Goncalo Feio (nie) powinien pożegnać się ze stanowiskiem?

Legia Warszawa to klub, o którym dużo się dyskutuje. Trener powinien zostać czy odejść? Kto na prawą obronę, a kto na lewą? W końcu co z tym dyrektorem sportowym? Te pytania ciągle się mnożą, jednak obecnie w stolicy głównie rozmawia się o Goncalo Feio i jego przyszłości po zakończeniu tego sezonu. Co dalej z Portugalczykiem i czy zasługuje on na dalsze prowadzenie drużyny niezależnie od wyniku w finale Pucharu Polski? Czy finał o tym zadecyduje?
Jeden mecz, który ma zadecydować o wszystkim?
W polskiej piłce osoby odpowiedzialne za zarządzanie klubami często popełniają jeden poważny błąd. Właściwie to zazwyczaj jest tych błędów o wiele więcej, jednak tym razem skupimy się na tym jednym. Przy kryzysie pojawia się dylemat. Zostawić trenera i pozwolić mu pracować, by zobaczyć czy wyjdzie z tej trudnej sytuacji, a może jednak trzeba się z nim pożegnać i zacząć szukać następnego? Każda sytuacja jest inna i nie ma uniwersalnego rozwiązania, jednak najgorsze co może zrobić dany prezes czy dyrektor sportowy to sprowadzić całą sytuację do jednego meczu.
Do danego szkoleniowca idzie jasny komunikat: wygrasz – zostajesz, przegrasz – możesz się pakować. Piłka nożna jest nieobliczalna i nie można sprowadzić całej pracy trenera do 90 minut. O końcowym wyniku często decyduje przypadek, szczęście, błąd indywidualny zawodnika i głupi karny czy pomyłka sędziego. Głuchy na takie argumenty ma być Michał Żewłakow. W kontekście przyszłości Goncalo Feio może zadecydować właśnie finał Pucharu Polski. Jeśli Legia sięgnie po trofeum, to jego szanse na nowy kontrakt wzrosną, a jeśli przegra, to pewnie spadną nawet do zera.
Goncalo Feio dla The Athletic:
🗣️ "Najtrudniejszą pracą jest bycie prezydentem kraju. Drugą najtrudniejszą pracę ma selekcjoner reprezentacji Polski, a trzecią najtrudniejszą pracę… mam ja" pic.twitter.com/n9z1oYvTsI
— Kanał Sportowy (@Sportowy_Kanal) April 11, 2025
Prawem dyrektora sportowego jest podejmowanie decyzji dotyczących drużyny, ale naprawdę czy jeden finał określi czy Goncalo Feio jest dobrym trenerem i nadaje się do prowadzenia stołecznego klubu? Załóżmy, że doszłoby do serii rzutów karnych, co jest przecież realnym scenariuszem. Czy jeśli Kacper Tobiasz znów zostanie bohaterem dzięki refleksowi w bramce, to Goncalo Feio będzie idealnym trenerem dla Legii? Ale już, gdy piłkarze Roberta Kolendowicza popiszą się bezbłędną skutecznością, a Marc Gual wykopie piłkę na drugie piętro trybun, to już wtedy Portugalczyk do niczego się nie będzie nadawał i trzeba będzie się z nim jak najszybciej pożegnać? Przecież to totalny nonsens.
Legia swojego trenera na stanowisku ma już od ponad roku. To wystarczający czas, by mieć możliwość znacznie szerzej przyjrzeć się jego pracy. Michał Żewłakow nie jest nową osobą w polskiej piłce i na pewno na bieżąco śledzi grę drużyny od pierwszego meczu Goncalo Feio w nowej roli. Widzi jak cały zespół funkcjonował wtedy, a jak teraz. Sam może ocenić czy to progres, czy regres.
Bilans zysków i strat
Wracając do początków Goncalo Feio w stolicy, to zaczęło się od ratowania dalekiej od idealnej sytuacji w Ekstraklasie. Kibice na pewno pamiętają kluczowe zwycięstwo w Poznaniu i rzutem na taśmę wbicie się na podium, co jak wiadomo – jednocześnie oznaczało zakwalifikowanie się do europejskich pucharów. Równie dobrze przecież można, że to „efekt nowej miotły” i zasługi w głównym stopniu przypisać Koście Runjaiciowi. Dlatego przejdźmy już do obecnego sezonu, za który już w całości odpowiada Goncalo Feio.
Europejskie puchary? Tu nie ma wątpliwości. Duży sukces, świetna przygoda, wiele emocjonujących meczów, a wszystko to zwieńczone ćwierćfinałem Ligi Konferencji i wygraną z Chelsea na Stanford Bridge. Tu można przypominać wyeliminowanie Broendby, miejsce w TOP 8 fazy ligowej po pokonaniu Realu Betis, kolekcjonowanie czystych kont, czy na wiosnę odrobienie strat z Molde. Sezon na arenie międzynarodowej Goncalo Feio zaliczył bardzo udany i tu chyba nikt nie może się temu sprzeciwić.
Legia Warszawa = #UECLPOTW winners 🥇
Through to the last 8 after their extra-time heroics against against Molde 🔝 pic.twitter.com/RI86Qmk6v4
— UEFA Conference League (@Conf_League) March 14, 2025
Inaczej wygląda kwestia w Ekstraklasie. Tu już nic więcej się nie wydarzy i niezależnie od pozostałych kolejek będzie to porażka Legii, która tym razem nie zgarnie nawet brązowego medalu. Realnie było wiadomo, że mistrzostwo trzeba by rozpatrywać w kategorii cudu i mało kto patrzący obiektywnie mógł sądzić, że po kilku latach przerwy znów powędruje do Warszawy. Zwłaszcza bez napastnika, który gwarantowałby gole. Jednak miejsce na podium to już był całkowicie realny cel i tego osiągnąć się nie udało.
Doskonale wiadomo, jak ciężko polskim klubom jest łączenie gry na trzech frontach. Kilka lat temu Liga Europy za Czesława Michniewicza skończyła się strefą spadkową w Ekstraklasie i do ratowania sytuacji został wzięty Aleksandar Vuković. Przed rokiem to właśnie Feio miał poprawić wyniki Legii po Koście Runjaiciu. W żadnym z tych przypadków lepiej od obecnego sezonu na pewno nie było. W samej grze fajerwerków nie ma. Drużyna Goncalo Feio często miała problemy z defensywą, ale w ataku była skuteczna i w Ekstraklasie obok Lecha strzela najwięcej.
Podsumowując bilans zysków i strat, mamy sukces w Lidze Konferencji i rozczarowanie w Ekstraklasie. Teraz zostaje Puchar Polski, od którego będzie zależało bardzo wiele. Przy wygranej to kwalifikacja do eliminacji Ligi Europy i kolejne trofeum do gabloty. Przy triumfie Pogoni Szczecin następny sezon będzie bez gry na arenie międzynarodowej, kilkudziesięciu milionów w budżecie i pucharu do kolekcji. Na Stadionie Narodowym zadecyduje się, czy bez zawahania będzie można mówić o udanym sezonie dla Legii, jednak – co ważne – nie to, czy Goncalo Feio nadaje się do dalszego prowadzenia drużyny.
Legia ma problem z trenerem, czy… sama ze sobą?
Goncalo Feio ma przypiętą łatkę wariata i w dużym stopniu to się zgadza. Często odpływa na konferencjach czy robi show przy linii bocznej w trakcie meczu, łapie kartki, jednak czy tych afer jest tyle, że to ma jakieś znaczenie w kontekście jego przyszłości? Czy ich kaliber jest na tyle duży, jak można było się spodziewać? No nie. Portugalczyk ma specyficzny charakter, ale wygląda na to, że ostatnio stara się pilnować i ograniczać swoje emocjonalne wybryki, wiedząc gdzie pracuje. Przez rok mógłby narobić zdecydowanie więcej złego niż dyskusje z dziennikarzami czy gesty w stronę kibiców przeciwnika.
Kolejną kwestią jest, czy w tak wielkim klubie, jakim jest Legia Warszawa cała wina za potencjalne porażki zawsze musi spoczywać na trenerze? Oczywiste jest, że nie i zatrudnienie nowego trenera to tylko wymienienie jednego z elementów. Goncalo Feio odpowiedzialny jest za prowadzenie treningów, wybór zawodników do składu i dobieranie strategii na każdy poszczególny mecz. Za budowanie kadry i transfery był odpowiedzialny już były dyrektor sportowy Jacek Zieliński i to obecnie jest jeden z kluczowych czynników wpływających na obecną sytuację.
Goncalo Feio z pewnością jest przeszczęśliwy z tej kadry Legii Warszawa. #RADLEG pic.twitter.com/XKRtP5Qyck
— Filip Macuda (@f_macuda) February 22, 2025
To nie Goncalo Feio jest winny tego, że przy kontuzji Pawła Wszołka nie ma do dyspozycji nominalnego prawego obrońcy. Mimo to bez takiego zawodnika musi sobie radzić w Londynie z Chelsea. Portugalczyk wystawia tam Radovana Pankova, który jest typowym środkowym obrońcą lub Patryka Kuna, czującego się o wiele lepiej po drugiej stronie defensywy. Nawet na tle GKS-u Katowice pokazał, że nie odnajduje się w nowej roli. Przy bramce Filipa Szymczaka były zawodnik Rakowa Częstochowa został ośmieszony przez Borję Galana.
Kolejna zaniedbana pozycja to napastnik. Za duże pieniądze został ściągnięty Ilja Szkurin. Może jeszcze Białorusin się rozkręci, jednak w tym sezonie realnie nie dał Legii nic. Nsame i Alfareli, którzy też tani nie byli już w klubie nie ma. Po pół roku bez żalu zostali oddani na wypożyczenia. Pozostał Tomas Pekhart, mający swoje najlepsze lata już za sobą i Marc Gual. Coś tam strzelił, jednak w swojej grze jest niezwykle chimeryczny i irytujący. Dobrze spisujący się Blaż Kramer został sprzedany przy pierwszej lepszej okazji.
Piłkarze, których ma do dyspozycji Goncalo Feio w dużej mierze są po prostu przeciętni. Legia zawsze miała znakomitych liderów – Josue, Radović, Nikolić i wielu innych. Kto jest nim obecnie? Pod względem sportowym na pewno Ryoya Morishita, który już wiele razy wyciągał tą drużynę z tarapatów. Warto przypomnieć, że jego umiejętności uwydatniły się dopiero, gdy Goncalo Feio przestawił go z lewego wahadła bardziej do ofensywy. Środek pola należy do Juergena Elitima, jednak on najpierw wiele miesięcy leczył kontuzję, a później wracał do pełni formy.
71' I GOAT FROM JAPAN. BRAWO MORIII!!!!!
DOUBLE DOUBLE W TYM SEZONIE JEST JUŻ TWOJE!#MOTLEG 2:3 pic.twitter.com/BP8DmhzfmG
— Legia Warszawa (@LegiaWarszawa) March 10, 2025
Ofensywa jest skuteczna. Razem z europejskimi pucharami tych goli strzelonych jest blisko 100, jednak to jest wynikiem siły drużyny, a nie indywidualności, których poza wspomnianym Morishitą po prostu nie ma. Luquinhas dodał coś od siebie, jednak nie jest lepszy w porównaniu do jego pierwszej przygody w Warszawie. Jest starszy i mniej pożyteczny. Kacper Chodyna kiedyś w Legii nie łapałby się do kadry, gdy na jego pozycji występował choćby Guilherme. Obecnie często jest podstawowym zawodnikiem. Biczachczjan to póki co jedno wielkie rozczarowanie. Kapustka jest solidny, jednak często kontuzjowany i może być liderem w szatni, ale na boisku już nie do końca.
Goncalo Feio miał postawiony cel także odważnego stawiania na młodzież. Sam zapowiadał, że chętnie będzie to robił i tu akurat jest pole do poprawy. Przez rok do składu na dobre zostali wprowadzeni zostali Jan Ziółkowski i Maxi Oyedele, jednak wydaje się, że w obliczu problemów więcej szans mógłby dostawać Wojciech Urbański, który przy kilku okazjach pokazał się z bardzo ciekawej strony. Zbytnio „w szafie” trzymany jest także Mateusz Szczepaniak. 18-latek zdobył bramkę z Omonią Nikozja w fazie ligowej Ligi Konferencji i spokojnie mógłby od swojego trenera częściej dostawać szansę gry.
✅ First Conference League start
✅ First Conference League goal
✅ Youngest goalscorer in the competitionWhat a night for Mateusz Szczepaniak 😮💨#UECL | @LegiaWarszawa pic.twitter.com/I7RzuFaJbU
— UEFA Conference League (@Conf_League) November 29, 2024
Jak na duże możliwości Legii jest to po prostu fatalnie zbudowana kadra. Nie przez Goncalo Feio, a Jacka Zielińskiego i współpracującego z nim Radosława Mozyrkę, który już w klubie nie pracuje. Kibice obu tych panów już dawno wywieźliby z Warszawy, wręczając im bilety w jedną stronę. Wystarczy spojrzeć na Jagiellonię, która za znacznie mniejsze pieniądze zrobiła to o wiele lepiej, dzięki czemu Adrian Siemieniec miał dużo lepszy komfort. Z takimi zawodnikami gra z Chelsea w ćwierćfinale Ligi Konferencji jest dużym osiągnięciem. Nie było tylu, by móc rywalizować na wszystkich frontach.
Zawsze może być lepiej, jednak czy Legia jest w stanie znaleźć trenera na tyle dobrego, by w takich samych okolicznościach był w stanie osiągnąć lepsze wyniki od Goncalo Feio? Wątpliwe. Niezależnie, kto by był na tym stanowisku, to problem leży wyżej. W najważniejszych gabinetach na Łazienkowskiej. To tam zapadają decyzję, przez które sytuacja wygląda jak wygląda. Michał Żewłakow będzie za to rozliczony, ale dopiero za rok. W klubie liczą na nowych Nikoliciów i Prijoviciów. Kto ich jednak poprowadzi?
Fot. PressFocus