Premier League powoli weryfikuje Solskjaera. Dlaczego porównania z Kloppem nie mają większego sensu?

03.11.2019

Wśród angielskich kibiców utarło się pewne przekonanie, że Juergen Klopp miał także dość trudny początek pracy w Anglii, tak jak Ole Gunnar Solskjaer. Tymczasem pewne statystyki są nieubłagane i pokazują, że Niemiec rozpoczął przygodę z Premier League w dużo lepszym stylu.

Z perspektywy czasu warto było poczekać na budowę drużyny przez Niemca. Dziś na Anfield nikt nie żałuje, że pomimo początkowych trudności, ich wiara w umiejętności trenera nie wyparowała po jednym niezbyt udanym sezonie. Wielu fanów Manchesteru United porównuje ówczesną sytuację „The Reds” do tej obecnej z Old Trafford. Czy jednak rzeczywiście ma to jakikolwiek sens?

Wystarczy spojrzeć przede wszystkim na wyniki. Norweg w świetnym stylu przejął „Czerwone Diabły” po Mourinho, ale o fenomenalnym styczniu czy lutym nikt na dobrą sprawę już nie pamięta. Wyeliminowanie z Ligi Mistrzów PSG zrzuciło na ten klub jakby klątwę, która trwa do dziś. Od tamtego dwumeczu z mistrzem Francji drużyna notuje ciągły regres.

Mamy dopiero początek listopada, a 46-latek zanotował już porażki z takimi tuzami jak Newcastle, Crystal Palace, Bournemouth czy West Ham. Pojawił się oczywiście promyk nadziei po remisie z Liverpoolem, czy wygranej z Chelsea, ale natychmiast po udanych spotkaniach przychodzi potężny cios i kolejna przegrana w lidze. Trwa tak jakby błędne koło, z którego United nie może się uwolnić.

Taki początek sezonu jest najgorszy od 33 lat dla ekipy z Old Trafford. Drużyna pobija coraz to gorsze rekordy, a Solskjaer patrząc na ławkę rezerwowych jedyne co ma do dyspozycji to Jesse Lingard (bez bramki oraz asysty w krajowej lidze od grudnia poprzedniego roku) oraz dwóch młodych zawodników, którzy wciąż nie posiadają doświadczenia w grze na najwyższym poziomie.

Efekt jest taki, że w 50 spotkaniach Premier League Solskjaer ma na swoim koncie już o jedną przegraną więcej w ligowych rozgrywkach aniżeli Niemiec, choć rozegrał przecież 104 mecze mniej. Oczywiście – polowa tych porażek miała miejsce jeszcze za czasów Cardiff City, ale ostatni czas może naprawdę niepokoić. Zaledwie jedno zwycięstwo w 10 wyjazdowych spotkaniach ligowych. Cóż, raczej nie wygląda to najlepiej.