Tottenham czy Manchester United? Kto uratuje najgorszy sezon od lat?

Tottenham i Manchester United zmierzą się w tegorocznym finale Ligi Europy na stadionie San Mames w Bilbao. Choć na papierze to starcie dwóch uznanych marek, rzeczywistość wygląda zgoła inaczej — oba zespoły należały do największych rozczarowań niedawno zakończonego sezonu Premier League. Teraz jednak staną przed szansą, by uratować nieudane rozgrywki zdobyciem europejskiego trofeum. I nie tylko… do wygrania jest coś cenniejszego – bilet do Ligi Mistrzów 2025/26.
Kliknij w baner, sprawdź więcej szczegółów i odbierz aż 400 złotych za poprawne wytypowanie zwycięzcy finału Ligi Europy!
Droga do finału
Oba zespoły całkiem dobrze poradziły sobie w fazie ligowej Ligi Europy — do tego stopnia, że znalazły się tuż obok siebie w tabeli. Manchester United zajął trzecie miejsce, notując pięć zwycięstw i trzy remisy. Co ciekawe, był to jedyny zespół, który nie przegrał meczu w tej fazie rozgrywek. Zaczął na ławce jeszcze Erik ten Hag i to właśnie on zremisował z trzema ekipami – FC Twente, FC Porto i Fenerbahce. Starcie z Turkami było jego przedostatnim w ogóle, bo później uległ West Hamowi i został zwolniony.
Od listopada Manchester United prowadzi Ruben Amorim. Ma dwie twarze – fatalną ligową i dobrą europejską. Tu wygrał cztery mecze fazy ligowej, choć co prawda po sporych męczarniach, ale punkty to punkty. Bodo-Glimt na przykład prowadziło na Old Trafford 2:1. Victoria Pilzno też prowadziła, a Rasmus Hojlund zagrał jedno z najlepszych spotkań w koszulce United i ustrzelił dublet, pieczętując go w 88. minucie. Rangersi? W 88. minucie wyrównali na 1:1, żeby Bruno Fernandes jeszcze odpowiedział. W play-offach Manchester United już dużo bardziej efektownie ogrywał rywali.
Tottenham trochę mniej się męczył i nie notował takich comebacków, a raczej przebieg spotkań w fazie ligowej był spokojny. Ograł Karabach (swoją drogą po babolach polskiego bramkarza Mateusza Kochalskiego). Z Elfsborgiem poszło równie łatwo. Często tracił przewagę (np. z 3:0 na 3:2 z Hoffenheim i z 2:0 na 2:1 z Ferencvarosem). Pojawił się delikatny kryzys, gdy nie potrafił wygrać trzech meczów z rzędu i m.in poległ w Stambule, ale się odkuł.
Obie drużyny zapewniły sobie bezpośredni awans do 1/8 finału. W tej fazie Tottenham trafił na AZ Alkmaar. W pierwszym spotkaniu zespół Ange’a Postecoglou niespodziewanie przegrał 0:1, ale w rewanżu zdołał odrobić straty i zwyciężyć 3:1. Podobny scenariusz miał dwumecz Manchesteru United z Realem Sociedad — po remisie 1:1 w San Sebastian „Czerwone Diabły” rozbiły rywali 4:1 na Old Trafford.
Ćwierćfinały przyniosły już sporo emocji. Tottenham pokonał Eintracht Frankfurt 2:1 w dwumeczu, a Manchester United uporał się z Olympique Lyon. Szczególnie emocjonujący był rewanż, zakończony zwycięstwem angielskiej ekipy 5:4 po dogrywce, dzięki bramce Harry’ego Maguire’a w ostatnich sekundach. Co ciekawe, półfinały przebiegły już bez większej historii. Tottenham rozgromił Bodo/Glimt aż 5:1, a Manchester United w imponującym stylu rozbił Athletic Bilbao 7:1. W efekcie czeka nas angielski finał europejskich rozgrywek.
Premier League
Takie wyniki z pewnością można uznać za spore zaskoczenie, zwłaszcza jeśli zestawimy je z tym, jak obie drużyny prezentowały się na krajowym podwórku. W Premier League nie było już tak kolorowo — Manchester United i Tottenham znów uplasowały się blisko siebie, ale tym razem… na dole tabeli. „Czerwone Diabły” zakończyły sezon na 16. miejscu, tuż przed Tottenhamem, który uplasował się na 17. pozycji. Obie ekipy uniknęły spadku do Championship głównie dzięki jeszcze słabszej postawie Southampton, Ipswich Town i Leicester City, które z hukiem opuściły najwyższą klasę rozgrywkową.
Oba zespoły zmagały się z poważnymi problemami. Tottenham przez długi czas musiał radzić sobie bez kilku kluczowych zawodników z powodu kontuzji, a ich zastępcy z akademii nie byli w stanie w pełni sprostać wyzwaniom Premier League. Przez dwa miesiące bronić nie mógł Guglielmo Vicario, podobnie przez tyle brakowało lidera obrony – Cristiana Romero i to w tym samym czasie, co jego partnera z defensywy – najszybszego obrońcę ligi Micky’ego van de Vena. W efekcie parę stoperów stworzyli Radu Dragusin i Ben Davies, a nawet i musiał tam grać młody Archie Gray, nominalnie pomocnik.
✈️🏆 The Europa League trophy has ARRIVED in Bilbao! ✅
Tottenham or Manchester United will lift this trophy on Wednesday. ⏳ pic.twitter.com/ISNMa0nQWz
— EuroFoot (@eurofootcom) May 19, 2025
W Anglii jest tak fatalnie, że gdyby zawsze liczyć po trzy punkty za mecz (kiedyś były po dwa), to jest to najgorszy sezon pod względem punktowym od… rozgrywek 1931/32. Amorim ma w lidze tylko 25% zwycięstw. Manchester United przegrał w lidze 18 razy. To więcej niż Manchester City przez cztery mistrzowskie sezony z rzędu. Część z tego spada oczywiście na Erika ten Haga, ale pamiętajmy, że Amorim pracuje już pięć miesięcy, a poprawy nie widać.
Manchester United, mimo kolejnych wielomilionowych inwestycji w transfery, po raz kolejny nie potrafił przełożyć tego na boiskowe efekty — wiele ruchów okazało się nietrafionych. Tym bardziej zdumiewające jest to, że właśnie te dwa zespoły, zaliczane do największych rozczarowań sezonu ligowego, zdołały przebić się do finału Ligi Europy. To tylko pokazuje, jak nieprzewidywalny bywa futbol.
Kontuzje Tottenhamu. United faworytem?
Choć Ruben Amorim nie jest pod tak silną presją jak Ange Postecoglou, finał w Bilbao jawi się dla niego jako doskonała szansa na ożywienie niezbyt przekonującego początku pracy na Old Trafford. Portugalczyk może zostać dopiero trzecim trenerem w historii Manchesteru United, który zdobędzie trofeum już w debiutanckim sezonie. Co więcej, zwycięstwo w środowy wieczór sprawi, że „Czerwone Diabły” zostaną dopiero czwartym zespołem w historii, który wygra Ligę Europy bez ani jednej porażki w całej edycji. Nic dziwnego, że to właśnie United są minimalnym faworytem według bukmacherów.
Po drugiej stronie stoi krytykowany przez media i kibiców Ange Postecoglou, który jako pierwszy Australijczyk poprowadzi zespół w europejskim finale. Ma okazję spełnić obietnicę, że w drugim sezonie pracy z każdym klubem sięga po trofeum – tak było zarówno w Celticu Glasgow, jak i japońskiej Yokohamie F. Marinos. Kibice „Kogutów” mogą patrzeć w przyszłość z nadzieją, bo ich zespół nie tylko wygrał wszystkie trzy dotychczasowe mecze z Manchesterem United w tym sezonie, ale także ustanowił nowy klubowy rekord liczby zwycięstw w europejskich pucharach.
Man Utd and Spurs will meet in the Europa League final…
Either Ange Postecoglou or Ruben Amorim will end the season with a major trophy 🏆 pic.twitter.com/wnzGKYbMrU
— Amazon Prime Video Sport (@primevideosport) May 8, 2025
Warto też wspomnieć o ofensywnej sile United – 35 bramek zdobytych w tej edycji Ligi Europy to czwarty najlepszy wynik w historii rozgrywek. Jeśli w finale uda im się dołożyć trzy kolejne gole, ustanowią nowy rekord strzelecki tych rozgrywek. By jednak sięgnąć po trofeum, muszą wreszcie przełamać fatalną serię bez zwycięstwa z Tottenhamem – nie wygrali żadnego z ostatnich sześciu starć, a ewentualna czwarta porażka w tym sezonie oznaczałaby sytuację, której nie widziano od kampanii 1985/86.
Zatrzymajmy się przy Tottenhamie i ich sytuacji kadrowej, która znowu nie wygląda najlepiej. Nie zagra w finale James Maddison. Pierwszą rywalizację z Bodo/Glimt (3:1) w ramach półfinału Ligi Europy okupił urazem kolana. W rozegranym trzy dni po „przyklepaniu” awansu do finału Ligi Europy meczu 36. kolejki Premier League z Crystal Palace kontuzji nabawił się piąty w klasyfikacji kanadyjskiej Tottenhamu za ten sezon Dejan Kulusevski i będzie długo pauzował. Gdyby fani mieli wskazać najlepszego piłkarza sezonu, to Szwed jest mocnym kandydatem. Drugi to młody Lucas Bergvall, ale on też ma uraz…
Tottenham and Manchester United injuries ahead of the Europa League Final. pic.twitter.com/n5sndRTJI5
— DME 🇳🇦 (@dme_363) May 20, 2025
W ostatnich dziesięciu pojedynkach obu drużyn kibice mogli liczyć na gole – w siedmiu z tych meczów padły przynajmniej trzy. Problem w tym, że forma strzelecka czołowych zawodników obu ekip nie napawa optymizmem. Rasmus Hojlund to totalna porażka, a Heung-Min Son nie trafił do siatki od 9 marca. Choć jego absencja była spowodowana kontuzją stopy, po powrocie – w meczach z Crystal Palace i Aston Villą – również nie zachwycił. Koreańczyk powiedział przed tym meczem – że to będzie najważniejszy mecz w jego dotychczasowym życiu. Nie wygrał jeszcze żadnego trofeum klubowego. Ma za to szereg wyróżnień indywidualnych dzięki popisom w reprezentacji lub w Tottenhamie.
Son Heung-Min on the #UEL Final on Wednesday:
“It will be the biggest day of my life” 🤍🏆 pic.twitter.com/t4JrZL2ndd
— HotspurReports. (@hotspurreports) May 17, 2025
Mimo różnych znaków zapytania i nie najlepszej formy obu drużyn w lidze, finał Ligi Europy może dostarczyć wielu emocji. Dla jednych to tylko „puchar pocieszenia”, ale dla akurat tych dwóch uczestników to szansa na prestiż, dumę, a także konkretny zastrzyk finansowy, bo przecież jeszcze nigdy nie było finału Ligi Europy z tak ogromną wagą. W środowy wieczór w Bilbao możemy więc spodziewać się widowiska, które – mimo wszelkich niedoskonałości – ma potencjał, by zapisać się w historii.
fot. PressFocus