Legia Warszawa odwróciła losy hitu. Na Górniku zemściła się nieskuteczność

Choć ta śląsko-stołeczna rywalizacja dobre kilkadziesiąt lat temu straciła miano Derbów Polski, wciąż wzmaga atencję większości fanów PKO BP Ekstraklasy. Tym razem mecz Górnika Zabrze z Legią Warszawa miał dodatkowy „smaczek”, którym była walka o czwarte miejsce, najprawdopodobniej gwarantujące przyszłoroczną grę w europejskich pucharach. Ostatecznie po ciekawej rywalizacji na Stadionie im. Ernesta Pohla 2:1 zwyciężyli „Wojskowi”.
Kapitalny start Górnika i niewykorzystane szanse
Już od pierwszych minut spotkania to ekipa Górnika starała się pokazać odważną i ofensywną grę. Zabrzanie zaatakowali legionistów, co swoje efekty przyniosło już w 8. minucie meczu, gdy otwierającego gola strzelił Taofeek Ismaheel. Cała akcja rozpoczęła się od błędu „Wojskowych” w wyprowadzeniu piłki i straty Juergena Elitima. Następnie futbolówka trafiła pod nogi Yosuke Furukawy, który nie zwlekał z podaniem do lepiej ustawionego Nigeryjczyka.
𝐓𝐀𝐎𝐅𝐄𝐄𝐊 𝐈𝐒𝐌𝐀𝐇𝐄𝐄𝐋! Mocny początek gospodarzy! 💪 Górnik prowadzi 1:0 z Legią!🔥🔥
📺 Transmisja w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/z0uVeiQvFL
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 6, 2025
Już chwilę później blisko wyrównania znalazł się zespół Legii, a konkretnie Kacper Chodyna. Skrzydłowy Legii nie wykorzystał jednak sytuacji „sam na sam” z Filipem Majchrowiczem i tym razem musiał obejść się smakiem. W 20. minucie meczu do głosu znów doszedł Górnik. To właśnie wtedy silny i celny strzał oddał Lukas Podolski, który obronił jednak Kacper Tobiasz. Po pierwszych fragmentach spotkania zdecydowanie można jednak było stwierdzić, że podopieczni Jana Urbana zasługiwali na zdobycie drugiej bramki.
Legia grała bowiem ospale, bez jakiejkolwiek werwy i pomysłu na mecz. Cała filozofia CWKS-u na akcje ofensywne opiewała na długich piłkach kierowanych do Ilji Shkurina lub słabej jakości dośrodkowaniach. Słaba gra nie przeszkodziła jednak legionistom w tym, aby znów być o krok od wyrównania stanu meczu. Tym razem w roli głównej wystąpił Shkurin, który po zamieszaniu w polu karnym zdołał oddać strzał w poprzeczkę bramki Górnika.
Shkurin nie trafia na prawie pustą bramkę. #GORLEG
— janek (@szybkiogorek) April 6, 2025
Pierwsza połowa spotkania ostatecznie zakończyła się wynikiem 1:0 dla Górnika, jednak zabrzanie zdecydowanie mogli sobie pluć w brodę, że tylko raz zdołali trafić do bramki Legii. W okolicach 40. minuty meczu gospodarze wyszli bowiem z akcją „dwóch na jednego”, jednak podający do Lukasa Podolskiego Luka Zahović pomylił się i zagrał niecelnie. Gdyby piłka trafiła wówczas do napastnika Górnika, najpewniej mówilibyśmy już wtedy o drugim golu dla „Żaboli”. Jak pokazał czas, liczne zmarnowane sytuacje gospodarzy zemściły się na nich w późniejszych fragmentach spotkania.
Legia wróciła i zainkasowała trzy punkty
Po przerwie obraz meczu trochę zmienił, a całe zawody stały się bardziej wyrównane. Górnik nie prezentował już aż tak wesołego futbolu nastawionego na strzelanie kolejnych goli, a gospodarze raczej skupili się na bronieniu korzystnego rezultatu.
Takie podejście zupełnie nie opłaciło się podopiecznym Jana Urbana, gdyż już w 58. minucie meczu stan spotkania wyrównał Luquinhas. Brazylijczyk oddał – wydawałoby się – dość lekki strzał w środek bramki, jednak po drodze piłka niefortunnie odbiła się jeszcze od obrońcy Górnika – Rafała Janickiego, co zupełnie zmieniło jej tor lotu.
Legia wyrównuje w Zabrzu! 💥 Piłka po strzale Luquinhasa odbiła się jeszcze od Rafała Janickiego i wpadła do siatki!
📺 Transmisja w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/jVbJT7RoAk
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 6, 2025
Taki stan rzeczy spowodował, że trener zabrzan zdecydował się na podwójną roszadę. W 64. minucie płytę Stadionu im. Ernesta Pohla opuścił słabo dysponowany młodzieżowiec – Dominik Szala, którego zastąpił Josema. Z boiska zszedł również strzelec gola na 1:0 – Taofeek Ismahel. Za nigeryjskiego napastnika na boisko wszedł Ousmane Sow. Mimo zmian już trzy minuty później sytuacja gospodarzy stała się jeszcze trudniejsza. Legioniści strzelili bowiem drugiego gola, którego autorem znów był Luquinhas.
Nie byłoby jednak tej bramki gdyby nie strzał Ilji Shkurina, który został „przecięty” przez Brazylijczyka. Po tym, jak piłka wpadła do siatki, Białorusin przekonany o tym, że bez interwencji Luquinhasa futbolówka także wpadłaby do siatki, uniósł ręce w geście pretensji o kradzież gola. Dla fanów CWKS-u najważniejsze jest jednak to, że ich ulubieńcy w końcu wyszli na prowadzenie.
𝐋𝐔𝐐𝐔𝐈𝐍𝐇𝐀𝐒! ⚽🇧🇷 Legia odwraca losy meczu i prowadzi 2:1 w Zabrzu! 🔥
📺 Transmisja w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/GBE5WT3rYh
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) April 6, 2025
Ekstaza „Wojskowych” została odłożona w czasie, gdyż po bramce sędzia główny – Szymon Marciniak konsultował się jeszcze z wozem VAR w kontekście ewentualnego spalonego. Koniec końców nie zauważono jednak żadnej nieprawidłowości i na tablicy wyników pojawił się rezultat 2:1 dla gości.
Gdy zegar wskazywał 75. minutę meczu, szkoleniowiec Legii – Goncalo Feio zmienił trzech zawodników: Jurgena Elitima, Rubena Vinagre oraz Kacpra Chodynę, za których na murawie pojawili się kolejno Maxi Oyedele, Patryk Kun oraz Vladan Bichakhchyan. Taki ruch w oczywisty sposób należy traktować jako zarządzanie siłami podstawowych piłkarzy przed czwartkowym meczem ćwierćfinału Ligi Konferencji, w którym „Wojskowi” podejmą u siebie angielską Chelsea.
W ostatnich minutach spotkania na zabrzańskim obiekcie Górnik zrobił wszystko, aby w tym hitowym starciu wywalczyć choćby punkt. Piłkarze gospodarzy byli jednak zbyt nieskuteczni i jeśli stwarzali sobie jakieś sytuacje, to najczęściej kończyły się one niecelnymi próbami. Największą szansę na wyrównanie zdecydowanie miał Sow, jednak w doliczonym czasie gry Senegalczyk dwukrotnie nie dał rady wpakować piłki do bramki Tobiasza.
161. mecz pomiędzy Górnikiem a Legią zakończył się więc zwycięstwem stołecznych 2:1.