BONUS SPECJALNY!
Zgarnij 400 zł za minimum dwa gole Polski z Litwą!

Polska „przepchnęła” zwycięstwo z Litwą. Lewandowski uchronił nas od kompromitacji

Napisane przez Maciej Bartkowiak, 21 marca 2025

Po raz pierwszy od 2004 roku reprezentacja Polski rozpoczęła zmagania w eliminacjach mistrzostw świata od wygranej. Zwycięstwo z Litwą przyszło jednak w bólach, bo nie dość, że „Biało-Czerwoni” strzelili tylko jednego gola, to zrobili to dopiero w 81. minucie. Bohaterem został Robert Lewandowski, który jednak swój występ okupił urazem.

Pierwszy raz z Litwą o punkty

Po raz dwunasty w historii, ale dopiero pierwszy raz o punkty zagraliśmy z Litwą. Polacy stali przed szansą na szóste zwycięstwo nad wschodnim sąsiadem, a po raz pierwszy od 21 lat mogli go pokonać drugi raz z rzędu. Pierwszy raz od 2008 roku i eliminacji mistrzostw świata 2010 „Biało-Czerwoni” kwalifikacje do dużego turnieju inaugurowali u siebie. Z kolei od 2004 roku nie wygrali w pierwszej kolejce kwalifikacji do mundialu, a od czasu pokonania Irlandii Północnej 3:0 na start eliminacji do MŚ zaliczyli cztery remisy z rzędu. Dopiero 142. drużyna świata i zarazem siódma najgorsza w Europie wg rankingu FIFA była więc idealnym rywalem do przełamania tej serii.

Pierwsze 45 minut… po prostu się odbyło

Pierwsza nasza okazja na objęcie prowadzenia nadarzyła się w szóstej minucie, ale wbiegającemu na dalszy słupek Matty’emu Cashowi nie udało się zamknąć dośrodkowania Sebastiana Szymańskiego z lewej strony pola karnego. Na następny konkret trzeba było czekać aż do 20. minuty, gdy do zablokowanej po strzale Karola Świderskiego sprzed pola karnego piłki dopadł Szymański. Jego uderzenie na bliższy słupek zostało jednak przyblokowane przez byłego obrońcę ŁKS-u Łódź – Artemijusa Tutyskinansa.

Pięć minut później pomocnik Fenerbahce miał kolejną szansę na szóstego gola w kadrze, ale piłka po jego strzale z rzutu wolnego z nieco ponad 20 metrów przeleciała nad poprzeczką. W międzyczasie uderzenie oddał także piłkarz największego rywala klubu Szymańskiego – Przemysław Frankowski, ale z jego próbą prawa nogą z lewej strony pola karnego poradził sobie Edvinas Gertmonas. Tuż przed upływem 30. minuty efektownym strzałem przewrotką wynik tej rywalizacji mógł otworzyć Jakub Piotrowski, lecz piłka spadła jedynie na górną siatkę.

Niemal 10 minut później pierwsze uderzenie w światło bramki oddali Litwini. Mający dużo miejsca w środku pola Gvidas Gineitis strzałem z dystansu próbował zaskoczyć Łukasz Skorupskiego, lecz golkiper Bologni pewnie złapał piłkę „do koszyczka”. Po raz pierwszy od siedmiu meczów Litwa nie straciła bramki do przerwy. Ostatni raz „Rinktine” futbolówkę z siatki w pierwszej połowie wyciągali w czerwcu ub. roku. Polacy zaś już w piątym z sześciu ostatnich meczów nie zdołali strzelić gola w ciągu pierwszych 45 minut.

Początek drugiej połowy także bez historii

Podobnie, jak w pierwszej połowie przy swojej próbie przewrotką, tuż po przerwie znów po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do głosu doszedł Piotrowski. Do główki wyskoczył Robert Lewandowski, ale w czystym strzale przeszkodził mu stoper Astany – Kipras Kazukolovas. Piłka wylądowała pod nogami pomocnika Łudogorca, ale z bliskiej odległości przeniósł ją wysoko nad poprzeczką.

Mecz na Stadionie Narodowym porywał mniej więcej tak jak zorganizowany przez Stowarzyszenie „To My Polacy” na trybunach doping, że najciekawszym wydarzeniem kolejnego kwadransa było zejście z boiska pomocnika Radomiaka Radom – Pauliusa Golubickasa i wejście na plac gry byłego napastnika Górnika Łęczna oraz Jagiellonia Białystok – Fedora Cernycha. Obudzić kibiców z letargu mogło uderzenie Matty’ego Casha lewą nogą z 66. minuty, lecz Edvinas Gertmonas bez najmniejszych problemów sparował ją poza linię końcową.

Powtórka sprzed półtora roku

Po chwili na placu gry pojawił się Krzysztof Piątek i od razu zameldował się strzałem sprzed pola karnego, jednak piłka przeleciała nad poprzeczką. Dopiero kilkadziesiąt sekund później, w 71. minucie miała miejsce najgroźniejsza sytuacja w tym meczu. Problem w tym, że stworzyli ją… Litwini. Wstrzeloną z lewego sektora na pole karne piłkę przepuścił Gineitis, po czym wylądowała pod nogami Giedriusa Matuleviciusa. Od kompromitacji swój zespół uchronił jednak Skorupski, który popisał się znakomitą instynktowną paradą.

W ostatnim kwadransie meczu można było poczuć deja vu sprzed półtora roku. Wówczas „Biało-Czerwoni” męczyli się z Wyspami Owczymi i dopiero w 73. minucie strzelanie rozpoczął Robert Lewandowski. Teraz także kapitan reprezentacji Polski wziął sprawy w swoje ręce, bowiem to po jego strzale z 81. minuty piłka wylądowała w siatce. Napastnik FC Barcelony miał jednak trochę szczęścia, bowiem piłka po jego uderzeniu odbiła się od Tutyskinasa, zmieniając tor lotu i myląc tym samym litewskiego golkipera.

Niepokojące były jednak obrazki tuż po celebracji gola przez „Lewego, który odczuwał ból i kilka minut później musiał zostać zmieniony przez Adama Buksę. W pewnym momencie doliczonego czasu trzeba było drżeć o wynik, ale w ostatniej minucie kropkę nad „i” mógł postawić Mateusz Bogusz. Jego strzał został jednak zablokowany, ale, na szczęście, nie było już czasu, by potencjalnie się to zemściło.

Polacy dowieźli prowadzenie 1:0 do samego końca i po raz pierwszy od 2004 roku wygrali na inaugurację zmagań w eliminacjach mistrzostw świata. „Biało-Czerwoni” przełamali także serię pięciu meczów bez wygranej i zarazem zachowali pierwsze czyste konto od marca ub. roku. Z kolei po raz pierwszy od listopada 2023 roku zagrali „na zero z tyłu” na własnym stadionie.  Także po raz pierwszy od równo roku i wygranej w półfinale baraży o EURO 2024 z Estonią 5:1 zwyciężyli w meczu o punkty przed własną publicznością.

fot. screen TVP Sport

Przede wszystkim fan uniwersum polskiej piki. Dzięki mistrzostwu Leicester stał się fanem Premier League. Rodowity poznaniak.

Odbierz freebet 400 zł na start
Za min. 2 gole Polaków z Litwą!
1
Bonus 200% od pierwszego depozytu do 400 zł!
2
Cashback do 50 zł + gra bez podatku 24/7
3
Bonusy od depozytu do 600 zł +zakład bez ryzyka do 100 zł
4
Zakład bez ryzyka 3x111 zł (zwrot na konto główne)