernandinho sfaulował jednego z rywali w polu karnym. W związku z tym sędzia podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Rusłan Malinowski.

A potem wszystko wróciło do normy. Do przerwy Manchester City prowadził 2:1 po bramkach Sergio Aguero (najpierw asysta Sterlinga, potem rzut karny). To jednak nie Argentyńczyk został bohaterem meczu. Można uznać, że był nim dzisiaj Raheem Sterling, który zdobył trzy bramki w przeciągu zaledwie dwunastu minut.

Juventus – Lokomotiv Moskwa 2:1 (Dybala 77’, 81’ – Al. Miranczuk 30’)

To mecz, który dla polskich kibiców był dzisiejszą wisienką (albo truskawką, jak kto woli) na torcie. Od początku było pewne, że wystąpi w nim dwóch reprezentantów – Wojciech Szczęsny i Grzegorz Krychowiak. Wydawało się przed spotkaniem, że górą będzie nominowany ostatnio do nagrody Jaszyna bramkarz mistrza Włoch. Tymczasem pomocnik Lokomotivu miał się okazać czarnym koniem tego starcia.

Choć Juventus miał optyczną przewagę, przez długi czas pachniało sensacją. Lokomotiv objął prowadzenie w 30. minucie po bramce Aleksieja Miranczuka. I trwało tak aż do ostatniego kwadransa spotkania. Bohaterem okazał się Paulo Dybala, który najpierw trafił do bramki z dystansu, a następnie poprawił uderzenie Cristiano Ronaldo.

Fot. YouTube